Boston Celtics przegrywają pierwszy mecz w tegorocznej lidze letniej Utah Jazz rozgrywanej w Salt Lake City. Celtowie przegrali z gospodarzami, ulegając im wyraźnie i po dość słabym spotkaniu, w którym doświadczyliśmy przede wszystkim pojedynku wyborów numer pięć i sześć ubiegłorocznego draftu. Indywidualnie lepiej wypadł Marcus Smart, choć to Dante Exum był skuteczniejszy i ostatecznie wygrał. Ale i tak meczu nie będzie wspominał zbyt dobrze, bo pod koniec spotkania skręcił kostkę. Nie wypalił za to James Young, a niezbyt spisali się też tegoroczni rookies, choć Jordan Mickey pokazał, że jest shot-blockerem pierwsza klasa. W składzie nie ma już za to Coltona Iversona, który wraca do Europy.
Mogłoby się wydawać, że młodzi Celtics kontynuują tradycję pierwszego składu, bowiem w spotkaniu tym mieli przede wszystkim problemy na deskach oraz pod koszem. Jordan Mickey zablokował trzy rzuty, ale Colton Iverson poszuka pracy w Europie i w zielonych barwach w tym roku nie zagra. Jazz zebrali więc 20 piłek więcej (31-51), 16-krotnie mogli ponowić akcję i ostatecznie wygrali 18 punktami, choć przecież nie o wynik tu chyba chodzi. W barwach Jazz zagrało dwóch starych znajomych Johnsonów.
Marcus Smart źle rozpoczął pierwszą kwartę i źle ją zakończył, podejmując niezbyt trafne decyzje rzutowe, ale poza tym był wszędzie i robił wszystko. Celtics zdołali nawet odskoczyć na początku drugiej odsłony na 10 punktów, ale to by było na tyle, jeśli chodzi o prowadzenie. Początkowo Dante Exum nie miał łatwego życia (zero punktów w pierwszej kwarcie, 20 w trzech kolejnych łącznie), musząc mierzyć się najpierw ze Smartem, a potem z Rozierem, ale australijski rozgrywający w końcu zyskał trochę miejsca, po tym jak waleczni Celtics z minuty na minuty jakby powoli odpuszczali. To również on dwukrotnie pociągnął Jazz na dwa zrywy punktowe.
- Marcus Smart | 26 punktów (6/20 FG, 2/10 3PT, 12/13 FT), 8 asyst, 5 zbiórek, 2 przechwyty
Połowę z 26 punktów miał już w pierwszej kwarcie. Od początku grał bardzo agresywnie, często wchodził pod kosz i był głównym graczem z piłką w rękach. Po meczu mówił, że po kontuzji kostki nie ma już żadnego śladu i dzięki temu odzyskał trochę eksplozywności. W ataku grał bardzo dobrze jako rozgrywający, gorzej jako rzucający, bo trafił tylko dwie z 10 trójek i sześć rzutów ogółem na 20 prób. Świetnie spisał się za to na linii rzutów wolnych, gdzie dostawał się aż 13-krotnie i był bardzo skuteczny, myląc się tylko raz.
W drugiej połowie kontynuował dobrą grę, cały czas grając na kosz, ale popełnił też faul niesportowy, choć był to raczej wynik nieprzepisowej zasłony. Miał też jednego flopa, ale koniec końców to był solidny jego mecz. Oczywiście po raz kolejny skuteczność razi w oczy, ale cieszy fakt, że Smart coraz lepiej wygląda jako rozgrywający. No i cały czas rzuca się po piłkę na parkiet, nawet w mało przecież znaczących meczach.
- James Young | 12 punktów (4/11 FG, 1/5 3PT, 3/4 FT), 3 zbiórki
Nie było przełomu, choć to dopiero pierwszy meczy. Pierwsze punkty zdobył w drugiej połowie, ostatecznie zakończył zmagania z 12 oczkami z jedenastu rzutów. Trafił ledwie jedną trójkę, ale nie wyglądał już na zagubionego w obronie. W pierwszej połowie zagrał zresztą lepiej po bronionej stronie parkietu. Pod względem fizycznym jest postęp, widać także postępy w czuciu gry (choćby ładne podanie na alley-oopa do Erica Bucknera), ale po tym wszystkim, co słyszeliśmy w ostatnich tygodniach spodziewaliśmy się chyba więcej.
- Terry Rozier | 7 punktów (3/8 FG, 1/3 3PT), 5 zbiórek, 2 asysty, 2 przechwyty
Cichy mecz Roziera, który udowodnił, że jest bardzo szybki, ale też że w związku z tym musi popracować nad swoimi decyzjami. Trafił jedną trójkę w catch-and-shoot, miał dwa przechwyty, w tym jeden, kiedy to był jak gracz NFL. Kilka razy bardzo fajnie wchodził pod kosz, po czym oddawał piłkę na obwód, choć asyst z tych akcji nie było. Tak czy siak, cichy, ale całkiem solidny występ 16. picku tegorocznego draftu.
- RJ Hunter | 0 punktów (0/5 FG, 0/3 3PT), 2 zbiórki, 3 przechwyty
Niestety, to kolejny zawodnik, który potwierdził tylko, że to nie był dobry wieczór dla strzelców. Hunter nie trafił ani jednego rzutu, wciąż czeka więc na swoje pierwsze punkty. Długie ręce pomogły za to w obronie, gdzie nie dość, że miał naprawdę sporo deflections to jeszcze zrobił trzy przechwyty.
- Jordan Mickey | 16 punktów (7/8 FG), 4 zbiórki, 3 bloki
Mickey był jedną z niewielu jaśniejszych postaci tego spotkania, choć tu też nie wszystko było takie różowe. Przede wszystkim, na wielki plus trzy bloki, wszystkie były okazałe. Nieźle bronił pick-and-rolle, ale potwierdził też, że jest undersized. Momentami dawał się ogrywać, był przepychany i słabo spisał się na tablicach (tylko cztery zbiórki, wiele razy przegrywał pojedynki), dołożył za to sporo dobrego w ataku, gdzie kończył pick-and-rolle, trafił też dwa rzuty z wyskoku i tylko jedna jego próba nie znalazła drogi do kosza.
- CJ Fair | 12 punktów (5/10 FG), 4 zbiórki, 3 asysty
Od samego początku wyglądał naprawdę nieźle i nie bał się podejmować odważnych decyzji. Jako starter zdobył 12 punktów, trafił też jedną trójkę i pokazał, że jest wszechstronnym podkoszowym, który odnajdzie się także na obwodzie.
- Marcus Thorton, Johnathan Holmes, Royce O’Neale, Erick Buckener
Ta czwórka zagrała mniej, najmniej czasu na parkiecie spędził Thornton, który w niewiele ponad pięć minut gry zdołał oddać jeden niecelny rzut. Holmes trafił jedną trójkę, ale poza tym nie był widoczny. O’Neale pomasował się trochę pod koszem, do dwóch punktów dołożył cztery zbiórki, a Buckener jest autorem asyst przy obu trójkach Marcusa Smarta. Phil Pressey nie zagrał, Corey Walden zmaga się z urazem, Malcolm Miller także odpoczął, a Coltona Iversona zastąpił Ralph Sampson III. Kolejny mecz już dziś z 76ers.