Griffin z urazem łokcia

Blake Griffin doznał kontuzji łokcia, która wyeliminuje go z gry na parę tygodni – mówi się nawet o sześciu tygodniach przerwy skrzydłowego Los Angeles Clippers. Co prawda w Mieście Aniołów mają nadzieję, że ta przerwa potrwa znacznie mniej, jednak na to się nie zanosi. Szczęście w nieszczęściu, że doszło do tego zaraz przed Meczem Gwiazd, w którym Griffin oczywiście nie zagra – zastąpi go Damian Lillard. Zamiast tego, będzie odpoczywać, ale dzięki przerwie na All-Star Weekend liczba opuszczonych przez uraz meczów będzie nieco mniejsza. To i tak nie jest jednak dobra informacja w Los Angeles, gdzie co prawda bilans mają dobry, ale terminarz ciężki, a i przeciwników w Konferencji bardzo mocnych.

Czemu w ogóle o tym wspominamy? No cóż, trzeba pamiętać, że popularna Docdrama przyniosła Celtom niezastrzeżony wybór w pierwszej rundzie tegorocznego draftu właśnie od Clippers. Na chwilę obecną drużyna Riversa legitymuje się bilansem 33-19, gdyż w niedzielny wieczór przegrała sromotnie z Oklahoma City Thunder. Taki bilans dałby im trzecie miejsce w Konferencji Wschodniej, ale na Zachodzie daje im miejsce dopiero siódme. Wszystko to spowodowane jest ogromną rywalizacją w zachodniej drabince, gdzie New Orleans Pelicans z bilansem 27 wygranych i 24 porażek nawet nie kwalifikują się do playoffs.

Podobną sytuację mieliśmy w zeszłym sezonie, kiedy to rewelacyjni wtedy Phoenix Suns niespodziewanie wygrali aż 48 spotkań, a to i tak nie dało im awansu do playoffs. Tego typu sytuacje spowodowały, że komisarz Adam Silver głośno myśli nad zmianą formatu rozgrywania fazy posezonowej. Wracając jednak do Clippers, oni wciąż nie mogą czuć się pewni tego miejsca w playoffs. Do ataku przygotowują się bowiem nie tylko New Orleans Pelicans, ale może przede wszystkim Oklahoma City Thunder, którzy niedzielną wygraną nad Clippers ponownie mają więcej zwycięstw niż porażek (26-25).

Już w tym spotkaniu widać było, jak bardzo brak Griffina będzie odczuwalny (a przecież nawet przed jego urazem drużyna przeżywała kryzys; porażka z Thunder była czwartą z rzędu). Tym bardziej, że skrzydłowy tworzył jeden z bardziej utalentowanych duetów w lidze wraz z Chrisem Paulem, będąc bardzo ważną częścią ofensywny zespołu Doca Riversa. Tymczasem teraz jego minuty i jego rolę mają zapełnić tacy zawodnicy jak Glen Davis, Spencer Hawes czy Hedo Turkoglu. Nie wygląda to za dobrze, a z dziesięciu kolejnych przeciwników Clippers aż ośmiu to zespoły, które na ten moment przeszłyby do decydującej fazy rozgrywek.

Bardzo więc możliwe, że ten wybór od Clippers (który obecnie byłby wyborem numer 22) będzie nieco lepszy, niż moglibyśmy przed sezonem zakładać. Oczywiście, ekipa z LA ma bardzo mały margines błędu, bo kolejne porażki oznaczać będą spadek w notowaniach w zasadzie bez żadnej korzyści, no chyba że mówimy o korzyści dla Celtics. Dzięki kontuzji Griffina powstało też małe prawdopodobieństwo, że ten wybór może być wyborem w loterii, co oznaczałoby, że Clippers do playoffs by nie awansowali. Mocny Zachód sprawia, że jest możliwe, jednak wszystko zweryfikuje czas. Tak czy siak, warto bacznie się poczynaniom Clippersów przyglądać.