Smart błyszczy w defensywie

Jeśli jest coś, co wiedzieliśmy o Marcusie Smarcie to to, że potrafi grać w defensywie. I w swoim wczorajszym debiucie w barwach Boston Celtics rzeczywiście to udowodnił. Inna sprawa, że nie był to debiut wymarzony pod względem gry w ataku, ale do tego jeszcze dojdziemy. Smart zanotował aż pięć przechwytów, czyli zrobił coś, co w całym zeszłym sezonie regularnym raz tylko dokonał jeden bostoński zawodnik. 20-latek przyznał, że w pierwszej połowie był nieco zdenerwowany, co było widać, jednak w drugiej zaprezentował się zdecydowanie lepiej i koniec końców zaliczył udany start w koszulce Celtics. Start ten potwierdził tylko, że Smart urodził się, by grać w defensywie, o czym zresztą sam po meczu mówił.

Pierwsza połowa nie była w wykonaniu Smarta zbyt udana. Co prawda od samego początku świetnie spisywał się w obronie, grając obok równie dobrze spisującego się w obronie Phila Presseya, ale w ataku nie było już tak różowo. Dość powiedzieć, że w tej pierwszej połowie nie zdobył ani jednego punktu, pudłując wszystkie cztery rzuty z gry (wszystkie próby za trzy), ale też dwa rzuty wolne. Po meczu przyznał, że był poddenerwowany:

„W pierwszej połowie – nie zamierzam kłamać – byłem odrobinę zdenerwowany. Był to mój pierwszy profesjonalny mecz, na dodatek z zawodnikami, z którymi wcześniej nie grałem. Było trochę stresu.”

O wiele, wiele lepiej wyglądało to w drugiej połowie, w której Smart do wciąż świetnej obrony dołożył solidne poczynania w ataku – w trzeciej i czwartej kwarcie zdobył łącznie dziesięć punktów, trafiając dwa z czterech rzutów z gry oraz wszystkie sześć rzutów wolnych, które zdobywał po bardzo dobrych wejściach pod kosz. Ten jeden trafiony rzut z gry przyszedł zresztą pod koniec meczu – Smart po ładnym zwodzie dostał się na bliższy półdystans, skąd dał Celtom bezpieczne 7-punktowe prowadzenie, które drużyna zdołał dowieść do końca, zwyciężając ostatecznie 85-77. Ostatecznie zakończył mecz z tylko dwoma trafionymi rzutami z gry na osiem prób, pudłując wszystkie pięć rzutów oddanych zza łuku. Tak o jego postawie w drugiej połowie mówił Kelly Olynyk:

„Zdecydowanie zwolnił. Gra przyszła sama do niego, niczego nie wymuszał. Był naprawdę dobry w drugiej połowie dla naszego zespołu, nie tylko w ofensywie, ale też w defensywie. Dostawał się na linię rzutów wolnych, trafił kilka rzutów i rozdał kilka asyst, a w obronie siał spustoszenie. Zapewnił naprawdę dobre wsparcie.”

Sam Smart mówił, że ta lepsza postawa w drugiej połowie to zasługa również kolegów z zespołu, którzy cały czas powtarzali mu, by grał swoje. A linijka statystyczna składająca się z 10 punktów, 5 zbiórek, 3 asyst oraz 5 przechwytów to jest właśnie cały Smart. Warto jeszcze dodać, że przez większość spotkania 20-letni rookie grał obok Phila Presseya, a więc Smart większość czasu spędził jako two-guard, grając bez piłki. Po meczu mówił, że taka sytuacja jak najbardziej mu odpowiada, a my możemy spodziewać się, że w trakcie sezonu regularnego często oglądać będziemy Smarta grającego obok Rajona Rondo. Warto jeszcze przytoczyć dwa cytaty Jaya Larranagi, czyli asystenta trenera, który prowadzi bostońską drużynę w Orlando, odnośnie osoby Smarta:

„Gra z niesamowitą intensywnością. Jest bardzo dobrym kolegą z zespołu. Pokazuje to od samego początku. To on był jednym z głównych powodów, dla których zagraliśmy tak dobrze po obu stronach parkietu. Miał kilka świetnych defensywnych zagrań z pomocy, których nie spodziewa się po 20-latku, jednak on naprawdę ma pojęcie o zespołowej grze, co bardzo nas ekscytuje.”

„Myślę, że jest bardzo wszechstronnym zawodnikiem. Zależy mu tylko na wygrywaniu i chyba to widać. Nie chodzi mu tylko o jedną czy dwie rzeczy. Tak jak każdy młody zawodnik ma jeszcze sporo pracy przed sobą, ale naprawdę ekscytujące jest to, że on chce wygrywać.”

I to rzeczywiście było wczoraj widać. A jak doskonale wiemy, to defensywa zdobywa mistrzostwa. Wiadomo, że to tylko liga letnia, ale to właśnie bardzo dobra postawa bostońskiego backcourtu, czyli Presseya oraz Smarta (a także zaskakująco solidnego Coltona Iversona) sprawiła, że Heat trafili ledwie 32 procent swoich rzutów, 25-krotnie tracąc też piłkę. Dość powiedzieć, że Smart miał 1/3 wszystkich przechwytów Celtics, których ostatecznie było aż 15. Sam Smart po meczu powiedział coś takiego:

„Urodziłem się i wychowałem grając w obronie. Każdy zespół, w którym grałem, był nastawiony przede wszystkim na defensywę; atak był na drugim miejscu.”

Są to słowa, które idealnie pasują do bostońskiego uniformu, który przecież w zasadzie od zawsze kojarzy się właśnie z twardą i mocną obroną. Jest to chyba zasługa przede wszystkim Billa Russella czy ostatnio Kevina Garnetta, ale przez te wszystkie lata koszulkę Celtcs zakładało przecież wielu znamienitych obrońców. Bardzo możliwe, że Smart będzie kolejnym – tym bardziej z takim podejściem. Bardzo fajną rzecz powiedział Larranga, który zwrócił uwagę na posiadanie defensywnego DNA, dodając że „klub chce, by każdy zawodnik zakładający zielono-białą koszulkę myślał przede wszystkim o defensywie, podczas gdy ofensywa zadba o siebie sama”. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to cytat, który idealnie oddaje podejście Marcusa Smarta do gry. Wiadome, że przed nim jeszcze sporo pracy i tysiące rzutów na treningach, ale w defensywie już teraz jest bestią.