Zatrważająco okazale prezentuje się liczba wyborów w drafcie, jakie Boston Celtics posiadają w przyszłych latach. Tylko w tym roku mają cztery wybory, podczas gdy w naborze za rok mogą mieć nawet osiem picków. Wszystko dzięki zgrabnym transferom generalnego menedżera Danny’ego Ainge’a, który jak wiadomo widzi w wyborach w drafcie sporą wartość, ale przecież Celtics wszystkich tych wyborów nie wykorzystają. Trzeba o tym pamiętać, bo jest to po prostu fizycznie niemożliwe. Część z nich może posłużyć jako element do transferowania, ale w Bostonie zastanawiają się także nad nieco innym wykorzystaniem tych picków. Mowa tutaj o tzw. stashowaniu, co dobrze obrazuje przykład Coltona Iversona.
Stash to z angielskiego chować, skrywać, odkładać na później. I na tym też polega idea takiego ruchu – wybrać zawodnika młodego, intrygującego i pozwolić mu rozwijać się dalej np. za granicą. Tak jest w przypadku wspomnianego już Coltona Iversona, który w drafcie w 2013 roku został wybrany w ostatniej dziesiątce drugiej rundy i rok po roku próbuje swoich sił w ligach letnich, w trakcie sezonu grając za to w Europie. Nie powinniśmy się więc zdziwić, jeśli w tegorocznym naborze dojdzie do podobnej sytuacji, a Celtics pozyskają surowego, ale utalentowanego gracza, który może kiedyś w przyszłości stanie się częścią zespołu.
Dzięki wyborowi w drafcie bostońska drużyna posiadałaby prawa do danego zawodnika, mogąc też ewentualnie tymi prawami później handlować. W ostatnich latach najbardziej znanym przypadkiem stashowania jest Dario Sarić, którego przed rokiem wybrali Philadelphia 76ers, ale Chorwat jeszcze do NBA się nie wybiera. W tym roku dobrymi kandydatami mogą być choćby Satnam Singh, czyli wielkolud z Indii, Alpha Kaba (C) z Francji, Cedi Osman (SF) z Macedonii, czy George de Paula (PG) z Brazylii. Wszyscy to młodzi, utalentowani zawodnicy, którzy cały czas się rozwijają i na ten moment nie są gotowi na NBA, ale może kiedyś?
Austin Ainge – syn generalnego menedżera Celtów i dyrektor personelu – potwierdził zresztą kilka dni temu, że Celtics rzeczywiście rozważają takie rozwiązanie, dlatego nie powinniśmy wykluczać, że któryś z tych graczy trafi do Bostonu w ramach wyboru w drugiej rundzie. A przy wyborze takiego gracza może pomóc rozpoczęty w sobotę eurocamp Adidasa w w Treviso, który potrwa trzy dni. Zaprezentują się tam m.in. de Paula, Kaba oraz mnóstwo innych prospektów z całego globu, ale też nasz rodak Mateusz Ponitka, który jest jedynym Polakiem na campie i także ma szanse na wybór w tegorocznym naborze do najlepszej koszykarskiej ligi świata.