Na całe szczęście skończyło się tylko na strachu. Marcus Smart opuści co najmniej dwa najbliższe tygodnie, jednak i tak jest to bardzo dobra wiadomość, jeśli weźmiemy pod uwagę jak źle to wszystko wczoraj wyglądało. Badanie rentgenem okazało się być jednak negatywne, a rezonans magnetyczny nie wykazał żadnego zerwania czy naderwania, lecz po prostu bardzo mocne zwichnięcie kostki. Do całej sytuacji doszło na początku czwartej kwarty piątkowego spotkania z Indiana Pacers, które Celtics ostatecznie wygrali po kolejnej zaciętej końcówce. Rolę Smarta świetnie przejął Phil Pressey, który może liczyć na więcej minut w najbliższych kilku meczach, gdy rookie będzie powoli wracał do zdrowia.
Oczywiście, te dwa tygodnie to najbardziej optymistyczna wersja co do powrotu Smarta na parkiet, ale i tak informacje, które doszły nad ranem z Bostonu mogą być traktowane jako dobre, gdyż cała sytuacja nie napawała optymizmem. Smart bardzo cierpiał i nie zszedł z parkietu o własnych siłach, lecz został wywieziony na noszach.
[gfycat data_id=”EnlightenedVillainousIcelandicsheepdog” data_autoplay=false data_controls=false]
Wielkie więc szczęście, że skończyło się na zwichnięciu, a nie na żadnym zerwaniu – wtedy Smart mógłby opuścić znacznie więcej czasu. Początkowo spekulowano zresztą, że rozgrywającego zapewne do Świąt w grze nie zobaczymy, ale teraz prawdopodobny wydaje się być jego powrót jeszcze w tym miesiącu.
To zależy od tego, jak Celtics podejdą do całej sprawy, ale też od tego, jak szybko będzie schodzić opuchlizna i jak szybko Smart będzie odzyskiwał siły. Jeśli Smart rzeczywiście opuściłby najbliższe dwa tygodnie to byłoby to równoznaczne z opuszczeniem zaledwie kilku spotkań – w ciągu kolejnych trzech tygodni Bostończycy rozegrają bowiem tylko osiem spotkań. Celtics mają szeroką rotację, dlatego też w okresie absencji Smarta na więcej minut będą mogli liczyć wspomniany już Pressey czy także Evan Turner. Któryś z nich rozpocznie też dzisiejszy mecz w Chicago od pierwszej minuty, gdyż nie wystąpi w nim Rajon Rondo.
I tak, na kolejną odsłonę pojedynku Rondo z Derrickiem Rose’em przyjdzie nam jeszcze poczekać, gdyż Rondo się w Chicago nie pojawi. Zamiast tego uda się na zabieg usunięcia śruby z jego operowanej we wrześniu lewej ręki. Jest to informacja dość zaskakująca, tym bardziej, że po spotkaniu z Bulls bostońska drużyna ma kilka dni przerwy. Być może Rondo – po najgorszym dotychczas występie przeciwko Pacers – uznał, że czas najwyższy na usunięcie śruby, która zapewne przeszkadza mu w grze i która mogła być właśnie przyczyną słabszej dyspozycji w piątkowy wieczór. Tak czy siak, kolejny mecz z Bulls jeszcze w listopadzie.