10Q: Oczekiwania względem Younga?

Tak jak przed rokiem, tak i dzisiejszym wpisem zaczynamy dość krótką, bowiem 10-pytaniową serię, w której nasza redakcja (a czasem może nawet jakiś gość) postara się odpowiedzieć na kilka ważnych pytań dotyczących Boston Celtics przed zbliżającym się wielkimi krokami sezonem regularnym 2014/15. Poruszymy więc m.in. temat rookies, ale też odpowiemy na kilka pytań dotyczących Rajona Rondo. A wszystko to na przestrzeni kilku kolejnych tygodni – tak, by w sezon wejść odpowiednio przygotowanym. Przed nami trzecie kolejne pytanie, tym razem odnośnie oczekiwań wobec pierwszego z dwóch bostońskich rookies, czyli Jamesa Younga. Czekamy również na Wasze odpowiedzi i opinie!

Mruwka: 20-30 spotkań w pierwszej drużynie w wymiarze około 10 minut na mecz. Do tego gra w Red Claws i wylewanie hektolitrów potu na sali treningowej. Nic ponad.

Kabina: Mam nadzieje, że fani spoglądają z dystansem na Younga, szczególnie jeśli chodzi o ten, a może i następny sezon. Niesamowity upside ofensywny w tym wypadku nie idzie w parze z gotowością do gry w obronie. Young w defensie pływa i właśnie dlatego póki co nie będzie grał większych minut w NBA, o ile w ogóle znajdą się dla niego minuty w tym sezonie. Moje oczekiwania to gra w D-League i stały rozwój ofensywny, ale w szczególności defensywny, bo to tutaj jest problem.

Larry: Niech ciężko pracuje… i zobaczymy za rok, dwa, może trzy. Nie widziałem go w akcji, więc mogę się opierać tylko na tym co przeczytałem – a z tego wynika, że póki co Young nie ma szans na regularną grę na poziomie NBA (dużo konkurentów na pozycjach 2/3 z pewnością nie pomoże). Nie spodziewam się go często widywać na parkiecie w barwach Celtów, a do D-League podchodzę z rezerwą, więc w obecnym sezonie nie oczekuję od niego praktycznie niczego. Praca, praca i jeszcze raz praca, no i nie może się zniechęcić brakiem minut w rotacji.

KiTt: Na razie żadnych. Young nie jest gotowy na NBA i nawet gdyby miał w przyszłości coś tej lidze osiągnąć, byłbym bardzo zdziwiony, gdyby „odpalił” już teraz. W tej chwili jest tylko projektem i potrzebne mu będzie sporo czasu na adaptację. Niech trenuje, nabiera doświadczenia, twardości… oraz cierpliwości, bo wielu minut na parkiecie w tym sezonie od Stevensa raczej nie dostanie. Dla dobra nas, kibiców Bostonu, mam nadzieję, że mu się uda, bo nie sposób odmówić mu talentu. I atletyzmu, którego teraz w Bostonie jak na lekarstwo.

Filip: Nie widziałem go w ogóle w NCAA, więc ciężko mi się wypowiadać jakoś konkretnie na jego temat. Na pewno warto mieć na uwadze to, że był drugim najmłodszym zawodnikiem wybranym w tegorocznym drafcie, więc trzeba mu dać czas na adaptację w NBA. Na plus można zaliczyć to, że nie jest zawodnikiem podkoszowym, którym aklimatyzacja zajmuje przeważnie kilka ładnych sezonów. Bezpiecznym typem będzie spokojny pierwszy sezon i jeśli wykorzysta dobrze swoje minuty, większa rola na parkiecie w kolejnym.

Adrian: Walka o minuty, nie oczekuję nic poza dawaniem z siebie wszystkiego na treningach i parkiecie. Ma szczególnie pod górkę, bo na SG i SF będzie miał aż 4 konkurentów o dużych umiejętnościach. Bradley, Thornton, Green, Turner to jak na młodego nomen omen Younga spore wyzwanie. Chciałbym z miesiąca na miesiąc obserwować jak poprawia grę obronna, bo o rzut i penetracje jestem spokojny. Pierwszy mecz przedsezonowy pokazał, że chłopak ma naprawdę olbrzymi potencjał. Mam nadzieję, że Stevens z G-Forca zrobi Bogansa i Young będzie dostawał minuty.

Timi: Na pewno nie za duże. Wierzę, że taki trener jak Brad Stevens będzie potrafił odpowiednio dawkować zadania i odpowiednio rozwijać rolę jednego z najmłodszych obecnie zawodników w lidze. Ja cudów w pierwszym sezonie nie oczekuję, bowiem mam w pamięci doświadczenie Avery’ego Bradleya i to, jak boleśnie zderzył on się z rzeczywistością NBA. Young pierwsze faux pas ma już za sobą – nie zasygnalizował nikomu o swoim urazie, przez co mógł go tylko pogorszyć. W pierwszym przedsezonowym spotkaniu spisał się dobrze, ale teraz czeka go zapewne kilkanaście dni przerwy, co lekko utrudni mu wejście do ligi. Dodatkowo, nie zapominajmy o tym, że w zespole jest spory logjam na jego pozycji, dlatego też o minuty nie będzie łatwo – spodziewam się więc, że Young dowie się, co to znaczy grać w D-League. Niemniej jednak, jestem przekonany, iż Stevens właściwie pokieruje Youngiem na początku drogi. Na ten moment – oczekiwania niewielkie. Na przyszłość – zdecydowanie większe.