Sarić zostaje w Europie

Jeszcze wczoraj przedstawialiśmy sylwetkę Dario Saricia, a dzisiaj Chad Ford z ESPN doniósł, że podpisze on kontrakt z tureckim zespołem Anadolu Efes i bardzo prawdopodobne, że kontrakt ten skutecznie uniemożliwi mu przeniesienie się do NBA w ciągu dwóch kolejny lat. Trzeci rok umowy jest podobno opcją zawodnika, a więc to oznacza, że Sarić może się w NBA pojawić dopiero od sezonu 2016/17. Taki obrót spraw oznacza, że bardziej prawdopodobny jest wybór utalentowanego Chorwata przez Celtics z siedemnastym numerem w tegorocznym drafcie – według źródeł Celtowie nie mieliby nic przeciwko temu, by 20-letni skrzydłowy został w Europie na dwa kolejne lata i tam rozwijał swoje umiejętności.

Nie byłoby to wcale takie złe rozwiązanie, choć to też zależy jak na to patrzeć. Z jednej strony, można by zaryzykować i wybrać Joela Embiida z numerem szóstym oraz właśnie Saricia z numerem siedemnastym. Najprawdopodobniej żaden z nich nie zagra w NBA w przyszłym sezonie (choć niewykluczone, że Embiid zdoła wrócić do gry gdzieś w okolicach Nowego Roku), a to znaczyłoby kolejny słaby rok dla Celtics. Pytanie tylko, co wtedy zrobić z Rajonem Rondo – transferować czy zostawić? Warto dodać, że bez Rondo bostoński zespół nie miałby w składzie jakiejkolwiek gwiazdy, która mogłaby przyciągnąć kolejne.

Taki scenariusz jest jednak dość prawdopodobny, jeśli Celtom nie uda się ostatecznie pozyskać Kevina Love’a – wtedy Danny Ainge może zdecydować się właśnie na pójście w tradycyjną przebudowę, czyli budowanie od podstaw (w składzie byliby Sullinger, Olynyk, a kolejnymi projektami zostaliby Embiid i Sarić oraz kolejne wybory z następnych draftów). A biorąc pod uwagę ostatnie doniesienia – i słowa Adriana Wojnarowskiego czy nawet właściciela Golden State Warriors, który powiedział że dojście do transferu jest „mało prawdopodobne”  – to na ten moment znacząco wzrosła szansa na pozostanie Love’a w Minnesocie.