Co oznaczają ruchy Ainge’a?

Danny Ainge znów zaskakuje. Tym razem chodzi o pozyskanie Amira Johnsona, który pierwszego dnia wolnej agentury podpisał 2-letni kontrakt o wartości $24 milionów dolarów, przy czym drugi rok tej umowy nie jest gwarantowany. W Bostonie zostaną też na dłużej Jonas Jerebko ($10M / 2 lata) oraz Jae Crowder ($35M / 5 lat) , którzy przedłużyli swoje kontrakty z klubem. Co te ruchy oznaczają dla Celtics? W jaki sposób wpłyną one na dalszy przebieg tegorocznego offseasonu? Nie wiadomo, co siedzi w głowie Ainge’a, ale na ten moment pewne jest, że to nie koniec ruchów bostońskiego generalnego menedżera, dlatego warto przyjrzeć się sytuacji Celtics po pierwszym dniu free agency.

W kilku zdaniach o tym, czy jestem za, czy też przeciw tym ruchom Danny’ego Ainge’a: być może znów oczekiwaliśmy zbyt wiele, ale Kevin Love po cichu zrobił to, o czym mówił już od wielu tygodni, a 30-letni LaMarcus Aldridge nie spotkał się z Celtami, ponieważ największe szanse na mistrzostwo ma w San Antonio i czy naprawdę jest ktoś, kto mu się dziwi? No ok, ja się dziwię, że zmarnował czas na spotkanie z Los Angeles Lakers. Nie dziwię się za to, że Ainge podpisał trzech produktywnych zawodników na niezłych kontraktach, zachowując przy tym wszystkim elastyczność finansową bostońskiej drużyny, zarówno teraz, jak i na przyszłość.

To, co wiemy na pewno to:

  1. Celtics musieli zrobić sobie cap space, bo w ten sposób pozyskali Amira Johnsona. Nie było tam sign-and-trade i nie będzie, bo tego typu transakcja wymaga podpisania co najmniej 3-letniej umowy, a Johnson dostał dwa lata. Bardzo ważne jest w tym wszystkim, że drugi rok nie jest gwarantowany.
  2. Jako że Celtowie musieli to cap space zrobić to musieli też w związku z tym zrzec się trade exceptions, praw do byłych zawodników oraz praw do swoich wolnych agentów, bo wszystko to tworzyło cap holds. Byli zawodnicy to była tylko formalność, natomiast swoi wolni agenci oraz trade exceptions to już trudniejsza sprawa, jednak wybierając taką drogę, Celtics musieli się liczyć z tym, że utracą trochę elastyczności.
  3. Suma kontraktów całej trójki na przyszły sezon to około $24 miliony dolarów czyli całe cap space, jakie było w Bostonie, no chyba, że próg salary cap został podniesiony o te $2 miliony to wtedy jeszcze trochę tego miejsca zostało. Trzy kolejne kontrakty sprawiają też, że w Bostonie mają teraz 14 zawodników.
  4. Dodajmy do tego jeszcze Jordana Mickey’ego, a otrzymamy pełny limit, który przy tak niezbalansowanym składzie może oznaczać tylko jedno: to nie jest koniec zmian. Phil Pressey oraz Chris Babb na niegwarantowanych umowach mogą się już pakować. Obecna sytuacja Celtów w salary cap:
Zawodnik 2015/16 2016/17
Amir Johnson
$11,750,000 $12,278,750
Gerald Wallace $10,105,855
Avery Bradley $7,730,337 $8,269,663
Isaiah Thomas $6,912,869 $6,587,132
Jae Crowder $6,100,000 $6,557,500
Jonas Jerebko $4,820,000 $5,181,500
Marcus Smart $3,431,040 $3,578,880
Evan Turner $3,425,510
Tyler Zeller $2,616,975 $3,695,169
Jared Sullinger $2,269,260 $3,270,004
Kelly Olynyk $2,165,160 $3,094,013
Terry Rozier $1,824,360 $1,906,440
James Young $1,749,840  $1,825,200
RJ Hunter $1,148,640 $1,200,240
Phil Pressey $947,276 $1,180,431
Chris Babb $947,276 $1,180,431
GWARANTOWANE: $66,049,846 $24,520,975
SUMA: $67,944,398 $59,805,353

Pressey i Babb do odstrzału, a więc te kontrakty się tutaj raczej nie liczą, ale warto mieć gdzieś z tyłu głowy minimalny kontrakt dla Mickey’ego. Wychodzi jednak na to, że Celtics po tych wszystkich ruchach zostali pod progiem salary cap, a daleko im jeszcze do progu luxury tax na przyszły sezon. Cap space jest już jednak bardzo mało, ale mogłoby być go więcej przede wszystkim wtedy, jeśli Celtowie zrobiliby coś z kontraktem Geralda Wallace’a – w grę wchodzi albo transfer, albo stretch provision, czyli rozłożenie tego kontraktu na trzy lata (i wtedy z Wallace’em się żegnamy, ale co roku przez trzy sezony w salary cap wlicza się około $3.3 milionów).

O wiele bardziej interesująco wygląda sytuacja na przyszły rok, gdzie w gwarantowanych kontraktach jest na ten moment tylko $24 miliony dolarów. To właśnie drugi rok obu umów – z Jerebko oraz  z Johnsonem – jest tutaj kluczowy, bowiem jest to wskazówka, że Danny Ainge niemogący odpalić większych fajerwerków w tym roku, zdecydował się zachować elastyczność w przyszłym roku. Nawet jeśli do salary cap dodamy kontrakty dla Smarta, Younga, Olynyka, Sullingera i Zellera to okaże się, że przy progu salary cap, który może w sezonie 2016/17 wynieść nawet $89 milionów dolarów Celtics mogą mieć aż do $50 milionów w cap space.

Tak czy siak, na pewno taki stan rzeczy nie zostanie zachowany, bo powinniśmy spodziewać się wymian. Za dużo obrońców, za dużo skrzydłowych, a więc jakoś to trzeba poskładać do kupy. Ainge cały czas ma sporo picków w drafcie, nie ma już co prawda trade exceptions, ale w Bostonie zdecydowano się je stracić, by zyskać elastyczność w innym miejscu. Elastyczność to często powtarzane w tym tekście słowo, ale należy pamiętać, że najgorzej jest wtedy, gdy drużyna jest średniakiem i nie ma jak z tego wyjść, bo jest zawalona długimi kontraktami, które jej na to nie pozwalają. Danny Ainge na to nie pozwolił i na ten moment Celtics skończyli już raczej działania na polu wolnych agentów (choć będą jeszcze wyjątki), a zamiast tego skupią się na transferach.

Co do samego Johnsona – prawdopodobnie przepłacony, ale przy skoku salary cap ta umowa naprawdę nie będzie aż taka zła. No i w końcu Gerald Wallace przestaje być najlepiej zarabiającym zawodnikiem Celtics. A sam Johnson to zdecydowany upgrade pod bostońskim koszem – gracz, który robi mnóstwo małych rzeczy, pozostając przy tym efektywnym. Ma pozytywny wpływ na zespół, jest zawodnikiem plusowym. Dobry w obronie, ma rzut, a do tego stawia dobre zasłony, po których świetnie roluje do kosza. Stylem gry będzie więc pasował do Zielonych, którzy przecież dodali do Isaiaha Thomasa kolejnego guarda żyjącego w paint.

Jedynym znakiem zapytania jest tutaj jego zdrowie, bo choć Johnson w trzech sezonach opuścił łącznie 12 spotkań to jednak miał problemy z kostkami, które znacząco wpłynęły na jego grę. Pomoże jednak na tablicach, a także w obronie z pomocy, gdzie wykorzystuje swój atletyzm, by dobrze kontestować rzuty. I co prawda nie jest on ani rim-protectorem, ani wielkim nazwiskiem, ale pomoże Celtics tam, gdzie ci mieli największe problemy. Crowder na takim kontrakcie to bardzo dobry deal, podobnie jak i Jerebko.

Słowem podsumowania – nie, to nie są te fajerwerki, na które wszyscy czekali. I nie jest prawdą, że Danny Ainge zrobił świetne ruchy, a po pierwszym dniu Celtics są znacznie bliżej mistrzostwa. Ale da się powiedzieć, że Ainge zrobił ruchy przemyślane, których większość kibiców nie odczytuje w ten sposób, bo Wyc Grousbeck już kilkanaście miesięcy temu obiecał fajerwerki, a teraz prawdopodobnie żałuje tych słów. Niemniej jednak, to jeszcze nie koniec ruchów Ainge’a tego lata, dlatego warto obserwować dalszy rozwój sytuacji.