Kontuzji ciąg dalszy

Rajon Rondo ze złamaną ręką, Vitor Faverani wciąż nie w pełni sił po zerwanej łąkotce, Jeff Green z urazem łydki. Dodajmy do tego Jamesa Younga, który naderwał ścięgno podkolanowe i zrobi nam się w Bostonie mały szpital, na kilka tygodni przed startem sezonu regularnego. Rondo raczej na pewno w preseasonie nie zagra, bo choć oddaje już normalnie rzuty to jednak na razie o żadnym przyspieszeniu powrotu nie ma mowy. Najnowszym poszkodowanym jest jednak pierwszoroczniak Young, który niestety zachował się jak totalny żółtodziób, nie mówiąc nikomu o odczuwanym bólu – na mocy adrenaliny zagrał w pierwszym przedsezonowym meczu, lecz następnego dnia nie był już w stanie chodzić.

Young przyznał, że w poniedziałek na rozgrzewce poczuł kilka niepokojących przeskoków, lecz mimo to postanowił nikomu o tym nie mówić i grać pomimo dyskomfortu. Na parkiecie spędził 20 minut, zdobył dziesięć oczek. Następnego dnia po obudzeniu się ból był na tyle duży, że nie mógł on normalnie chodzić. I choć on sam powiedział, że nie jest to specjalnie poważny uraz to coach Brad Stevens powiedział dziennikarzom, że kwestia powrotu Younga na parkiet to mogą być tygodnie, a nie dni. Stevens dodał też, że nikt w klubie nie wiedział o tym urazie, ponieważ Young o wszystkim poinformował dopiero we wtorek:

„Nie mieliśmy pojęcia. Właściwie to nic nam powiedział aż do wtorku. Nie wiem, czy było to coś, z czym zmagał się już od paru dni, ale tak naprawdę nikt z nas nie wiedział. Miejmy nadzieję, że będzie to dobra lekcja dla niego i dla nas. Musi informować o takich rzeczach tak szybko, jak tylko jest to możliwe, szczególnie jeśli uważa, że coś jest nie tak.”

Wybrany z 17. numerem tegorocznego draftu zawodnik przyznał, że wciąż się uczy i że powinien porozmawiać z trenerem Edem Lacerte’em od razu, a nie pozwolić działać adrenalinie. Na koniec dodał też, że jest sam uraz jest frustrujący, ale takie rzeczy się zdarzają. Coraz bardziej sfrustrowany jest zresztą także Jeff Green, którego urazu łydki miał wykluczyć z gry na parę dni, a tymczasem dzisiaj minie równo tydzień, odkąd ten uraz się pojawił, a Green wciąż pozostaje poza grą. Początkowo miał wrócić do treningów we wtorek, ale okazało się, że Green wcale nie czuje się lepiej. To wszystko spowodowało, że coach Stevens powiedział wczoraj dziennikarzom, iż jego zdaniem 28-letni skrzydłowy wróci na parkiet najwcześniej w najbliższy poniedziałek.

Oczywiście, kilka kolejnych dni odpoczynku nie powinno mieć większego wpływu na przygotowanie Greena – bądź co bądź, już weterana tej ligi – do nadchodzącego sezonu, jednak on sam przyznaje, że opuszczanie meczów, nawet opuszczanie samych treningów jest okropne i absencja go po prostu dobija, tym bardziej że w dwóch poprzednich sezonach nie opuścił on ani jednego spotkania. Z drugiej strony, to tylko preseason, dlatego też nie warto ryzykować zdrowia dla meczów przedsezonowych, szczególnie że Celtics radzą sobie naprawdę dobrze (choć rywale nie byli do tej pory zbyt wymagający), wygrywając swoje dwa dotychczasowe spotkania.

Frustracja narasta w jeszcze jednym przypadku – chodzi oczywiście o Vitora Faveraniego, który miał być prawie gotów na start obozu treningowego, tymczasem jak do tej pory był on jedynie wysyłany na kolejne badania i testy. Głównie dlatego nie poleciał on nawet z drużyną do Toronto, gdzie Celtics zagrają dzisiaj mecz z tamtejszymi Raptors. Trener bostońskiego zespołu powiedział, że Brazylijczyk jest sfrustrowany, bo miał spore nadzieje, tak samo zresztą jak i cały zespół. Stevens dodał też, że dotychczasowe próby powrotu Faveraniego kończyły się obrzękiem kolana, dlatego też potrzebne były kolejne badania. Sztab trenerski ma nadzieję, że w przeciągu kilku kolejnych dni zyska znacznie więcej informacji odnośnie przyszłości brazylijskiego podkoszowego.

p.s. i jeszcze parę zdań na temat Rondo – on sam nie wyklucza powrotu na parkiet na start sezonu, jednak nie wiemy, czy tego typu zapowiedzi można traktować na poważnie. Opatrunek na ręce jest coraz mniejszy (są to w zasadzie dwa plastry), Rondo oddaje też już rzuty, ale coach Stevens powiedział wczoraj, że żadnych zmian odnośnie planowanego powrotu rozgrywającego na parkiet nie ma. Przypomnijmy, że 28-latek złamał rękę przed dwoma tygodniami, a czas jego absencji miał wynosić od sześciu do ośmiu tygodni.