Z pamiętnika Jareda Sullingera

Przed dwoma laty swój pamiętnik prowadził Jason Terry, rok temu swoimi myślami dzielił się Avery Bradley, a w tym sezonie robić będzie to Jared Sullinger. To właśnie on będzie pisał swój pamiętnik na łamach amerykańskiego serwisu ESPN Boston, a my – tak jak i te poprzednie – postanowiliśmy tłumaczyć go specjalnie dla Was, aby umilić czas między czytaniem relacji  a śledzeniem choćby plotek transferowych. W pierwszym odcinku dowiemy się trochę na temat tego, jak Sullinger spędził ubiegłe już lato, opowie on nam też o celach, jakie stawia przed całą drużyną na przyszły sezon oraz o kilku wydarzeniach, które działy się na przestrzeni ostatnich miesięcy w jego rodzinnym stanie.

Lato było przyjemnym okresem, ponieważ mogłem wrócić do domu, do Ohio. Najlepszą w tym wszystkim rzeczą był powrót do gry w ramach ligi Columbus Pro-Am wraz z moimi braćmi. To podobało mi się najbardziej. Teraz jednak nadszedł czas, by przygotować się do sezonu. Zeszły rok i ten są znacznie inne, jeśli chodzi o styl trenowania Brada Stevensa. W zeszłym roku był dość wyluzowany i pozwalał zawodnik robić to, co chcieli. W tym roku jest on odrobinę bardziej agresywny i wprowadził odrobinę więcej dyscypliny. Chce, abyśmy grali w szybszym tempie. Odwala on kawał dobrej roboty i gdy my czynimy postępy, on także.

W zespole jest kilka nowych twarzy. Marcus Smart jest kimś, o kim ludzie sporo rozmawiają. Ja widzę w nim wielką chęć rywalizacji. Codziennie przychodzi na treningi i po prostu rywalizuje. Chce dla zespołu jak najlepiej. Jest kolejnym obrońcą i playmakerem, który może nam pomóc. Pod koniec zeszłego sezonu nie graliśmy zbyt dobrze, a zawsze jest zapotrzebowanie na kogoś, kto stworzy parę akcji. Jego osoba dodaje więc do naszego zespołu coś takiego.

Rajon Rondo będzie jeszcze trochę poza grą z powodu kontuzji ręki, tak więc dodanie do zespołu zawodników potrafiących kreować akcje – takich jak wspomniany już Marcus Smart, czy też Marcus Thornton lub Evan Turner – uczyni z nas lepszą drużynę. W tym momencie mamy wielu zawodników, którzy mogą nam kreować akcje. Będziemy dokonywać kolejnych przystosowań w grze z nimi, podczas gdy Rondo będzie wracał do zdrowia.

Osobiście chcę jedynie wygrywać w tym sezonie więcej. Zeszły rok był bardzo, bardzo trudny. Chcemy wygrywać więcej jako zespół i w każdym meczu dawać z siebie wszystko. Nigdy nie wyznaczam sobie celów indywidualnych. Wyznaczam je w zakresie zespołowym. Wygrywanie jest dla mnie najważniejszą rzeczą.

Jak możemy więc wygrać więcej spotkań? Myślę, że jeśli będziemy zatrzymywać więcej akcji przeciwnika to będziemy dobrzy. W zeszłym sezonie mieliśmy sporo meczów „na styku”. Musimy więc grać od pierwszego do ostatniego gwizdka. Musi zostać też zachowany pewien balans. W naszym zespole nie ma tego jednego zawodnika, który potrafiłby wejść na parkiet i zdobyć punkty w momencie, kiedy bardzo tego potrzebujemy. To, co musimy robić jako zespół to grać z balansem, dzielić się rolą tego, który danej nocy wyróżni się najbardziej.

Jared Sullinger vs Chris Bosh (Heat)

Wspomniałem już o powrocie do domu do Ohio tego lata. W samym stanie Ohio sporo się przez ostatnich miesięcy działo. Johny Manziel został wybrany w drafcie przez [Cleveland] Browns. Właściwie to byłem jego fanem odkąd grał w koledżu. Był tam świetnym zawodnikiem, ale jak do tej pory nie miał jeszcze okazji tego pokazać. Uważam, że spisywał się dobrze, kiedy otrzymywał szansę. Nie potrafię jednak powiedzieć, czy powinien grać od pierwszej minuty, bowiem Brian Hover odwala kawał niesamowitej roboty dla Browns.

Muszę przyznać, że gdy dorastałem to Browns byli moim drugim ulubionym zespołem futbolowym. Uwielbiałem Denver Broncos. W styczniu 1998 roku, gdy wygrali Super Bowl XXXII i grali przeciwko Packers prowadzonym przez Bretta Favre’a to moi bracia – a w szczególności Julian – trzymali kciuki właśnie za Favre’a. Od tego dnia stałem się kibicem Broncos, tylko dlatego że nie chciałem kibicować tej samej drużynie, co mój brat.

Kolejnym wielkim wydarzeniem w Ohio był powrót LeBrona Jamesa. Myślę, że to dobrze dla miasta Cleveland. Wiem, że całe miasto bardzo chciało tam kolejnej wielkiej supergwiazdy. Doczekali się więc dwójki w osobach LeBrona i Kevina Love.

Ja ucieszyłem się natomiast, gdy do Celtics dołączył były Buckeye w osobie Evana Turnera. Jest świetnym zawodnikiem i graczem kompletnym, który robi sporo rzeczy. Potrafi punktować. Potrafi podawać. Potrafi zbierać. Potrafi też kreować dla innych. Jest wszechstronnym zawodnikiem, którego potrzebujemy. Pomimo tego, że to ja jestem dłużej graczem Celtics to Evan wziął mnie pod swoje skrzydła, nie odwrotnie. Zawsze tak było od czasu naszych wspólnych dni na koledżu. Kiedykolwiek chciałem coś zrobić, on zawsze pytał mnie, czy chciałbym to zrobić razem z nim. Jest dla mnie jak starszy brat.

Ten sezon jest dla mnie nieco inny. Nie jestem już dłużej jednym z młodszych zawodników w zespole. Zdaję mi się, jakby to było wczoraj, gdy Rondo prosił mnie, by przynosić mu wodę i lód. Teraz prosi o to innych zawodników, co dla mnie jest trochę niezręczne. Nie jestem bowiem jeszcze na tym poziomie, by samemu prosić innych graczy, by coś dla mnie zrobili.