Tak jak w ubiegłych latach, tak i teraz – gdy sezon dla Celtów się skończył i zawodnicy od kilku tygodni są już na rybach – można już krótko podsumować ich grę i to, jak spisywali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Nie były to miesiące łatwe, tym bardziej że drużyna nie jest jeszcze z najwyższej półki, ale Boston Celtics mają za sobą całkiem udany sezon zakończony awansem do fazy play-off. Żeby jednak w pełni ocenić tę kampanię należy wziąć pod uwagę także oczekiwanie, co do danego zawodnika oraz jak spisał się on w trakcie sezonu regularnego oraz fazy posezonowej. Jako kolejny Jonas Jerebko, czyli szwedki Larry Bird pozyskany w trakcie sezonu z Detroit Pistons.
PRZED SEZONEM:
onas Jerebko po raz kolejny rozpoczynał sezon z nadzieją, że tym razem w końcu uda mu się pograć więcej. Latem zachwycił nowego trenera oraz generalnego menedżera Pistonsa – Jeffa Van Gundy’ego – i mogłoby się wydawać, że ten postara się znaleźć dla niego stałe miejsce w rotacji. W poprzednich rozgrywkach nie było to łatwe, głównie dlatego, że do drużyny został ściągnięty Josh Smith, przez co Jerebko stał się zawodnikiem tylko na sytuacje kryzysowe i stracił miejsce w szerszej rotacji Pistons.
SEZON REGULARNY:
Van Gundy niewiele w tym aspekcie zmienił, ale szwedki skrzydłowy przez pierwsze dwa miesiące gry spisywał się nieźle, dlatego gdy Smith został zwolniony 22 grudnia to wydawało się, że drzwi do gry dla Jerebko w końcu się otworzą. Nie otworzyły się – dwa dni później Pistons wymienili Tony’ego Mitchella na Anthony Tollivera. I choć w pierwszych 11 meczach po odejściu Smitha minuty Szweda wzrosły do średnio 22 na mecz to jednak w okolicach lutego średnia minut zmniejszyła się o połowę i zdarzyło się nawet pięć meczów bez ani jednej minuty. Ostatecznie podczas trade deadline został wytransferowany do Celtics, co początkowo wielu odczytywało jako ruch pozbywający się Tayshauna Prince’a, a dopiero w dalszej kolejności wzmocnienie zespołu.
Jerebko (i w mniejszym stopniu także Gigi Datome) okazał się być bowiem bardzo solidnym role-playerem, który doskonale odnalazł się w Bostonie i stał się jednym z ulubieńców kibiców. Zawsze grał twardo, rzucał się po każdą piłkę, trafiał też wielkie rzuty. Ze swoim dobrym rzutem za trzy był bardzo ważną częścią ustawień z Isaiah Thomasem. Co ciekawe, z nim na parkiecie – mimo że najczęściej w small-ballu – drużyna zbierała średnio najlepsze 45.0 zbiórek (ogólna średnia 43.4, bez niego to było 42.4), co można podsumować tym jednym gifem:
[gfycat data_id=”GoldenCraftyKite” data_autoplay=false data_controls=false]
A tymczasem Pistons ostatecznie zatęsknili za Szwedem, bo brak talentu na pozycji silnego skrzydłowego sprawił, że do Tollivera musieli dokooptować Shwane’a Williamsa, zwolnionego wcześniej z Miami Heat.
PLAYOFFS:
Tutaj nie świecił już tak jasno (chociaż obie akcje z powyższego gifa to akcje właśnie z fazy play-off), a w jednym ze spotkań wydawało się nawet, że wypadł z rotacji, ale koniec końców okazało się, że Jerebko zmagał się po prostu z urazem łydki. Niestety, w czterech spotkaniach nie trafił ani jednej trójki, a łącznie zdobył ledwie double-double w postaci 11 punktów oraz 14 zbiórek. Najlepiej spisał się chyba w pierwszym meczu serii przeciwko Cleveland Cavaliers, kiedy zaliczył 7 oczek oraz 3 zbiórki. Trzy z cztery spotkań kończył “na plusie”.
OCENA: 5-
Mały minusik za fazę play-off, ale ogółem to był bardzo dobry sezon Jerebko w barwach Celtics. Swoją grą wywalczył sobie najprawdopodobniej nowy, niezły kontrakt, a jedyne czego się obawiam to to, że była to jednak w dużej części właśnie magia contract-year. Oby nie, są to zresztą obawy bardzo małe, bo Jonas od przyjścia do NBA znany jest ze swojej ciężkiej pracy i dawania z siebie wszystkiego.
CO DALEJ?
Z Jerebko na parkiecie drużyna była o 9.5 punktu lepsza na 100 posiadań. To jest chyba no-brainer, aby ze Szwedem przedłużyć kontrakt. W lidze coraz częściej tego typu zawodnicy – a więc po prostu stretch-fours – są bardzo wartościowi, a Jerebko pokazał, że w odpowiednim systemie może wyglądać naprawdę dobrze. Na dodatek, w 29 meczach w barwach Celtics zbierał najlepsze w karierze 9.6 zbiórek per36 minut, trafiając przy tym ponad 40 procent rzutów zza łuku. Wśród zawodników z co najmniej 60 takimi rzutami jeszcze tylko jeden podkoszowy przekroczył granicę 40 procent – był to Myers Leonard z Portland Trail Blazers. Podpisanie nowego kontraktu ze szwedzkim Birdem powinno być jednym z priorytetów Danny’ego Ainge’a.