Minął już prawie tydzień od startu wolnej agentury, ale kontrakty podpisało ledwie kilku zawodników. Ci najlepsi wciąż się zastanawiają, dlatego też na wszelkie przetasowania musimy jeszcze trochę poczekać. Jeśli jednak upadnie już pierwsze domino to pociągnie ono za sobą kolejne – wydaje się, że większość ligi czeka teraz na decyzję Carmelo Anthony’ego. Zapewne dopiero potem będziemy świadkami kolejnych dużych ruchów. Tyczy się to również chyba Celtics, którzy wciąż nie przestają zabiegać o Kevina Love’a. Z drugiej strony, wiele zależeć będzie też od tego, co stanie się z wielką trójką z Miami. To wszystko oznacza, że pozostaje nam tylko czekać, póki ci najlepsi i najwięksi nie podejmą decyzji.
Wyc Grousbeck zapowiadał fajerwerki, ale w noc draftu nic z tego nie wyszło. Grousbeck słusznie zauważył jednak, że sezon transferowany się nie skończył. Bo tak właściwie to on dopiero się zaczął. No, powiedzmy że się zaczął – zacznie się dopiero wtedy, gdy największe nazwiska z giełdy oznajmią, gdzie będą grać w przyszłym sezonie. W tym momencie wszystko sprowadza się do trzech nazwisk, które w ostatnich dniach zdominowały większość portali o NBA. Ta trójka trzyma w zasadzie całą ligę w garści.
- Carmelo Anthony – w grę wchodzą chyba tylko trzy kluby. Anthony wizytował już Chicago Bulls, odwiedził także Los Angeles Lakers. Pozostaje też jeszcze opcja pozostania w New York Knicks, gdzie Melo zarobiłby najwięcej (ale też i pewnie najwięcej by sobie ponarzekał, choć z drugiej strony w Lakerlandzie nie jest chyba przesadnie lepiej). Wydaje się, że to jego decyzja będzie tą, która pociągnie za sobą kolejne. Mówi się, że Lakers są skłonni zaoferować mu maksymalny kontrakt, ale jaka rzeczywiście będzie decyzja Anthony’ego przekonamy się najprawdopodobniej w przeciągu najbliższych godzin.
- LeBron James – tutaj wszystko sprowadza się już chyba tylko do dwóch klubów. James albo zostanie w Miami, albo też powróci do Cleveland Cavaliers. Jeśli James rzeczywiście ponownie założy koszulkę Cavs to będziemy mieli do czynienia z wydarzeniem bezprecedensowym, bo po raz pierwszy w historii ligi jedna drużyna będzie miała w składzie aż cztery własne wybory numer jeden draftu. Warto też dodać, że jeżeli James zdecyduje się opuścić Miami to najprawdopodobniej skaże Heat na powrót do przeciętności.
- Chris Bosh – tutaj także w grę wchodzą już chyba tylko dwie opcje. Bosh chciałby zostać przy ciepłych plażach South Beach i cały czas chciałby kontynuować grę u boku Jamesa, ale coraz bardziej prawdopodobna wydaje się być jego przeprowadzka do Houston Rockets. Trzeba też wspomnieć o tym, że Heat nie mogą sobie pozwolić na zatrzymanie całej trójki swoich gwiazd za maksymalne pieniądze, bo wtedy nie starczy im na kolejne wzmocnienia. Tymczasem Bosh może dostać maksymalną umowę od Rockets, gdzie będzie fitem w zasadzie idealnym i elementem przez Rockets poszukiwanym.
Te trzy nazwiska są w tym momencie najgorętszymi na giełdzie NBA i prawdopodobnie to od tych trzech nazwisk zależy dalszy przebieg całego lata, bowiem prawdopodobnie od tego, gdzie ta trójka wyląduje swoje decyzje uzależnia też większość pozostałych wolnych agentów. Dodatkowo, zespoły które będą musiały obejść się smakiem zaczną rozglądać się za innymi zawodnikami. I jeśli na przykład taki Bosh do Houston jednak nie trafi to Rockets mogą spróbować wyrwać Kevina Love’a. Nie zapominajmy o tym, że ligowe moratorium kończy się 10 lipca i dopiero po tej dacie można składać oficjalne podpisy na nowych umowach.
Na razie nie wiadomo więc, w jakim kierunku to wszystko się potoczy. Nie wiadomo też, jak duży wpływ będzie to miało na Celtics. To, czego jesteśmy pewni to że warte ponad $10 milionów dolarów trade exception z wymiany Paula Pierce’a wygaśnie już 12 lipca, a więc Celtom pozostało już ledwie tylko kilka dni, by je wykorzystać. Czy Ainge będzie w stanie dopiąć jakiś deal? Czy Celtom uda się pozyskać Love’a? Jaki jest plan B, gdyby to nie wypaliło? Na te pytania odpowiedzi jeszcze nie znamy, ale można być pewnym, że Ainge przez ostatnie dni ostro się przygotowywał, rozmawiał i działał, by Celtics byli w jak najlepszej pozycji wyjściowej w momencie, gdy giełda nazwisk ruszy już na dobre. Ktoś powie: miało być ciekawe lato. Spokojnie, jest jeszcze sporo czasu.