Gdy Marcus Smart nadepnął na nogę Lavoya Allena, skręcając tym samym kostkę, a następnie w wielkim bólu czekał na parkiecie TD Garden na nosze to niebezpodstawne było zakładanie przez bostońskich fanów najgorszego. Kontuzja wyglądała okropnie i dlatego większość kibiców spodziewała się bardzo złych informacji. Bogowie koszykówki byli jednak dla Celtów łaskawi, bo wcale nie nastąpiło najgorsze. Smart bardzo mocno skręcił kostkę, ale badania nie wykazały żadnego złamania czy zerwania, dzięki czemu przerwa 20-latka nie potrwa tak długo, jak można by się tego spodziewać. Mówi się o dwóch, maksymalnie trzech tygodniach absencji, a sam Smart już rwie się do powrotu na parkiet.
Rzeczywiście, można tutaj wskazywać na wielkie szczęście Smarta, który koniec końców nie doznał aż tak poważnego urazu. Ricky Rubio, który dokładnie w ten sam dzień także skręcił kostkę, nie miał już takiego szczęścia, gdyż jego uraz okazał się być znacznie bardziej poważny i Hiszpan może opuścić nawet osiem tygodni gry. Pojawia się więc pytanie, czy te dwa-trzy tygodnie przerwy Smarta to nie za mało i czy wdrożona rehabilitacja nie jest odrobinę za bardzo agresywna. Z drugiej strony, mówimy tutaj o wielkim twardzielu jakim niewątpliwie jest Marcus, który już od paru dni ostro pracuje, by wrócić tak szybko, jak to możliwe.
Oczywiście, możemy też być pewni, że Smart jest czujnie monitorowany i obserwowany przez bostoński sztab trenerów i lekarzy, dlatego też raczej nie powinniśmy się martwić o to, czy rehabilitacja przebiega zgodnie z planem. I tak, coach Stevens przekazał w poniedziałek optymistyczne informacje odnośnie pierwszoroczniaka:
„Marcus wygląda świetnie. Widziałem go w niedzielę, miał trzy zabiegi na kostkę. Dzisiaj też już jeden miał. Z każdym dniem wygląda coraz lepiej. Rehabilitacja przebiega więc tak, jak powinna.”