Władze NBA prowadzą zaawansowane negocjacje odnośnie nowej umowy telewizyjnej, której wartość ma być dwa razy większa od obecnej. Według źródeł, liga ma zarobić około dwóch miliardów dolarów, a strony mają dojść do ostatecznego porozumienia jeszcze przed startem zbliżającego się sezonu. Nowa umowa ma spore znaczenie głównie dla wysokości progu salary cap, który powinien znacząco wzrosnąć. Nie zmienią się telewizyjni partnerzy NBA – wciąż będą to ESPN oraz Turner (właściciel stacji TNT). Obecnie obowiązujący kontrakt kończy się w czerwcu 2016 roku i wedle jego ustaleń ESPN płaci rocznie $485 milionów, podczas gdy Turner wpłaca do ligowych kas $445 milionów rocznie.
Pisał już o tym Adrian w swoim artykule, gdzie wspominał, że podpisany tego lata przez Avery Bradleya kontrakt nie jest wcale takim zły w świetle nadchodzących zmian w salary cap. W tym momencie ESPN i Turner płacą łącznie za prawa telewizyjne niecały miliard dolarów, natomiast przy nowym kontrakcie będą to prawdopodobnie dwa miliardy łącznie. ESPN miało się już zresztą podobno zobowiązać do zapłacenia sumy znacznie przewyższającej miliard dolarów. A to z kolei oznacza, że salary cap na sezon 2016/17 podniesie się o około $16 milionów dolarów, przy czym będzie to podwyżka do progu salary cap z sezonu 2015/16, który jeszcze nie został ustalony, ale który zapewne będzie również wyższy niż obecny próg ($63 milionów).
Wzrost ten był już jednak spodziewany od dłuższego czasu, dlatego tez wielu wolnych agentów podpisało krótsze umowy – pierwszym przykładem z brzegu niech będzie LeBron James, który związał się z Cavs dwuletnią umową. Oczywiście, gdzieś w oddali widać również widmo lokautu, który najszybciej może nastąpić właśnie przed startem sezonu 2016/17, jednakże nowa umowa telewizyjna – która ma zostać zawarta na okres ośmiu/dziewięciu lat – jest czystym dowodem na to, że NBA przeżywa bardzo dobre chwile i jest w swoim prime. Warto też dodać, że sama liga nie chce aż tak wielkich podwyżek w salary cap i prawdopodobnie będzie starała się nieco je zmniejszyć, ale na ten moment wszystko to są spekulacje i domysły – pozostaje więc tylko czekać.