Ostatnia prosta offseasonu

Na kalendarzu wrzesień, uczniowie poszli do szkół, studenci wciąż odpoczywają, a koszykarze albo podzielają los studentów, albo grają na mistrzostwach świata, albo też zaczęli już przygotowania do zbliżającego się sezonu. Wczoraj w Bostonie pojawiło się kilku zawodników, którzy rozpoczęli treningi mające na celu lepsze przygotowanie ich do obozu treningowego, który powinien rozpocząć się lada moment. Wśród tych zawodników jest także Marcus Thornton, który został pozyskany przez C’s w ramach trójstronnej wymiany z Nets oraz Cavaliers. Wczoraj minęły dwa miesiące odkąd ta wymiana została zatwierdzona, tak więc zarówno Thornton, jak i Tyler Zeller mogą zostać wytransferowani w pakiecie.

Do tej pory możliwy był jedynie transfer na zasadzie zawodnik za zawodnika. Od wczoraj Thronton oraz Zeller mogą już zostać włączeni w jakąś większą wymianę, która obejmować będzie więcej zawodników. I bardzo prawdopodobne, że w niedługim czasie takiej wymiany się doczekamy – na wylocie z klubu wydaje się być bowiem właśnie Thornton, którego spadająca umowa może być bardzo interesującą zachętą dla wielu klubów. Z drugiej strony, taki spadający kontrakt sam w sobie Celtom nie szkodzi, bo to kolejne miliony, które zejdą z ksiąg latem 2015 roku. Biorąc jednak pod uwagę, że 27-latek gra na takiej pozycji, która w Bostonie jest już obsadzona – nie wspominając o tym, że Evan Turner wciąż nie podpisał oficjalnie kontraktu – to Thornton może zacząć sezon w innym mieście, grając w barwach innego klubu.

A wracając jeszcze do tego nieszczęsnego Turnera, który warunki kontraktu uzgodnił już w lipcu, ale do tej pory ta umowa nie została jeszcze sfinalizowana. Kilka tygodni temu pojawiły się raporty donoszące o tym, że Celtics tak długo z tym zwlekają, bo chcą po prostu zrobić sobie miejsce w składzie. I jeśli były to raporty prawdziwe – a takie się wydawały, bo jest to po prostu logiczne – to właśnie nadszedł czas, by to miejsce w składzie finalnie zrobić. Na chwilę obecną w składzie Celtów jest (nie licząc trójki zawodników z zaproszeniami na obóz treningowy) siedemnastu zawodników, z czego:

  • Turner nie podpisał umowy.
  • Keith Bogans ma kontrakt niegwarantowany.
  • Chris Babb ma kontrakt niegwarantowany.
  • Chris Johnson także ma kontrakt niegwarantowany.

Wszystkie trzy kontrakty niegwarantowane nie posiadają żadnej daty deadline, co oznacza, że Celtics mogą zwolnić całą trójką w dowolnym momencie sezonu, aż do 10 stycznia, kiedy to rokrocznie wszystkie niegwarantowane kontrakty w lidze stają się gwarantowane. A to oznacza, że Celtics mogliby łatwo zejść pod limit zawodników (maksymalnie piętnastu na start sezonu), zwalniając całą trójkę. Takie rozwiązanie wydaje się być najbardziej prawdopodobne w przypadku Johnsona oraz Babba, a o wiele trudniej byłoby się rozstać z Bogansem. Nie dlatego, że Keith to taki równy gość (z drugiej strony – zapewne takim jest, ale w Bostonie znalazł się z innego powodu), ale dlatego że ma taki równy i fajny kontrakt.

Należy jednak pamiętać o tym, że przy zwolnieniu Babba oraz Johnsona i pozostawieniu Bogansa w składzie nadal jest za duża liczba zawodników. I z tym coś na pewno trzeba będzie zrobić – jeśli rozwiązaniem nie będzie zwolnienie Bogansa to Ainge będzie musiał poszukać partnera do transferu. A który z Celtów miałby największe szanse się w takim transferze znaleźć? No cóż, Brandon Bass także ma spadający kontrakt oraz dom wystawiony na sprzedaż. Wspomniany już Thornton również jest mocnym kandydatem. Rajon Rondo w plotkach transferowych to już rzecz stała i niezmienna. A może Ainge wykorzysta Bogansa w inny sposób, zyskując za niego na przykład wybór w drafcie? O wiele mniejsze prawdopodobieństwo transferu dotyczy Joela Anthony’ego, Geralda Wallace’a czy Jeffa Greena, choć zapewne większość bostońskich kibiców nie miałaby nic przeciwko.

Okej, potencjalnych zawodników do transferów już mamy. Do tanga trzeba jednak dwojga, dlatego też należy jeszcze rozejrzeć się po lidze i zobaczyć, czy Ainge ma szanse znaleźć potencjalnych tancerzy zainteresowanych. Thorntonem rzekomo byli zainteresowani w Dallas, Minnesocie oraz Phoenix. Po letnich zamianach Mavs oraz Wolves odpadają, zostają więc Suns. I tutaj można by od razu upiec dwie pieczenie, bo Słońca mogliby skorzystać zarówno z two-guarda, jak i z Bassa, który mógłby zająć miejsce zwolnione przez Channinga Frye. Brandon co prawda nie rzuca tak dobrze zza łuku (poprawka: nie rzuca prawie wcale – w karierze oddał ledwie 21 trójek, z czego pierwszą trafił dopiero w zeszłym sezonie), ale daje o wiele więcej w obronie.

Thornton mógłby się też przydać na przykład w Thunder, którzy w zamian oddaliby Celtom – dosłownie i w przenośni – Kendricka Perkinsa. A może warto poszukać szczęścia w Nowym Jorku i pozyskać ponad $23-milionowy kończący się kontrakt Amar’e Stoudemire. Potencjalnym celem transferowym mógłby być też Larry Sanders z Milwaukee Bucks, a Ainge może również zapukać do drzwi Larry’ego Birda w Pacers, którzy są w nieciekawej sytuacji po kontuzji Paula George’a. Tam najbardziej przydałby się więc chyba Green, ale i Thornton byłby użytecznym nabytkiem. Na razie są to jednak tylko domysły, ale miejmy nadzieję, że w ciągu najbliższych tygodni Ainge poczyni kolejne udane ruchy na polu transferowanym.

Ciekawią nas jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze, istnieje jeszcze kwestia tego, czy – jeśli bylibyście generalnym menedżerem Celtics – wytransferowalibyście Thorntona lub Bassa, niekoniecznie dostając w zamian ich równowartość, ale otwierając tym samym więcej minut w rotacji dla rozwoju młodszych zawodników? No i po drugie, w komentarzach dajemy Wam pole do popisu (ale niech będzie to popis przede wszystkim realistyczny), jeśli chodzi o propozycje transferowe. Możecie skorzystać z trade machine od ESPN, które jest bardzo pomocnym narzędziem. Dajcie nam kilka fajnych pomysłów na transfery (a odkąd Danny Ainge oficjalnie ma twittera to zwiększyło się prawdopodobieństwo, że może śledzić także i naszą stronę!), wywołajcie dyskusje, zabijcie nudę w – bądź co bądź – najgorszym chyba okresie dla kibica NBA.