Z pamiętnika Jareda Sullingera (2)

Przed dwoma laty swój pamiętnik prowadził Jason Terry, rok temu swoimi myślami dzielił się Avery Bradley, a w tym sezonie robić będzie to Jared Sullinger. To właśnie on będzie pisał swój pamiętnik na łamach amerykańskiego serwisu ESPN Boston, a my – tak jak i te poprzednie – postanowiliśmy tłumaczyć go specjalnie dla Was, aby umilić czas między czytaniem relacji a śledzeniem choćby plotek transferowych. W drugim odcinku Sullinger poświęcił kilka słów na zebranie myśli odnośnie trwającego sezonu i dotychczasowej gry bostońskiego zespołu, podzielił się przemyśleniami na temat tego, nad czym drużyna musi jeszcze popracować, ale też zdradził, dlaczego gra z #7 na plecach

Cieszymy się, że Rajon Rondo może z powrotem z nami grać, ponieważ gra z nim to sporo zabawy. To jednak przede wszystkim ktoś, kto kocha rywalizację. Mi cały czas zdaje się, że on non-stop jest w gazie. Zawsze szuka okazji do podzielenia się piłką. Jest jednym z niewielu rozgrywających typu first-pass w tej lidze. Gra naprawdę świetnie.

Rondo wrócił do gry, ale wypadł z niej Marcus Smart, który skręcił kostkę meczu przeciwko Raptors. Byłem na parkiecie, kiedy to się stało. Chyba nawet to ja zebrałem piłkę i wyrzuciłem ją do przodu. Pamiętam, że byłem po drugiej stronie parkietu. Nagle zobaczyłem jak robi dwa kolejne kroki i upada. Pobiegliśmy więc sprawdzić co się stało. Wyglądało na to, że łapał się za lewą nogę, ale tak naprawdę łapał się za lewą kostkę. Wszyscy okropnie się denerwowaliśmy, ale ucieszyliśmy się w momencie, gdy podniósł kciuk do góry. To była trudna sytuacja.

Ja sam przez coś takiego przechodziłem, kiedy doznałem kontuzji podczas mojego debiutanckiego sezonu i byłem zmuszony opuścić mecze. Powiedziałem mu, że sezon trwa 82 spotkania. Jeśli czujesz się na 60 procent, czy nawet 70 czy 80 procent to nie wracaj na parkiet. To długi sezon i nie masz pojęcia jak kostka będzie wyglądać po jednym meczu. Jeśli jesteś gotów na 100 procent – wtedy graj. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się po jego myśli.

Uważam, że zespół grał całkiem nieźle na starcie sezonu. Musimy po prostu grać przez całe 48 minut spotkania. W tym krótkim okresie, który dotychczas rozegraliśmy, dowiedziałem się, że mamy w zespole wielu walczaków. Mieliśmy parę spotkań, które rozpoczęliśmy bardzo niemrawo, ale mimo tego potem wciąż walczyliśmy. Zamierzamy i będziemy grać twardo. Ten zespół to zgraja ludzi skorych do rywalizacji.

Bardzo ważne jest dla wszystkich zawodników, aby cały czas przystosowywali się do systemu trenera Stevensa. Powoli idzie to coraz lepiej, stajemy się coraz bardziej agresywni. A wszyscy uwielbiamy agresywnego trenera Stevensa. Najbardziej chce nas zmusić do pracy nad tym, abyśmy stali się świetnym zespołem w obronie. Chce widzieć jak nasza obrona przekłada się na atak. Nasz atak był dobry na starcie sezonu i myślę, że to z powodu stylu trenowania coacha Stevensa. Chodzi mi tutaj bardziej o jego spacing i nasza gra w szerszym rozstawieniu. Pewność, jaką pokłada w każdym z nas jest bardzo duża. Ja w ten jego styl wpasowuje się tak, że jestem podkoszowym, który potrafi rzucać. Potrafię zbierać, podkręcić tempo oraz grać twardo za jednym razem.

Jared Sullinger vs Kings

W piątek graliśmy z Cavs, a to znaczyło przyjazd LeBrona do miasta. Przygotowując się na jego osobę, trzeba się też przygotować na ten cały cyrk, który przyjeżdża wraz z nim. Nie chodzi tylko o granie przeciwko nim, ale także o trupę, którą ze sobą zabiera. Wiadomo, że razem z nim będą dodatkowe kamery i dodatkowe media. Musi być to lekko przytłaczające dla młodszych zawodników. Jednak z drugiej strony, trzeba po prostu uświadomić sobie, dlaczego jest się w tym miejscu i po co to wszystko się robi.

W tym meczu przyszło mi bezpośrednio rywalizować z Kevinem Love’em. Przygotowałem się na to poprzez obejrzenie wielu materiałów wideo. Trzeba zrozumieć, że jeśli jest on jedną z głównych opcji to nie można zabrać mu wszystkiego, lecz można postarać się zabrać parę rzeczy. To, co trzeba zrobić to zabrać mu kilka rzeczy, które lubi robić, jednak nie będę w stanie zabrać wszystkiego. Zdawałem sobie sprawę, że nie będzie takiej opcji, że nie zdobędzie ani jednego punktu.

A jeśli już mówimy o przygotowaniu się do meczów to pewnie zastanawiacie się, czy mam jakąś swoją przedmeczowa rutynę. Tak naprawdę to nie mam. Daje się ponieść. Myślę, że to jest jedna z tych rzeczy, które różnią mnie od niektórych bardziej doświadczonych zawodników. Nie robię tej samej rzeczy w kółko. Nie jestem specjalnie przesądny. Jedyna rzecz, odnośnie której jestem przesądny to to, którą drogą jadę na siłownię. Niezależnie od tego, kto prowadzi – ja, mój tata czy kuzyn – zawsze musi być ta sama.

Co jeszcze można o mnie powiedzieć? Cóż, zakładam koszulkę z numerem #7 dla mojej mamy, ponieważ jej urodziny są w lipcu, czyli w siódmym miesiącu. Wcześniej w szkole średniej grałem z #34, ale tutaj nie mogłem, ponieważ był to numer Paula Pierce’a. Grałem z tym numerem, ponieważ mój brat Julian – który teraz jest trenerem na Tiffin Univeristy w Divison III – też zwykł z nim grać. Zero było zajęte przez Avery Bradleya. Grałem z #0 na uniwerku i to z kolei było z powodu mojego najstarszego brata Jamesa, który z tym numerem grał w koledżu na Ohio State. Nigdy więc tak naprawdę nie musiał wybierać numeru, póki nie przyszedłem do NBA. A odkąd nigdy nie grałem z numerem, którego powodem byłaby moja mama to zdecydowałem się wybrać siódemkę.

Mówiąc o rodzinie, świętem, które od zawsze najbardziej podobało mi się spędzać z rodziną było Święto Dziękczynienia. Dla mnie jest to święto numer jeden w skali świąt. Chodzi chyba o tą radość płynącą z ludzi. Tegoroczne święto będzie jednak pierwszym bez mojej babci. Będzie więc ono wyjątkowe, ponieważ ona zawsze wnosiła niesamowicie dużo miłości do tego święta. Wiem, że wciąż z nami będzie. Jestem pewien, że rodzina mnie odwiedzi, ale będzie w porządku, jeśli mój tata zostanie w domu w Ohio. Był ze mną przez ostatnie dwa tygodnie. Jestem zmęczony widywaniem go. Może więc zostać w domu. Tylko żartuję, Tato!

Święta są inne, kiedy ma się mecze w okolicach tych świąt, ponieważ nie zawsze spędzi się Święto Dziękczynienia czy Boże Narodzenie z całą rodziną. Nie udaje mi się widzieć wszystkich moich bratanków, siostrzeńców, braci i przyjaciół. W tym samym czasie, rozumiem że jest to wpisane w mój zawód. Dostanie się tu, gdzie jestem wymagało wielkiej pracy. Rozumiem więc, że niespędzanie niektórych świąt z rodziną jest małym poświęceniem. Mam jednak nadzieję, że jakoś uda się to wszystko pogodzić i będą oni mogli przyjechać do Bostonu.

Mój pobyt w Bostonie sprawił, że stałem się kibicem innych drużyn z miasta. Sporo się je ogląda. Teraz oglądam trochę hokeja i Bruins. Wcześniej to Red Sox dostarczali sporo rozrywki, szczególnie w 2013 roku. To miasto sprawiło, że stałem się fanem bejsbola. Teraz naprawdę oglądam mecze, podczas gdy wcześniej nigdy mi się to nie zdarzało.

Odnośnie Patriotrs, mam tam dobrego przyjaciela w zespole w osobie Jonasa Graya. Znam go teraz już od jakiegoś czasu. Zaczyna mecze od pierwszej minuty jako biegacz. Już wcześniej – jeszcze zanim zaczęliśmy grać dla bostońskich zespołów – byliśmy ze sobą blisko. A teraz, gdy mieszkamy w tym samym mieście jesteśmy jeszcze bliżej.