Po transferze Rajona Rondo w bostońskim zespole zrobiło się o jednego zawodnika za dużo, dlatego też Boston Celtics zdecydowali się zwolnić brazylijskiego podkoszowego Vitora Faveraniego, który pozostaje poza grą od lutego tego roku, kiedy to zerwał łąkotkę. Bez tego transfer z Dallas Mavericks nie mógłby się odbyć. Nieco ponad $2 milionów, które Faverani zarobi w tym sezonie będzie się wliczało do salary cap zespołu. Trzeci i czwarty rok jego umowy były niegwarantowane. Z powodu urazu odniesionego jeszcze w zeszłym sezonie i związanych z nim operacjami, Faverani nie rozegrał w trwających rozgrywkach ani jednego spotkania – Celtics mieli nadzieję, że wróci on do treningów w połowie stycznia.
Gdy latem 2013 roku okazało się, że Celtowie zatrudnili nieznanego szerzej Brazylijczyka to była to informacja dość zaskakująca. Był to też jednak ruch o małym ryzyku, a który potencjalnie mógł się fajnie spłacić. Faverani już w drugim meczu sezonu 2013/14 wyszedł w pierwszej piątce i rozegrał fenomenalne spotkanie, ale potem było już tylko gorzej. Ostatecznie w barwach Celtics rozegrał 37 spotkań, notując średnio 4.4 punktów, 3.5 zbiórek oraz 0.7 bloku w nieco ponad 13 minut spędzanych na parkiecie. Odesłany do D-League, zerwał łąkotkę w jednym z meczów i do tej pory nie wrócił do gry, w październiku przechodząc już drugi zabieg na lewym kolanie. Czy zostanie w NBA? Ciężko wyrokować, ale życzymy powodzenia, bo łatwo mu na pewno nie będzie.