Jeszcze przed spotkaniem z San Antonio Spurs przytaczałem wypowiedź Geralda Wallace’a, który mówił, że Marcus Smart jest liderem, który daje przykład. Niestety, kilka godzin później Smart udowodnił, że wciąż jest zawodnikiem młodym i wciąż popełnia błędy, jakim niewątpliwie było bardzo nieprzemyślane zachowanie na początku czwartej kwarty przegranego meczu z broniącymi tytułu mistrza Spurs. I choć pierwszoroczniak po spotkaniu tłumaczył, że uderzenie pięścią w przyrodzenie nie było zamierzone to jednak powtórki tej sytuacji dają spore podstawy do tego, by Smarta ukarać nie tylko grzywną, ale też i zawieszeniem – tym bardziej, że sędziowie po krótkiej analizie wyrzucili go z parkietu.
Do całego zajścia doszło na dziewięć minut przed końcem spotkania – Smart próbował przedrzeć się przez podwójną zasłonę, najpierw mierząc się z Aronem Baynesem, a następnie z Mattem Bonnerem właśnie. Doszło jednak do kontaktu i wydawało się, że Smart specjalnie uderzył Bonnera w krocze. Skrzydłowy Spurs nie chciał tak tego zostawić, dlatego też doszło do małego starcia między zawodnikami, którzy musieli zostać rozdzieleni przez swoich kolegów z drużyny. Sędziowie po obejrzeniu powtórek nie mieli żadnych wątpliwości i ukarali Smarta przewinieniem niesportowym drugiego stopnia, wyrzucając go z parkietu.
Po spotkaniu Smart powiedział dziennikarzom, że był to po prostu jakiś „szalony wypadek”, sugerując, że jedyne, co chciał zrobić to przedrzeć się przez zasłony. Dodał również, że to przez Bynesa stało się tak, a nie inaczej, bowiem to przy przedzieraniu się przez zasłonę postawioną przez Australijczyka doszło do pierwszego kontaktu, który spowodował, że Smart wykonał taki ruch ręką, trafiając akurat w Bonnera, który właśnie pojawił się na drodze, stawiając kolejną zasłonę. Pierwszoroczniak zdradził też, że stojąc z Bonnerem twarzą w twarz wyjaśnił mu, że nie mógł uderzyć go specjalnie, ponieważ wtedy Bonner nie wylądowałby tak blisko Smarta.
Odmienne zdanie miał jednak coach Stevens, który powiedział, że z jego punktu widzenia wyglądało to na zachowanie nie do zaakceptowania. I choć można się spierać o to, czy rzeczywiście Smart uderzył Bonnera specjalnie, czy nie to jednak powtórki raczej nie pozostawiają wątpliwości, tym bardziej, że uderzenie było z zaciśniętej pięści. Z drugiej strony, nie był to atak personalny, bo Bonner pojawił się na parkiecie raptem 20 sekund przed całym zajściem. Tak czy siak, Smart po raz kolejny dał podstawy do wyrzucenia go z parkietu – kilkanaście dni temu musiał opuścić parkiet po uderzeniu łokciem Elfrida Paytona. Liga bierze pod lupę wszystkie niesportowe zagrania, dlatego też bardzo prawdopodobne, że Smarta czekają kolejne reperkusję. Ba, są one w zasadzie pewne, pytanie jednak, czy będzie to tylko grzywna, czy może również zawieszenie.
UPDATE: Liga nie miała wątpliwości i Smarta na jeden mecz zawiesiła. Oznacza to, że rookie nie wystąpi w niedzielnym spotkaniu przeciwko Detroit Pistons, które Celtowie rozegrają w TD Garden.