Pamiętacie, kiedy w marcu w ciągu kilku chwil JaVale McGee był zawodnikiem Boston Celtics i nie był zawodnikiem Boston Celtics? Takich rzeczy się nie zapomina. Otóż niezawodny A. Sherrod Blakley zastanawia się, czy McGee wciąż może być opcją dla bostońskiego zespołu i według niego drzwi nie zostały do końca zatrzaśnięte, dlatego też możliwe jest, że obie strony dojdą do porozumienia tym razem. Wtedy strony nie dogadały się co do drugiego roku umowy – Celtics chcieli, aby była to opcja drużyny, podczas gdy obóz McGee chciał tam opcję zawodnika. Co mogło się zmienić? No na przykład to, że teraz Celtowie mogliby być skłonni zaryzykować trochę bardziej i zgodzić się na opcję zawodnika.
Blakley argumentuje to tym, że przecież próg salary cap mocno wzrośnie już od sezonu 2016/17, dzięki czemu latem 2016 roku drużyny będą skłonne wydać znacznie więcej pieniędzy. Dzięki temu McGee po dobrym sezonie w barwach Celtics mógłby odstąpić po jednym sezonie od umowy i liczyć latem na dłuższy i bardziej wartościowy kontrakt, choćby od zespołu, w którym dostał szansę na odbudowanie kariery. Pytanie tylko, czy McGee da radę się jeszcze odbudować, bo kontuzje i niestabilna forma znacząco spowolniły w ostatnich sezonach nieźle zapowiadającą się karierę gracza jak z kreskówki.
McGee mógłby być odpowiedzią na problemy Celtów pod koszem, zapewniając obronę obręczy, a do tego skuteczne kończenie akcji przy obręczy. Cały czas jest atletyczny, ma przecież siedem stóp i spory zasięg ramion, a do tego szybko biega i wysoko skacze. Ma też oczywiście mnóstwo wad, ale byliśmy świadkami wielu odrodzeń, które dokonały się w Bostonie – choćby przyjaciel McGee z tej wesoły ferajny w Waszyngtonie, czyli Jordan Crawford. Można więc mieć nadzieje, że podobnie będzie z 27-latkiem, który według Danny’ego Ainge’a wciąż nie udowodnił jeszcze swojego potencjału, a chce wrócić ze swoją karierą na dobrą drogę.