Sullinger: Nie lubię swojego wyglądu

Czyżby Jared Sullinger wreszcie poszedł po rozum do głowy? Można tak sądzić po jego ostatnich wypowiedziach, kiedy to stwierdził, że nie jest zadowolony z tego, jak wygląda na filmach, które ze sobą ogląda, obiecując tym samym, że wykorzysta rehabilitację oraz przerwę między sezonami na zmianę swojego ciała. W podobnym tonie wypowiedział się zresztą później generalny menedżer Danny Ainge. On z kolei stwierdził, że Sullinger jest jedynym zawodnikiem z całego zespołu, który nie spełnił nałożonych wymagań dot. m.in. kondycji, wagi czy poziomu tkanki tłuszczowej w organizmie, dodając jednak, że nie jest pewien, czy Jared rzeczywiście zmieni swoje podejście, bo to jest zależne tylko od niego samego.

Sullinger przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że nie podobało mu się oglądanie materiałów wideo, na których widać jak w niektórych partiach meczu nie daje rady kondycyjnie lub po prostu nie angażuje się w grę tak jak powinien, oszczędzając siły. Pobudka następuje najczęściej dopiero w drugiej połowie, kiedy to Sullinger przestaje dreptać, a zamiast tego wchodzi na te wyższe obroty. Od takiego zawodnika – potrafiącego zmienić przebieg spotkania – wymaga się jednak tego, aby można było na niego liczyć niezależnie od kwarty i niezależnie od momentu spotkania. Największą rolę odgrywa tutaj więc chyba kondycja, o czym sam Sully doskonale wie.

Co ciekawe, Sullinger zakończył ten sezon z najlepszymi średnimi w karierze na poziomie 14.1 punktów oraz 8.1 zbiórek, ale średnia minut w stosunku do zeszłego sezonu wzrosła o zaledwie nieco ponad minutę (z 27.6 do 28.7). Na starcie obozu treningowego wydawało się, że ten wzrost minut będzie znacznie większy, bo Sullinger wydawał się mieć mniej kilogramów, ale koniec końców okazało się, że tak nie jest, co skutkowało tym, że Celtics nie mogli tych minut Sullingerowi zwiększać, gdyż on zwyczajnie nie mógł im podołać. Nic więc dziwnego, że głos w całej sprawie zabrał Danny Ainge, wypowiadając się na temat kondycji swojego zawodnika:

„Jared i ja sporo o tym rozmawialiśmy na przestrzeni ostatniego roku. Jest to coś, odnośnie czego jesteśmy bardzo dumni z naszych zawodników. Naprawdę zaangażowali się oni w nasz program i wielu zawodników, a w zasadzie to wydaję mi się, że wszyscy spełnili oczekiwania i cele, które mieli wyznaczone co do siły, kondycji, tkanki tłuszczowej oraz wagi i tych wszystkich innych rzeczy, którymi na co dzień zajmują się nasi trenerzy siłowi i trenerzy od przygotowania fizycznego. Jared tych oczekiwań i celów nie spełnił. Nie jest na poziomie, na którym chciałby być i nie jest na poziomie, który w naszym mniemaniu byłby najlepszy dla jego zdrowia i kariery w przyszłości. Nie jest na równi tych standardów, które według nas trzeba spełnić, by być regularnie wygrywającym zawodnikiem i grać ze świetną kondycją.”

Dość mocne słowa, wśród których najbardziej wybijają się te, iż chyba tylko jeden Jared nie spełnił wymogów, które Celtics postawili swoim zawodnikom. To jednak nie pierwszy raz, kiedy 55-letni Ainge – wciąż będący w formie i wyglądający obecnie tak, jakby karierę zakończył jakiś rok temu – wypowiada się w ten sposób o kondycji bostońskiego podkoszowego. Jest to bowiem problem, który pojawia się nie po raz pierwszy i nie po raz pierwszy jest to temat dyskusji. Być może nie byłby to temat aż tak gorący i ważny, gdyby nie fakt, że Sullinger w zasadzie przez całą swoją karierę musi zmagać się z kolejnymi kontuzjami.

On sam nie uważa, aby waga miała wpływ na ten ostatni uraz, czyli kontuzję śródstopia. Co ciekawe, w przeszłości zmagał się on już z podobnym urazem (choć wtedy noga była po prostu złamana), dlatego też Sully zapewnia, że wie, co robić. Na razie jest unieruchomiony w specjalnym bucie, który będzie na jego nodze przez około sześć tygodni – wszystko dlatego, bo kontuzja ma zaleczyć się naturalnie, a niepotrzebna ma być jakakolwiek operacja. Na ten moment Sullinger może pracować na rowerku stacjonarnym, ale potem w grę ma wejść m.in. pływanie. Wszystko to po to, aby 22-latek był w końcu w lepszej formie.

Ta lepsza forma to wymóg, aby Celtowie znów mogli traktować Sullingera jako zawodnika, na którym chcą budować drużynę. Na ten moment wydaje się, że podkoszowy taki status stracił; nie jest on już wirtualnie nietykalny. Dodatkowo, zbliżają się negocjacje przedłużenia umowy, które jeśli nie wypalą to będą prowadzić do tego, iż przyszły sezon będzie dla Sully’ego sezonem, w którym będzie walczył o nową umowę. Celtowie jeszcze w tym sezonie powalczą natomiast o playoffs, co bez skrzydłowego będzie znacznie utrudnione, jednak on sam wierzy, że choć z jednej strony jest to rozczarowujące to z drugiej drużyna może na tym skorzystać, także przyszłościowo, wszak inni zawodnicy będą musieli wypełnić tę dziurę. Zdaje się jednak, że najbardziej drużyna skorzysta – także przyszłościowo – na zdrowym i zmienionym na lepsze Sullingerze.