Young i Powell w D-League

Boston Celtics ogłosili w sobotę, że wysłali dwójkę pierwszoroczniaków do bostońskiej afiliacji w D-League, czyli zespołu Maine Red Claws. Tą dwójką zawodników są James Young oraz Dwight Powell, wybrani w tegorocznym naborze z odpowiednio 17. oraz 45. numerem. Dla Powella to już druga przygoda z D-League w ciągu ostatnich tygodni, bardzo możliwe, że tym razem będzie podobnie jak poprzednio. Otóż wtedy Powell został wysłany do Red Claws na zaledwie jeden dzień i wziął udział w jednym treningu, by następnie wrócić do drużyny. Teraz obaj będą zapewne krążyć między Maine a Bostonem, gdyż Red Claws rozpoczęli sezon w piątkowy wieczór, odrabiając 17 punktów straty i wygrywając 111-105.

Kolejne spotkanie rozegrają dzisiaj, ale potem grają dopiero w piątek. To oznacza, że Young i Powell zostaną najprawdopodobniej wezwanie z powrotem po niedzielnym meczu i kolejne dni spędzą w Bostonie, biorąc udział w treningach z główną drużyną. I choć Young mówił podczas media day, że nie chciałby zostać wysłany do D-League nawet gdyby znaczyłoby to sporo minut gry, to jednak tego typu rozwiązanie jest dla niego najlepsze w momencie, gdy w barwach Celtics gra po prostu ogony. Oczywiście, treningi z doświadczonymi zawodnikami NBA to bardzo cenne lekcje, ale do stałego progresu potrzebna jest systematyczna gra i szlifowanie także technicznych aspektów gry, co na samych treningach osiągnąć jest trudno.

Nie zapominajmy, że Young to wciąż jeszcze nastolatek i zawodnik, od którego trudno wymagać znaczącego wkładu w grę drużyny czy wielkich postępów z dnia dzień, jeśli nie gra on prawie wcale. Jak dotychczas były gracz Kentucky Wildcats wystąpił w dwóch spotkaniach, spędzając na parkiecie łącznie ponad dziewięć minut i zdobywając w tym czasie dziewięć punktów. Warto dodać, że Young jeszcze się w swojej karierze nie pomylił – ma 100 procent skuteczności (3/3 za dwa, 1/1 za trzy) oraz PER (wskaźnik efektywności) wynoszący ponad 45. Powell jak do tej pory nie rozegrał jeszcze oficjalnie ani minuty w barwach Celtics, co oznacza, że 23-latek pozyskany latem z Cleveland Cavaliers wciąż czeka na swój debiut na parkietach NBA.