All-Star Weekend już za nami, przed nami więc druga połowa sezonu regularnego. Sezonu, który jest chyba jednym z najbardziej ciekawych sezonów w ostatnich latach i mamy wielką nadzieję, że tak będzie już do końca jego trwania, włącznie z fazą posezonową. A propos fazy posezonowej – C’s wkroczą chyba w tą drugą część sezonu z nadziejami na playoffs właśnie, co rok temu prezentowało się trochę inaczej. Chyba, bo przecież wciąż nie wiemy, jak skład Celtów będzie wyglądał w pierwszym spotkaniu po przerwie na weekend gwiazd. Wszystko zadecyduje się w czwartkowy wieczór, kiedy to minie ostateczna data dokonywania transferów między klubami NBA w tym sezonie.
Brad Stevens jeszcze przed przerwą związaną z All-Star Weekend i zaraz po zaskakującym zwycięstwie Celtów nad Atlanta Hawks wyraził nadzieję, że wygrana ta da dodatkową motywację drużynie oraz że skład drużyny pozostanie w miarę niezmieniony. O motywację bać się raczej nie musimy – Celtowie wygrali siedem z ostatnich 12 spotkań i są tylko półtora meczu za będącymi na ósmym miejscu Charlotte Hornets. Do końca sezonu pozostało 31 spotkań i w zasadzie wszystko jest jeszcze możliwe. Sporo będzie zależeć od tego, jakie ruchy zostaną poczynione do czwartkowego wieczoru włącznie, ale tak czy siak jest się czym ekscytować.
Na pierwszy ogień idzie oczywiście ekscytacja związana z trade deadline. DeMarcus Cousins tam, Ty Lawson tutaj. Plotki plotkami, ale takie nazwiska przewijające się w plotkach świadczą chyba o tym, że Danny Ainge najwyraźniej chciałby, aby bostońska drużyna awansowała do playoffs już w tym sezonie. Jeśli jednak nie uda się ściągnąć żadnej grubej ryby to Celtics wciąż są w bardzo dobrej pozycji, by wspomóc inne zespoły – czy to poprzez oddanie weteranów, czy też poprzez ułatwienie jakiejś wymiany dzięki cap space czy trade exceptions. W czwartkowy wieczór będziemy więc wiedzieć nie tylko o tym, jak prezentować będzie się skład Celtów w dalszej części sezonu, ale też o tym, które drużyny obrały kurs na playoffs, a które już sobie odpuściły.
Z tych 31 spotkaniach, które pozostały Celtom do rozegrania w tym sezonie tylko dziesięć będzie przeciwko zespołom z Konferencji Zachodniej. 14 spotkań w TD Garden, 17 na wyjeździe. I tylko 14 meczów z zespołami, które na ten moment mają dodatni bilans. Terminarz nie jest więc przesadnie trudny, choć jeszcze tylko jedna drużyna ma do rozegrania 31 spotkań – są to Golden State Warriors z najlepszym bilansem w lidze. Cała reszta ma do rozegrania tych spotkań mniej, tymczasem aż sześć zespołów ze Wschodu walczyć będzie o dwa ostatnie miejsca premiowane awansem do fazy posezonowej. Na razie wygląda to tak, czyli kolejno miejsce w Konferencji Wschodniej, zespół, obecny bilans, pozostałe do rozegrania mecze (dom-wyjazd) oraz pozostałe mecze przeciwko zespołom z dodatnim bilansem i zespołom ze Wschodu:
Miejsce | Zespół | Bilans | Pozostałe mecze | vs +.500 | vs East |
7. | Hornets | 22-30 | 30 (13-17) | 14 | 21 |
8. | Heat | 22-30 | 30 (17-13) | 15 | 21 |
9. | Nets | 21-31 | 30 (16-14) | 16 | 18 |
10. | Celtics | 20-31 | 31 (14-17) | 14 | 21 |
11. | Pistons | 21-33 | 28 (13-15) | 14 | 21 |
12. | Pacers | 21-33 | 28 (16-12) | 15 | 22 |
Jak więc widać, zapowiada się naprawdę wyrównana walka. Czarnym koniem zdają się być Indiana Pacers, którym pozostało do rozegrania już tylko 28 spotkań, w tym zaledwie sześć z drużynami z Zachodu, a aż 16 z tych 28 spotkań rozegrają w Indianapolis. Czyżby Paul George miał wrócić jeszcze w tym sezonie? Pistons stracili Brandona Jenningsa, w Charlotte wciąż czekają za Kembą Walkerem. Z kolei Nets jakby stoją w miejscu, podczas gdy Heat mieli być zdecydowanie lepsi, ale jakoś nie wyglądają. Celtom nie pozostaje chyba nic innego, jak się o te playoffs bić, bo przecież 76ers, Knicks, Wolves i Lakers będzie dogonić już bardzo ciężko, choć Orlando Magic zdają się próbować. Na ten moment Celtowie mają dopiero 10. najgorszy bilans w lidze.
Teraz przed Bostończykami małe tournee po Zachodzie i cztery mecze na wyjeździe, z czego tylko Phoenix Suns będą przeciwnikiem na plusie. Bardzo ciekawe, czy Brad Stevens nadal będzie decydował się na grę małym składem, bo w ostatnich kilku meczach small-ball przynosił naprawdę bardzo dobre efekty. Wszystko dzięki wprowadzeniu Marcusa Smarta do pierwszej piątki i przesunięciu Jae Crowdera na ławkę. Pomogła też w pewnym sensie kontuzja Kelly Olynyka, który przecież powinien niedługo wrócić do gry – tym bardziej jesteśmy ciekaw, czy coach Stevens nadal będzie grał tym niższym składem.
Olynyk może w tym sezonie nie zachwyca, ale gra na solidnym poziomie i jeśli chodzi o wpływ swojej osoby na grę drużyny to pod tym względem wypada na tle pozostałych zawodników bardzo dobrze. Na dodatek, jest jedną z najlepszych opcji strzeleckich zza łuku w całym zespole i po powrocie powinien cały czas zapewniać efektywny zastrzyk punktów z ławki. Z drugiej strony, dzięki grze small-ball Celtowie mają ostatnio naprawdę bardzo dobre momenty gry. Niski skład pozwala na lepsze rozciąganie gry (to z kolei pomogło Sullingerowi na więcej gry inside, co ostatnio bardzo dobrze i skutecznie wykorzystuje, trafiając ponad 63 procent rzutów z okolic obręczy) oraz na zamianę krycia w zasadzie przy każdej próbie gry pick-and-roll przeciwnika.
Dodatkowo, wciąż mamy do czynienia z bardzo dobrym ruchem piłki. Sullinger może grać inside-outside, a piłka może krążyć po obwodzie tak długo, aż znajdzie zawodnika na dobrej i czystej pozycji. Jae Crowder po jednomeczowej eksplozji grał potem niezbyt dobrze, ale po przesunięciu na ławkę jakby odżył. Choć brakuje mu paru centymetrów to jednak ma siłę, aby mierzyć się z silnymi skrzydłowymi, a jego defensywne umiejętności pozwalają mu na wychodzenie z tych pojedynków – dosłownie – obronną ręką. Niski skład wymusza więc też naprawdę sporo strat i wygląda na co najmniej solidny w obronie, warto więc obserwować, jak to będzie funkcjonować dalej (jeśli oczywiście będzie w ogóle funkcjonować, powrót Olynyka może trochę namieszać).
Co jeszcze warto obserwować? Chyba przede wszystkim rozwój młodych zawodników. James Young cały czas pokazuje się z fajnej strony i powolutku coraz głośniej domaga się o większe minuty. Być może Danny Ainge ułatwi życie Brada Stevensa i uszczupli nieco skład, dzięki czemu Young będzie mógł nadal się rozwijać – a jak do tej pory jest całkiem solidnie, także w obronie – w pięciu lutowych meczach (75 minut na parkiecie) Young zatrzymuje przeciwników na nieco ponad 42-procentowej skuteczności, w ostatnich ośmiu łącznie (107 minut) nawet na lepszej, bo na równo 40-procentowej. Tak czy siak, liczymy na więcej minut dla Younga.
Ciekawe też będzie obserwować dalszy rozwój Marcusa Smarta, który w ciągu kilku ostatnich tygodni pokazuje się z dobrej strony nie tylko za łukiem, ale też jako zawodnik z piłką w pick-and-rollu (o czym więcej postaram się napisać w najbliższym czasie). Niestety, taki urok trade deadline, że większość tego, co tu napisałem może być już mało aktualna, bo zarówno skład, jak i cele Celtów mogą wyglądać niedługo nieco inaczej. O wszystkim przekonamy się już niedługo, a będziemy relacjonować te wydarzenia na bieżąco. Niemniej jednak, jesteśmy bardzo ciekaw, czego oczekujecie po tej drugiej części sezonu Celtów i czego spodziewacie się po bostońskim zespole i zawodnikach. Swoje przemyślenia zostawcie w komentarzach.