C’s wygrywają w Nowym Orleanie

Boston Celtics nie zamierzają składać broni i wciąż walczą o udział w tegorocznej fazie play-off. Utrudnili nieco zadanie New Orleans Pelicans, którzy są w podobnej sytuacji, tyle że w Konferencji Zachodniej, co oznacza, że nawet z dodatnim bilansem mogą się do playoffs nie załapać. Celtics wygrali 104-98 po tym, gdy zdołali odskoczyć na kilkanaście punktów w pierwszych minutach czwartej kwarty. Motorem napędowym bostońskiego zespołu był wtedy nie kto inny jak Isaiah Thomas, jednak na pochwały zasługują prawie wszyscy podopieczni coacha Brada Stevensa. Celtowie z bilansem 25-35 znajdują się obecnie na 10. miejscu w Konferencji Wschodniej ze stratą półtora meczu do ósmego miejsca (Indiana Pacers).

BOXSCORE | GALERIA

Isaiah Thomas trafił trzy trójki, a kolejne trzy punkty dołożył z linii rzutów wolnych po tym jak Norris Cole wcielił się w Mario Chalmersa z zeszłorocznych finałów, a Boston Celtics odjechali na kilkanaście punktów, wychodząc na prowadzenie, którego już nie oddali. Thomas znów przejął mecz w czwartej kwarcie, dając Celtom jakże cenne zwycięstwo – teraz każde takie jest. W ostatniej odsłonie zdobył ponad połowę swoich punktów, zapisując na koncie 14 ze swoich 27 oczek. Dzięki temu przesunął się na trzecie miejsce w lidze pod względem średniej zdobywanych punktów w czwartych kwartach – teraz wyprzedzają go już tylko Dwyane Wade oraz LeBron James.

Thomas nie zastąpił jednak kontuzjowanego Avery’ego Bradleya w pierwszej piątce, lecz pozostał pierwszym zmiennikiem z ławki. Zamiast tego od pierwszej minuty na parkiecie pojawił się Jae Crowder, który miał kolejny dobry mecz. Bostoński small-ball z Crowderem na czwórce znów przyniósł więc pożądany efekt w postaci zwycięstwa, ale Anthony Davis wciąż był Anthonym Davisem i robił rzeczy, które Anthony Davis robi. Celtics kompletnie nie mieli na niego odpowiedzi, a nawet Alexis Ajinca popisał się kilkoma fajnymi ruchami. Dopiero Brandon Bass zneutralizował poczynania Davisa, bowiem ten spudłował wszystkie pięć rzutów, jakie oddał, gdy bronił przeciwko niemu Bass. Bostoński weteran uczcił to nawet kolejną rzadką trójką z rogu.

Pięć rzeczy, które zobaczyliśmy:

  1. Kolejny świetny mecz Thomasa. Ostatecznie zapisał on na swoim koncie 27 punktów oraz trzy asysty, a swoje dzieło zniszczenia zaczął przecież już na koniec trzeciej kwarty, kiedy to trafił niesamowicie trudny layup nad niesamowicie długim Anthonym Davisem. Z faulem. Wcześniej kilka razy wjechał pod kosz jak gdyby nigdy nic, a do tego rozdał również trzy asysty. Były momenty, kiedy był niewidoczny, ale w najważniejszych momentach świecił przecież najjaśniej.
  2. Wszechstronne spotkania Crowdera oraz Turnera. Ten pierwszy wrócił do roli startera i tym razem wywiązał się z niej znakomicie, po raz kolejny będąc najlepszym zbierającym zespołu z dziewięcioma zbiórkami na koncie. Do tego dołożył również 11 punktów oraz cztery przechwyty. Ten drugi rozegrał z kolei kolejny fajny mecz, w którym zdobył 16 punktów, 6 zbiórek oraz 6 asyst. Warto też pochwalić raz jeszcze Brandona Bassa, który swoim doświadczeniem wywarł naprawdę spory wpływ na przebieg meczu, a do tego zaliczył 17 punktów oraz 6 zbiórek. Pierwsza piątka spisała się więc całkiem nieźle.
  3. Zardzewiałego Kelly Olynyka. Kanadyjczyk wciąż nie może odnaleźć swojego rzutu po powrocie z kontuzji. W pierwszym meczu nie trafił żadnego z trzech rzutów, a przeciwko Pelicans drogę do kosza znalazła dopiero jego dziewiąta próba. Ostatecznie zakończył mecz z ośmioma punktami (1/9 FG, 0/3 3PT, 6/8 FT), trzema asystami oraz trzema zbiórkami, spędzając na parkiecie 22 minuty.
  4. Dziesięć trafionych trójek. Celtowie trafili dziesięć rzutów zza łuku, robiąc to na ponad 43-procentowej skuteczności, co jest całkiem niezłym wynikiem. To znów w zasadzie dzięki temu wygrali, bo przecież to rzuty zza łuku Thomasa dały im prowadzenie. Wcześniej mecz był całkiem wyrównany, choć Celtics po raz kolejny pokazywali, że są bardzo dobrym zespołem, jeśli chodzi o egzekucję strat i błędów przeciwników. Średniej asyst nie udało się poprawić, bo Bostończycy rozdali ich tylko 19, jednak gdy piłka krążyła to gra Celtów wyglądała naprawdę dobrze, jak zawsze zresztą w takich sytuacjach.
  5. 25 zwycięstwo w sezonie. Zwycięstwo, w którym wzięło udział tylko dziewięciu zawodników Celtics. Zwycięstwo jednak bardzo ważne, bo Celtics są w tym momencie ex aequo na dziesiątym miejscu Konferencji Wschodniej z Brooklyn Nets, tracąc naprawdę niewiele do ósmego czy nawet siódmego miejsca. Teraz przed Celtami dwa ważne mecze na Florydzie – back-to-back z Magic oraz Heat.