Jak C’s skorzystali z Younga?

James Young w końcu doczekał się swojej szansy w NBA, dokładnie miesiąc po swoim ostatnim meczu na zawodowych parkietach. 5 grudnia w spotkaniu przeciwko Los Angeles Lakers wyszedł na boisko na dwie minuty, bo mecz był już rozstrzygnięty po paru minutach czwartej kwarty. Tym razem skorzystał na kontuzjach Marcusa Thorntona oraz Jameera Nelsona, dzięki czemu rozegrał minut osiemnaście. Wcześniej mniej więcej tyle minut rozegrał łącznie w pięciu spotkaniach, jakie miał okazję rozegrać. Z szansy Young wyciągnął więc jak najwięcej, zdobywając trzynaście punktów na bardzo dobrej skuteczności i pokazując bostońskim kibicom, że tak ładnego rzutu to już dawno w drużynie nie było.

Young na parkiet wszedł jeszcze w drugiej kwarcie. Nic się tam w zasadzie ciekawego nie stało – była jedna zbiórka w ataku, była przy tym też niecelna dobitka. W ostatniej akcji tej pierwszej połowy złapał niekryty piłkę w rogu i choć publiczność bardzo chciała, aby rzut oddał to jednak on mądrze zdecydował się oddać piłkę na obwód, by Celtics mogli zagrać akcję do końca i nie dać już szansy przeciwnikom na zdobycie punktów. Publiczność rzutów doczekała się jednak po przerwie, kiedy to Young trafił pięć prób, w tym trzykrotnie zza łuku. Prześledźmy więc jak to wszystko wyglądało w praktyce.

Pierwsze punkty to bardzo fajny przykład tego, jak z Younga można korzystać. Rozegranie piłki po obwodzie, przekazywanie sobie jej z ręki do ręki, aż w końcu bardzo dobry hand-off z Brandonem Bassem i czysta pozycja dzięki zasłonie postawionej przez doświadczonego skrzydłowego. Splash, rzut czysto wpada do kosza.

[gfycat data_id=”GenerousBabyishBandicoot” data_autoplay=false data_controls=false]

Drugi trafiony rzut to już odrobina więcej pracy od samego Younga. Celtics rozgrywają długą akcję, Philowi Presseyowi z pomocą i zasłoną przychodzi Kelly Olynyk, co powoduje podwojenie Presseya. Ten jednak bardzo mądrze dostrzega zbiegającego z lewego rogu Younga, który zatrzymaniem i kozłem wewnątrz obwodu gubi obrońcę, wypracowując sobie tym samym dobrą pozycję do rzutu. Piłka znów ląduje w koszu.

[gfycat data_id=”FineSomberIndochinesetiger” data_autoplay=false data_controls=false]

Trzeci trafiony rzut to w zasadzie konsekwencja trafień numer jeden i dwa, tak samo jak i trafienie numer dwa było konsekwencją numeru jeden – Gary Neal wiedział już bowiem, że Young zza łuku trafiać potrafi, dlatego też dał się nabrać i Young punkty zdobył także z mid-range. Tym razem chodzi jednak o brak jakichkolwiek wątpliwości, jakiegokolwiek zastanawiania się. Sama akcja to dobry wjazd Presseya pod kosz i wycofanie piłki na obwód (można powiedzieć, że coś, w czym młody Pressey się specjalizuje) do niekrytego Jae Crowdera, który jednak pudłuje. Zbiera Brandan Wright, a Young widząc że ma trochę wolnego miejsca, bo Neal jest spóźniony, nie zastanawia się długo (a w zasadzie wcale) i piłka po raz kolejny znajduje czystą drogę do kosza.

[gfycat data_id=”ObviousSpeedyAndeancat” data_autoplay=false data_controls=false]

Czwarte trafienie było chyba najlepsze z całego wieczora. Raz, że było naprawdę ładnej urody. Dwa, że zmniejszyło ono prowadzenie Hornets do ledwie sześciu punktów (mimo że jeszcze kilka minut wcześniej wynosiło ponad 20 punktów), a Ogródek wręcz oszalał, gdy piłka znalazła się w koszu. Zaczęło się od znakomitej obrony Marcusa Smarta, potem był blok Brandona Bassa i kontra Jae Crwodera, którą jako trailer kończył Young właśnie. Pomógł fakt, że 19-latek potrafi bardzo szybko się do rzutu złożyć, ale też i to, że znów nie było zastanawiania się. Efekt? Piłka raz jeszcze czysto wylądowała w siatce.

[gfycat data_id=”DisfiguredInfatuatedAmericanblackvulture” data_autoplay=false data_controls=false]

Piąty trafiony rzut to już chyba Young na lekkiej fazie, ale koniec końców liczy się to, że rzut znalazł drogę do kosza. Liczy się również to, że tym razem Young musiał sam ten rzut wypracować. Podanie od Smarta, a następnie zejście na lewe skrzydło i oddanie bardzo trudnej próby. To z pewnością nie była dobra decyzja 19-letniego swingmana, jednak trzeba mieć świadomość, że on takie decyzje będzie podejmował – przecież to rookie. A że rzut ma znakomity to i nawet po takich szalonych akcjach punkty będą.

[gfycat data_id=”NarrowFreeHyracotherium” data_autoplay=false data_controls=false]

Pięć trafień, trzy rażenia zza łuku. Poza nimi były jeszcze dwie próby – jedna niecelna dobitka, o której już wspomniałem oraz hand-off z Olynykiem bardzo podobny do tego z Bassem. Przed meczem coach Stevens mówił, że Young wniesie przede wszystkim umiejętność gry po zasłonach. I tego biegania między zasłonami rzeczywiście było sporo, a czy coś z tego wyszło? Dwie akcje to były rzuty po zasłonach, z tych dwóch akcji tylko jedna przyniosła punkty. W tym elemencie powinno więc być tylko lepiej.

A jak to wyglądało po bronionej stronie parkietu? Obejrzałem raz jeszcze mecz, zwracając szczególną uwagę na te fragmenty, kiedy to Hornets mieli piłkę, a Young przebywał na parkiecie. Co udało mi się wyłapać? Young dwa razy był bezpośrednio odpowiedzialny za utratę punktów. Pierwsze zostanie na zasłonie skutkowało asystą Hendersona i punktami Zellera. Drugie to już punkty Hairstona. Dwukrotnie Young przegrał też walkę na tablicach, notując w całym spotkaniu tylko jedną zbiórkę. Najlepszymi momentami było wymuszenie faulu ofensywnego oraz dobra obrona na piłce przeciwko Marvinowi Williamsowi.

Po meczu, Young przyznał, że gra w D-League bardzo mu pomogła. Pomógł też Brandon Bass, który w przerwie powiedział mu, aby po prostu był sobą. A gdy wpadł pierwszy rzut to wzrosła pewność siebie i wszystko poszło już z górki. Trzeba jednak pamiętać, że to był dopiero pierwszy raz, gdy zobaczyliśmy Younga w odrobinę większym wymiarze czasowym. 18 minut w jego przypadku może być określano jako „aż 18 minut”, ale przecież tak w zasadzie to nie jest wcale tak dużo. Z drugiej strony, on sam zapewne chciałby dostawać choćby tyle w każdym meczu. Czy tak się stanie? Coach Stevens odpowiedział, że nie wie, a po wczorajszym meczu nie był zbytnio w nastroju, by nad tym rozmyślać, biorąc winę za porażkę na siebie i szybko stwierdzając, że musi lepiej wywiązywać się z prowadzenia tego zespołu, musi być lepszym trenerem tego zespołu.

Wcześniej wielokrotnie powtarzał, że nie będzie podejmował decyzji odnośnie minut na podstawie rozwoju, bo jego zadaniem jest przede wszystkim wygrywanie. A to oznacza, że grać będzie ten, kto jego zdaniem daje mu najwięcej szans na zwycięstwo. To podejście ulegnie zapewne zmianie, gdy Celtics będą już jasno wiedzieć, że nie są drużyną na playoffs – w ostatnich tygodniach na taką nie wyglądają, ale słaby Wschód wciąż daje im szansę. Young tym jednym meczem pokazał jednak, że warto chociaż pomyśleć nad znalezieniem mu stałych minut w rotacji. Tym bardziej, że rookie naprawdę umie punktować. Przydomek Jimmy Buckets zobowiązuje!