Rozier i Hunter wyborami C’s

Boston Celtics nie udało się przesunąć w górę draftu, choć Danny Ainge mocno próbował. Tym bardziej, gdy tak długo dostępny był Justise Winslow – Ainge starał się wyciągnąć dziewiątkę od Charlotte Hornets, ale starania te spełzły na niczym i Winslow wylądował w Miami Heat, którzy wybierali z numerem dziesiątym. Rozczarowanie. Podobnie jak i pierwszy wybór Celtów w tym naborze. Do Bostonu dołączy Terry Rozier i nie to, że nikt się tego nie spodziewał – to po prostu było niemożliwe. Celtics wybrali bowiem mniejszą wersję Marcusa Smarta, która mogłaby być dostępna być może nawet z drugim wyborem w pierwszej rundzie. Ja tego chłopaka nawet nie opisywałem. Hej, przynajmniej to nie PF.

Mało komu do śmiechu, jeśli Bill Simmons ma sporo racji w tym, co pisze. A pisze, że cofa wszystko o awansie do playoffs z końcowych miejsc będącym ponad pickiem z top10. Z drugiej strony, kto mógł wiedzieć, że Winslow zaliczy taki spadek. Celtics z szesnastką postawili więc na Roziera, który jest guardem, jest niski, jest szybki, jest twardy, jest atletyczny, umie dostawać się pod obręcz, świetnie broni, ale nie ma pewnego rzutu. Serio, 16. pick? Czyżby Danny jak zwykle wie wiedział więcej? Nie wiadomo i sam nie wiem, co o tym sądzić.

Z 28. pickiem wybór już lepszy, choć to kolejny guard w osobie opisywanego na naszej stronie RJ Huntera. Ten jednak rzut ma już doskonały, bo to nie tylko bardzo dobra technika, ale też wielki zasięg. Do tego również ogromny zasięg ramion i wysokie basketball IQ, dlatego ten wybór łatwo obronić i Hunter powinien dobrze wpasować się do systemu Brada Stevensa, tym bardziej, że potrafi także dobrze podać.

Druga runda to dwa wybory, które znów nie wpisują się do potrzeb Celtics. Z 33. wyborem mamy kolejnego silnego skrzydłowego, który jednak jest atletyczny i blokuje. Jordan Mickey był jednym z najlepszych blokujących ostatniego sezonu NCAA, ale jest niski, ma słabe czucie gry i ograniczoną grę w ataku. Z 45. pickiem do Celtics wraca za to Marcus Thornton. Inny, choć też guard. Przyznaję bez bicia, że pierwsze słyszę – to pierwszy wybrany w drafcie zawodnik z uczelni William and Mary. Podobno świetnie rzuca, w Bostonie był na dwóch workoutach.

Większe podsumowanie jeszcze dziś, natomiast warto dodać, że Danny Ainge naprawdę wie, co robi i choć Terry Rozier to nie jest pick, który da się łatwo wybronić to jednak może Ainge widzi go jako ważna opcja w planie B? Po nim wybrani zostali m.in. Bobby Portis oraz Kevon Looney. Tymczasem nikt nie wybrał Roberta Upshawa, nawet w drugiej rundzie. Najgorsze? Zagra dla Los Angeles Lakers w lidze letniej w Las Vegas.

Nie rozumiem tego draftu, naprawdę nie rozumiem.