Szalone wakacje Zellera

Tyler Zeller ma za sobą chyba najciekawsze lato w życiu. Co prawda trójstronna wymiana między Celtics, Nets i Cavs nie była jakimś wielkim transferem czy też zapowiadanymi fajerwerkami to jednak koniec końców dzięki tejże wymianie do Bostonu przywędrował prawdziwy center z krwi i kości. Tym centrem jest właśnie Zeller, który najpierw zmienił więc klub, by kilka dni później wziąć ślub ze swoją narzeczoną. Co ciekawe, Zeller dzwonił do niej, by poinformować ją o transferze w momencie, gdy ta była w trakcie przygotowań. Jak sam jednak powiedział, przenosiny do Bostonu były bardzo fajnym prezentem ślubnym. Nam pozostaje czekać, czy pozyskanie Zellera też będzie swego rodzaju „prezentem”.

Otóż może się takim okazać, bo przecież Celtics od dawien dawna poszukują centra, który rozwiązałby problemy zespołu pod koszem. Pisaliśmy już o tym kilka dni po samym transferze i do dnia dzisiejszego nic się nie zmieniło – trzeba być wielkim optymistą, by to właśnie w Zellerze upatrywać rozwiązanie tych bostońskich problemów na pozycji środkowego. To nie znaczy jednak, że 24-latek będzie w zespole zupełnie nieprzydatny, gdyż jak sam zaznacza, ma warunki do tego, by Celtics znaleźli w nim bardzo solidnego i potrzebnego zawodnika – szybko biega, stawia dobre zasłony, dobrze roluje, ale posiada też dobry rzut. No i rzeczywiście ma siedem stóp wzrostu. Tego lata skupia się głównie na dodaniu mięśni, które pomogą mu walczyć pod koszami:

„Jedną z rzeczy, nad którym pracuje jest stanie się silniejszym, przybranie na wadze, by móc lepiej masować się pod koszami z centrami. W zeszłym sezonie ważyłem ledwie 108-111 kilogramów, więc byłem odrobinę undersized, jednak teraz chcę przybrać na masie i jednocześnie móc zachować moją szybkość. Poza tym, sporo pracuje nad kończeniem akcji, oddaję sporo rzutów i staram się po prostu stać bardziej efektywnym zawodnikiem w ofensywie.”

Warto jeszcze wspomnieć o tym, że Zeller to dobry znajomy coacha Brada Stevensa, który dzięki pracy na uniwerku Butler miał okazję patrzeć na całą rodzinę Zellerów – Cody Zeller (brat Tylera obecnie grający dla Charlotte Hornets) studiował bowiem na uniwersytecie w Indianie, stąd też znajomość obecnego trenera Celtics z Zellerami. Zresztą, jak mówi sam Tyler, jest to ktoś, kogo on sam niesamowicie szanuje i już nie może doczekać się gry dla coacha Stevensa. Z drugiej strony, Zeller przyznał też, że nigdy nie myślał o grze dla Celtics, dlatego też przenosiny do Bostonu były dla niego niespodzianką, ale niespodzianką bardzo miłą.

Wiemy też już, z jakim numerem Zeller będzie od przyszłego sezonu grać w bostońskich barwach. Otóż będzie to numer 44, z którym w przeszłości grało już paru znanych i lubianych zawodników – ostatnim graczem Celtics, który zakładał koszulkę z tym numerem był Chris Wilcox (w latach 2012-13), a wcześniej używali go m.in. ulubieniec fanów Brian Scalabrine (2006-2010) czy też sam Danny Ainge (1982-1989), czyli obecny generalny menedżer bostońskiego zespołu, który miał przecież spory wkład w zdobycie dwóch tytułów Celtics w latach 80. oraz – już jako menedżer – jedynego jak do tej pory tytułu w XXI wieku.