Offseason 2014: Co dalej?

Za nami już ponad cztery tygodnie tegorocznego offseasonu, za nami również wszystkie najważniejsze decyzje najlepszych wolnych agentów tegorocznej klasy. Wyc Grousbeck mówił przed kilkoma miesiącami o możliwych fajerwerkach, ale tych jakoś nie widać, bo trudno nazwać takowymi wybranie w drafcie Marcusa Smarta, pozyskanie Tylera Zellera czy dojście do porozumienia z Evanem Turnerem. Na razie przede wszystkim czekamy i na ten moment wydaje się, że pozostaje nam się do tego czekania przyzwyczaić oraz uzbroić się w cierpliwość. Sam Grousbeck przyznał, że liczył na więcej, ale trzeba pamiętać o tym, że w NBA do tanga trzeba dwojga (a niekiedy także trojga). Fajerwerków brak, a co przed nami?

Zanim jednak spojrzymy na obecną sytuację Celtics warto pokrótce rzucić okiem na to, co działo się przez tych kilka ostatnich tygodni i co Celtom udało się już w tym offseasonie osiągnąć.

  • 26 czerwca: wybranie w drafcie Marcusa Smarta i Jamesa Younga
  • 2 lipca: dojście do porozumienia w sprawie nowego kontraktu ($32 miliony, 4 lata) z Averym Bradleyem
  • 9 lipca: pozyskanie Tylera Zellera, Marcusa Thorntona i wyboru w pierwszej rundzie Draft 2016 od Cavs w ramach trójstronnej wymiany z Brooklyn Nets oraz Cleveland Cavaliers
  • 10 lipca: podpisanie kontraktów ze Smartem i Youngiem
  • 15 lipca: pozyskanie wyboru w drugiej rundzie Draftu 2015 od Wizards oraz wartego $4.25 milionów dolarów trade exception w ramach sign-and-trade Krisa Humphriesa do Washington Wizards
  • 15 lipca: dojście do porozumienia w sprawie podpisania 2-letniej umowy między bostońskim wolnym agentem Jerrydem Baylessem a Milwaukee Bucks
  • ?? sierpnia: podpisanie umowy (???, ???) z Evanem Turnerem

Jak więc widać, fajerwerków nie było. Było za to solidne wybieranie w drafcie, szybkie porozumienie z Averym Bradleyem oraz całkiem sprawne wykorzystanie kończącego się trade exception w tej trójstronnej wymianie z Cavs i Nets. Trudno więc obwiniać Ainge’a za brak fajerwerków, których sam przecież nie obiecywał. Nie od dziś wiadomo, że contenderów nie buduje się ot tak, w jeden sezon. Nikt nie myślał chyba też, że Celtowie będą realnymi kandydatami do przenosin do Bostonu. W swoich dotychczasowych miejscach pracy pozostali też tacy wolni agenci jak Chris Bosh, Dywane Wade, Tim Duncan, Kyle Lowry czy nasz Marcin Gortat.

Celtów łączono z Gordonem Haywardem, w kręgach zainteresowań był też zapewne Chandler Parsons – obaj ci zawodnicy dosłownie robili bank w tegorocznym offseasonie, podpisując umowy, dzięki którym będą zarabiać ponad $15 milionów rocznie w ciągu najbliższych sezonów. Jazz i Mavs znacząco ich przepłacili, zabierając tym samym okazję Ainge’owi, który z pewnością nie miał zamiaru płacić zawodnikom poziom niżej niż all-star takich pieniędzy. Czy można winić Ainge’a za to, że nie próbował włączyć się do walki o np. Paula Pierce’a czy Pau Gasola? Nie, nie można, bo sprowadzenie doświadczonych weteranów nie miałoby sensu dla przebudowy.

Ainge nie wykonał więc żadnych pochopnych ruchów, nie podjął też żadnych pospiesznych decyzji. A jak się okazuje, mógł zrobić parę ofert i dobić targu odnośnie paru zawodników, jednak niekoniecznie byłyby to oferty czy byliby to zawodnicy w Bostonie potrzebni i chciani. Innymi słowy, nie znalazła się żadna satysfakcjonująca okazja, która sprowadziłaby do Bostonu drugą gwiazdę dla Rajona Rondo. Jeszcze inaczej: kluczem w przebudowie jest patrzenie przede wszystkim w przyszłość. I trudno tutaj winić samego Ainge’a, który zbiera przecież jak najwięcej assetów i zawodników rozwojowych – już w tym momencie wydaje się, że sytuacja jest lepsza niż ta sprzed siedmiu lat, kiedy to liderem był Paul Pierce, ale utalentowanych wokół niego zawodników nie było już tak dużo.

Przebudowa to jednak proces, który w najlepszym razie potrwa dwa-trzy sezony. Takie okazje, jak ta z 2007 roku zdarzają się bardzo rzadko, a i do niej prowadziło wiele innych czynników. Ainge jest cierpliwy i tak samo powinni zachowywać się bostońscy kibice. Raczej pewne jest, że Kevin Love nie rozpocznie przyszłego sezonu w barwach Celtics i choć Ainge nie wywiesza jeszcze białej flagi to jest podobno gotowy, by odpuścić. Z drugiej strony – Celtowie będą mieli szanse na pozyskanie Love’a tylko wtedy, gdy ten zostanie w Wolves. Wtedy Ainge będzie mógł próbować dalej, aż do trade deadline, gdzie oferta C’s może okazać się najlepsza.

To wydaje się jednak mało prawdopodobne, bo w ostatnich tygodniach Timberwolves robili naprawdę sporo odnośnie transferu Love’a, czy to rozmawiając z Cavaliers, czy to wypuszczając plotki i w zasadzie pewne jest – mimo że Andrew Wiggins podpisał przecież kontrakt z Cavs – iż  Love niedługo pożegna się z Minneapolis. Fajerwerków więc raczej się tego lata nie doczekamy (choć z drugiej strony, Celtics mogą jeszcze się do samej wymiany Love’a włączyć – jako ten trzeci zespół). Zawiedzeni będą oczywiście kibice, ale i sam Wyc Grousbeck, który kilka miesięcy temu sam rozpoczął całą gadkę o fajerwerkach:

„Jeśli mam być szczery to zdecydowanie mieliśmy nadzieję na próbę zrobienia większych ruchów tego lata. Z drugiej strony, potrzeba dwóch stron, by zrobić transfer, więc skupiliśmy się na przyszłości, starając się budować zespół. Uważamy, że teraz jesteśmy lepszym zespołem – w dobrej pozycji wyjściowej na przyszłość, z kilkoma nowymi młodymi talentami i nawet jeszcze większą ilością wyborów w drafcie – jednak jak do tej pory było to cierpliwe lato, a ja nie zawsze jestem z tych cierpliwych.”

Wiadomo, że Grousbeck – tak samo jak i zapewne wszyscy fani – chciałby, aby Celtics powalczyli o tytuł już w przyszłym sezonie, ale to na ten moment wydaje się niemożliwe i o wiele bardziej prawdopodobne jest, że już do końca offseasonu będziemy mieli do czynienia z „cierpliwym latem”. I jakby nie patrzeć, rozpoczęło się ono przed rokiem, gdy Ainge zdecydował, że czas już na przebudowę i rozpoczął ją w taki sposób, w jaki powinien, czyli zbierając pierwszy kapitał. W zeszłym sezonie bostońska drużyna wyglądała trochę jak przypadkowa zbieranina graczy i dodała kolejny kapitał, którym był szósty wybór w drafcie po jednym ze słabszych  sezonów w historii klubu. Najważniejsze jednak, że Celtics cały czas są w dobrej pozycji na kolejne lato.

Spójrzmy najpierw na obecny skład bostońskiego zespołu z podziałem na pozycje:

Rozgrywający Rajon Rondo Marcus Smart Phil Pressey
Rzucający obrońca Avery Bradley Marcus Thornton James Young Chris Babb
Niski skrzydłowy Jeff Green Evan Turner Gerald Wallace Chris Johnson Keith Bogans
Silny skrzydłowy Brandon Bass Jared Sullinger Kelly Olynyk
Center Tyler Zeller Vitor Faverani Joel Anthony

Brad Stevens raz jeszcze ma do dyspozycji bardzo głęboki skład. Na tyle głęboki, że jest w nim 18 zawodników, a więc z trzema trzeba się pożegnać, bo przecież ligowe maksimum wynosi 15. Co prawda w zespole jest trzech zawodników z niegwarantowanymi umowami o łącznej wartości około $7 milionów dolarów, ale do jakichkolwiek decyzji jeszcze chyba daleko. Warto jednak rzucić jeszcze okiem na obecne zobowiązania finansowe Celtów na dwa kolejne lata:

Zawodnik 2014/15 2015/16
Rajon Rondo $12,909,090
Gerald Wallace $10,105,855 $10,105,855
Jeff Green $9,200,000 $9,200,000
Marcus Thornton $8,575,000
Avery Bradley $7,191,011 $7,730,337
Brandon Bass $6,900,000
Keith Bogans $5,285,816 $5,513,435
Joel Anthony $3,800,000
Marcus Smart $3,283,320 $3,431,040
Vitor Faverani $2,090,000 $2,180,000
Kelly Olynyk $2,075,760 $2,165,160
Tyler Zeller $1,703,760 $2,616,975
James Young $1,674,480 $1,749,840
Jared Sullinger $1,424,520 $2,269,260
Chris Johnson $915,243 $981,348
Chris Babb $816,482 $947,276
Phil Pressey $816,482 $947,276
Evan Turner $?,???,??? $?,???,???
GWARANTOWANE: $71,749,158 $23,017,072
SUMA: $78,766,699 $49,837,802

Opcja gracza / Opcja zespołu

I tak, na ten moment Celtics mają około $80 milionów w księgach na kolejny sezon. Około, bowiem wciąż nie znamy szczegółów umowy Evana Turnera, który jednak powinien otrzymać co najmniej $2 miliony rocznie. Próg luxury tax na przyszły sezon wynosi $76.8 miliona dolarów, jednak wyliczenia odnośnie podatków robione są po sezonie, tak więc Celtics mają jeszcze sporo czasu, by pod ten próg zejść – trudno bowiem sądzić, że właściciele będą chcieli płacić podatek od luksusu w sezonie przebudowy, tym bardziej że z bycia pod progiem luxury tax płynie też trochę korzyści. Zejście pod ten próg zagwarantuje chyba pozbycie się Bogansa, na co Celtics mają czas do 11 stycznia – po tej dacie wszystkie niegwarantowane kontrakty bez ustalonego deadline stają się bowiem gwarantowane. O wiele lepiej byłoby jednak wykorzystać ten jego kontrakt w transferze.

Celtics znacznie przekroczyli tez już próg salary cap, który na przyszły sezon wynosi $63.1 miliona dolarów. A to oznacza, że graczy mogą podpisywać tylko dzięki wyjątkom. Część wyjątku mid-level wykorzystali już na podpisanie umowy Turnera, ale wciąż nie wiemy, ile jeszcze pozostało. Do dyspozycji jest również wyjątek dwuroczny, którego Celtowie nie wykorzystali w poprzednim sezonie (wyjątek ten nie może zostać wykorzystany w dwóch sezonach z rzędu). Prócz tego, Celtics posiadają również sporo assetów, które mogliby wykorzystać w potencjalnych wymianach. Mowa tutaj o trzech trade exceptions, ale też o co najmniej ośmiu wyborach w pierwszych rundach czterech kolejnych naborów. Więcej szczegółów w dziale salary cap.

Ainge zachował więc sobie elastyczność na przyszłe lato, w razie braku fajerwerków tego lata. I tych raczej nie będzie, jednak Celtics mogą być w jeszcze lepszej pozycji za rok. Wystarczy spojrzeć na to, ile zespół ma zapisane w księgach na sezon 2015/16. Gwarantowane jest tylko $23 miliony dolarów, a suma wszystkich kończących się kontraktów przekracza $30 milionów dolarów. Biorąc pod uwagę, że próg salary cap będzie wzrastać to może się okazać, że przy odpowiednich ruchach Celtowie będą mieli pokaźną sumkę do wydania, którą przeznaczyć będą mogli na przedłużenie umowy z Rajonem Rondo oraz dokooptowaniem jakiejś drugiej gwiazdy. A byłoby jeszcze lepiej, gdyby z ksiąg udało się zepchnąć umowy Geralda Wallace’a i Jeffa Greena.

Ten pierwszy wydaje się być prawie nie do przetransferowania, ale z drugiej strony – za rok o tej porze będzie on łakomym kąskiem dla drużyn poszukujących oszczędności na lato 2016 roku (kiedy to wolnymi agentami stają się m.in. Kevin Durant czy LeBron James). Ten drugi ma z kolei opcję zawodnika na sezon 2015/16 i choć znajdzie się wielu, którzy powiedzą, że Green nie gra w Bostonie na miarę swojego kontraktu to w obliczu jeszcze większych pieniędzy dawanych Haywardowi czy Parsonsowi może się okazać, że to $9 milionów dolarów za gracza, który w zeszłym sezonie dostarczał średnio prawie 17 punktów, 5 zbiórek i 2 asysty na mecz nie jest wcale takie złe. Istnieje również opcja, że Green nie podejmie tej opcji zawodnika, jeśli rozegra przyzwoity sezon i zamiast tego pokusi się o jakieś większe pieniądze, w związku z nową umową telewizyjną.

No i nie zapominajmy o tych wszystkich wyborach w drafcie, które mogą posłużyć choćby jako „osładzacze” przy niektórych transferach – na przykład w przypadku próby transferowania Wallace’a. Ponieśmy się więc wodzy fantazji i załóżmy, że za rok o tej porze w szeregach Celtics nie będzie już Greena i Wallace’a. W pełni gwarantowane kontrakty mieliby więc tylko Avery Bradley, Marcus Smart oraz James Young. Dodajmy do tego Jareda Sullingera i Kelly Olynka, którzy mają na sezon 2015/16 opcję zespołu – raczej pewne jest, że jeśli wciąż w Bostonie będą to Celtics z tej opcji skorzystają. Ta piątka zarobi więc w sumie około $16 milionów dolarów. Do tego dochodzą niegwarantowane umowy Bogansa, Presseya, Babba, Johnsona oraz Faveraniego, a także opcja zespołu w kontrakcie Tylera Zellera. Przyjmijmy więc, że z tego grona w zespole zostaje tylko Zeller, który za sezon 15/16 ma zarobić nieco ponad $2 miliony dolarów.

Co to oznacza? Jeżeli salary cap wzrośnie (co jest raczej pewne; będzie więc większy od obecnego, który jest na poziomie $63 milionów dolarów) to Celtowie będą mieli grubo ponad $40 milionów do wydania na wolnych agentów – oczywiście przy spełnieniu powyższych założeń. A na rynku – obok Rondo – będą takie nazwiska jak LaMarcus Aldridge, Marc Gasol, Rudy Gay czy DeAndre Jordan, a znaleźć się mogą m.in. Goran Dragić, Al Jefferson, Kenneth Faried, Roy Hibbert, Kawhi Leonard czy Brook Lopez. O sile tej klasy zadecyduje to, czy dani zawodnicy podejmą opcje w swoich kontraktach, ale Celtowie z pewnością mieliby szansę wyciągnąć przynajmniej dwóch-trzech potencjalnych all-starów z tego grona. Nie zapominajmy, że wolnym agentem będzie też najprawdopodobniej Kevin Love, który po ewentualnym fiasku w Cleveland mógłby zdecydować się na odejście (a sam Love na ten moment podobno nie podpisałby przedłużenia po transferze do Cavaliers).

Jeśli więc fajerwerków nie będzie tego lata to czego można spodziewać się w przyszłym sezonie? Jedną z opcji jest powtórka z sezonu poprzedniego i choć fani pewnie nie mają najmniejszej ochoty na kolejny sezon przegrywania to jednak wysoki wybór w przyszłorocznym drafcie (choćby taki jak ten tegoroczny) będzie kolejnym, bardzo cennym assetem latem 2015 roku. Oczywiście, kolejny sezon trudnej przebudowy sprawia, że pod znakiem zapytania staje przyszłość Rajona Rondo w Bostonie i podnosi się coraz więcej głosów, że w razie braku większych ruchów tego lata, nadszedł już czas na pożegnanie się z rozgrywającym – może on bowiem po prostu odejść za rok, widząc że w Bostonie nie będzie mu dane powalczyć o kolejny tytuł.

Wtedy Celtics zostaliby z niczym, a tak przynajmniej coś za Rondo otrzymają. Pytanie tylko – co? Wartość Rajona jest w tym momencie stosunkowo niska, tak więc trudno będzie zadowolić Ainge’a. Dodatkowo, by wytransferować Rondo trzeba mieć partnera w rozmowach, a większość zespołów, które mogłyby potrzebować rozgrywającego nie mają do zaoferowania w zasadzie nic poza talentem klasy B oraz wyborem w drafcie, który najprawdopodobniej okaże się wyborem gdzieś pod koniec loterii. Może się więc okazać, że nie znajdzie się po prostu taka oferta, która mogłaby sprawić, że Rondo się z Bostonem pożegna. Zamiast robienia transferu z przymusu, lepszą opcją wydaje się pozostawienie Rondo w składzie i próba zrobienia sobie wystarczająco miejsca w salary cap, by latem 2015 podpisać z nim przedłużenie kontraktu, ale też podpisać inną gwiazdę. Jeśli już jednak transferować Rondo to raczej dopiero w lutym 2015 roku, czyli zaraz przed trade deadline – nie zapominajmy, że 28-latek wchodzi w contract-year, a więc spodziewamy się dobrej gry. Dobra gra oznacza natomiast, że jego wartość transferowa powinna znacząco podskoczyć.

Słowem podsumowania, zapowiadanych fajerwerków tego lata już się chyba nie doczekamy. Zamiast tego, trwające lato posłużyło jako okres, w którym Ainge zebrał kolejny kapitał. Wydaje się też, że w Bostonie czeka nas kolejny sezon inwestowania w rozwój młodzieży – do składu dołączyli przecież Smart, Young czy Zeller. Dodajmy do tego rozwój Bradleya, Sullingera czy Olynyka i mamy naprawdę ciekawe podstawy do budowania drużyny. I to nawet w przypadku, gdybyśmy fajerwerków nie doczekali się także za rok – choć przesądzać o tym jest jeszcze za wcześnie. Na ten moment Celtics są w dobrej pozycji wyjściowej, lecz trzeba pamiętać o jednej rzeczy: do tanga trzeba dwojga. Zarówno odnośnie transferów, jak i wolnych agentów.

p.s. mamy sierpień, od dawien dawna trwa sezon ogórkowy, tak więc wypadałoby się wybrać na jakiś urlop – i tak, będę miał ograniczony dostęp do internetu do najbliższego piątku, tak więc raczej nie będzie aktualizacji z mojej strony.