Nie czy, lecz kiedy – w taki sposób należałoby zadawać pytanie odnośnie powrotu Paula Pierce’a do Boston Celtics. Sam zainteresowany mówił w przeszłości, że byłby takim powrotem zainteresowany, niezależnie od tego, czy będzie to powrót w roli asystenta trenera, asystenta GM-a lub może wciąż zawodnika. I co by nie mówić, mimo 37 lat na karku, taki weteran jak Paul Pierce bardzo by się w Bostonie przydał. Trudno nie śledzić jego dalszej kariery w barwach najpierw Brooklyn Nets, a teraz Washington Wizards, gdzie Pierce pokazuje jak dużo znaczy boiskowe doświadczenie. W tegorocznej fazie play-off łupem The Truth padła już drużyna Toronto Raptors, a następni w kolejce są Atlanta Hawks.
Już w pierwszym meczu drugiej rundy przeciwko Jastrzębiom były gracz Celtów znacząco pomógł Czarodziejom odnieść zwycięstwo na wyjeździe (było to czwarte kolejne zwycięstwo Wizards w pierwszym meczu serii play-off, przy czym wszystkie te mecze rozgrywane były na wyjazdach), zdobywając 19 punktów i udowadniając, że na tym etapie rozgrywek wiek nie ma znaczenia. Udowodnił to zresztą przed rokiem, udowadnia to także teraz. Toronto Raptors płaczą, Kanada w żałobie i strachu przed Pierce’em. A tymczasem kibice Boston Celtics kibicują Wizards z całych sił, wspierając obecny klub swojego byłego ulubieńca.
Istnieje jednak opcja, że za rok o tej porze nie będą musieli kibicować innej drużynie, bo Pierce może do Celtics wrócić. Oczywiście to jest tylko opcja, bo na ten moment wydaje się to być mało prawdopodobne. Z jednej strony, 37-letni skrzydłowy byłby idealnym weteranem dla młodej bostońskiej drużyny, jednak z drugiej – wydaje się, że Danny Ainge i spółka wolą iść w młodość i spróbują raz jeszcze odpalić w tegorocznym offseasonie fajerwerki. Pozyskanie Pierce’a miałoby największy sens wtedy, kiedy rzeczywiście te fajerwerki by odpaliły i Pierce byłby bardzo ważnym uzupełnieniem układanki mogącej walczyć o coś więcej niż sam awans do playoffs.
Tym bardziej, że on sam wciąż ma to „coś”. Zmysł do trafiania wielkich rzutów, do zamykania meczów, do odkładania meczów do zamrażarki. Na przyszły sezon ma wartą $5.5 miliona dolarów opcję zawodnika, ale na razie zapewne sam nie wie, co przyniesie przyszłość. Będzie mógł albo zostać w Wizards, gdzie wiedzie mu się całkiem nieźle i gdzie całkiem nieźle się czuje, albo też poszukać kolejnego przystanku w drużynie, która będzie miała do wykorzystania wyjątek mid-level. Pytanie, czy podobną ofertę (lub nawet odrobinę niższą) złożyliby Celtics. Nie jest to niemożliwe, a biorąc pod uwagę ostatnie wypowiedzi Danny’ego Ainge’a o tym, że najtrudniej jest znaleźć kogoś, kto potrafi punktować w czwartej kwarcie to Pierce nadawałby się chyba idealnie.
W ciągu pięciu dotychczasowych meczów Wizards w tegorocznych playoffs Pierce notuje średnio 16.2 punktów, trafiając znakomite 54.2 procent rzutów z gry oraz 51.5 procent rzutów zza łuku. 37 lat? To tylko liczba w dowodzie. Paul Pierce wciąż potrafi grać i jego ewentualny powrót do Bostonu byłby nie tylko fajną historią, ale też na pewno wzmocnieniem. Wszak dodanie do składu doświadczonego i wciąż skutecznego weterana nie może zaszkodzić progresowi drużyny. No i kto nie chciałby zobaczyć Pierce’a w koszulce Celtics choćby jeden jeszcze raz. Tymczasem trzymajmy kciuki za Wizards i przede wszystkim za The Truth, którego legenda stale rośnie.