Po trzech przegranych z rzędu Boston Celtics w końcu odnieśli swoje trzecie zwycięstwo w tegorocznym preseasonie. Przeciwnik może nie był najwyższych lotów, ale Bostończycy spisali się znakomicie, a kilku zawodników zaliczyło bardzo dobre spotkanie. Najlepiej zaprezentował się chyba Jared Sullinger, który zapisał na koncie imponującą linijkę statystyczną złożoną z 21 punktów, 8 zbiórek oraz 5 asyst i 2 przechwytów. Sullinger był też jednym z trójki zawodników – obok Jeffa Green oraz Avery’ego Bradleya – którzy skończyli mecz z 27 punktami na plusie we wskaźniku “+/-“. Kolejny mecz – o przyzwoitej porze w niedzielny wieczór – będzie już przedostatnim spotkaniem Celtów przed sezonem regularnym.
No cóż, jeśli od samego początku większość rzutów Sixers nawet nie trafiała w obręcz to trudno się dziwić, że Celtics – którzy co prawda także nie wystrzegali się błędów – po zwyczajowej ostatnio kanonadzie trójek zbudowali ponad 10-punktową przewagę w pięć minut pierwszej odsłony. Nie minęła nawet połowa kwarty, a Celtowie mieli już na koncie cztery trafione trójki, z czego dwie z łatwością trafił Avery Bradley (7/12 FG, 6/9 3PT, 20 pkt). Ostatecznie Bostończycy zdobyli w pierwszych 12 minutach aż 33 punkty (na 52-procentowej skuteczności i przy jedenastu asystach), utrzymując 11-punktową przewagę przed drugą odsłoną. W tej obraz gry niewiele się zmienił – to Celtics wciąż dyktowali warunki, grając naprawdę solidny basket po obu stronach parkietu. Wciąż zdarzały się też błędy, ale Bradley kontynuował wyśmienitą dyspozycję strzelecką, trafiając w pierwszej połowie sześć trójek i zdobywając ogółem 20 punktów.
Głównie dzięki niemu przewaga Zielonych przekroczyła w pewnym momencie 20 oczek, by przed przerwą zatrzymać się na 21 punktach. Celtowie oddali w pierwszej połowie aż 21 trójek, trafiając 10 z nich. Dopełnieniem fatalnej kwarty 76ers było wielkie pudło Tony’ego Wrotena sam na sam z koszem. 65-44, mecz w zamrażarce. Zamrażarka to najwłaściwsze określenie, bowiem w trzeciej kwarcie nie zmieniło się nic. Okej, zmienił się wynik – Sixers odrobili jeden punkt. Odnieśli więc mały sukces, wygrywając kwartę, ale tak czy siak to Celtics dominowali, cały czas świetnie dzieląc się piłką i trafiając na wysokim procencie. Granicę stu punktów Celtowie przekroczyli w połowie ostatniej odsłony, a jeszcze pod koniec spotkania najlepiej punktującym zawodnikiem Celtics został Jared Sullinger (8/10 FG, 4/6 3PT, 21 pkt, 8 zb, 5 ast). Mecz kończyli zawodnicy z szarego końca składu, ostatecznie 111-91 dla Bostończyków.
Pięć rzeczy, które zobaczyliśmy:
- Świetne spotkanie Sullingera. Ale nie tylko jego, bo bardzo dobrze spisali się też wspomniany już Avery Bradley (głównie w pierwszej połowie, w drugiej odpoczywał – ogółem zagrał 21 minut), czy Kelly Olynyk, który wypełnił boxscore niemniej okazale od Sullingera. Kanadyjczyk zanotował 14 punktów (6/11 FG, 2/5 3PT) oraz 8 zbiórek, ale też 4 asysty, 3 przechwyty i co chyba najbardziej imponujące – 3 bloki. Wyglądał przeciwko Sixers naprawdę dobrze w defensywie (choć z drugiej strony – mało kto nie wygląda), a do tego solidnie spisał się w ataku. 14 punktów zdobył także Tyler Zeller, który zaliczył kolejne udane spotkanie, dokładając również 7 zbiórek i jeden blok w 23 minuty gry.
- Festiwal strzelecki trójek. Celtowie oddali ich aż 37, ostatecznie wpadło 15 – większość w pierwszej połowie. Ponad 40 procent przy 37 próbach to wynik bardzo dobry i miejmy nadzieję, że nadzwyczaj dużo rzucający zza łuku w tym preseasonie Celtics utrzymają taką formę strzelecką także w sezonie regularnym.
- Bardzo dobrą grę w ataku. Można to podsumować jednym zdaniem: 34 asysty przy 42 trafionych rzutach z gry. Celtowie znów bardzo dobrze dzielili się piłką, a w rolę kreatora najbardziej wcielił się Evan Turner, który rozdał 10 asyst, ale popełnił też aż osiem strat.
- Nieco słabszą grę w obronie. Chodzi tutaj przede wszystkim o szybki powrót do defensywy, co Sixers – jako jeden z niewielu elementów – dobrze wykorzystali, zdobywając 23 punkty z kontrataku (przy zaledwie 9 ze strony Celtics). Ogólnie defensywna wyglądała dobrze, choć raz jeszcze warto podkreślić dwie rzeczy: preseason oraz Philadelphia 76ers.
- Słabszy mecz Marcusa Smarta. Oczywiście nie w obronie, gdzie rookie cały czas robi wszystkie małe (ale i te większe rzeczy). Smart oddał tylko cztery rzuty, wszystkie były zza łuku i żaden nie znalazł drogi do kosza. Do tego dołożył też jeszcze sześć asyst oraz trzy przechwyty.