Celtów ryzyko z Embiidem

Joel Embiid złamał nogę i zrobił tym samym niezłe zamieszanie. Kameruńczyk do treningów wróci najwcześniej za cztery miesiące, ale istnieje też prawdopodobieństwo, że nie spędzi on w przyszłym sezonie ani minuty na parkiecie. Jeśli oczywiście jego uraz jest rzeczywiście tak poważny, jak informował jego agent. Większość klubów stara się więc zebrać jak najwięcej informacji na temat tej całej kontuzji. Embiid przeszedł wczoraj operację, a do jego prawej nogi włożono dwie śruby – to jednak wszystko co wiemy i co wiedzieć będziemy, bo Embiid raczej na pewno nie przejdzie już żadnych badań przeprowadzonych przez klubowych lekarzy, choćby tych z Bostonu. Ryzyko związane z jego wyborem jest więc spore.

Embiid na pewno nie zostanie zbadany przed draftem przez lekarzy z Bostonu, wątpliwe by takiego „zaszczytu” dostąpili też lekarze z innych klubów. Austin Ainge dobrze zaznaczył jednak, że nawet w momencie, gdy będziemy wiedzieć więcej to wciąż nie będziemy mieć stuprocentowej pewności co do pewnych rzeczy.

„Myślę, że wszyscy chcemy znać dokładną prognozę. Jednak nawet jeśli ma się sporo informacji to czasami to wciąż jest po prostu zgadywanka. Nie jestem pewien jakie będą konkluzje lekarzy, ale jestem przekonany co do tego, że – tak samo jak w przypadku Avery Bradleya i Jareda Sullingera, gdy ich wybieraliśmy – opinie sztabów medycznych we wszystkich klubach są różne. Ciężko jest więc to przewidzieć.”

Zapytany o to, jak ciężka byłaby to decyzja gdyby Embiid ostał się do szóstego wyboru, Ainge uśmiechnął się i odpowiedział, że to hazard, że nie wie i że zobaczymy. Oczywiście, przyznał on że problemy Embiida – z plecami i z nogą – są dość niewdzięczne i że nie są to kontuzje, które do podjęcia ryzyka zachęcają, ale jednocześnie zwrócił uwagę na to, że Celtics często biorą pod uwagę nie tyle to, ile zawodnik straci czasu przez dany uraz, ale raczej to, jak ten uraz może wpłynąć na jego przyszłość. Warto tutaj przytoczyć choćby dwa przykłady z ostatnich lat, o których wspomniał też już młodszy Ainge i które zresztą nasuwają się w kontekście bostońskiego zespołu w zasadzie same: Avery Bradley oraz Jared Sullinger.

Bradley miał problemy z kostką, którą kontuzjował na jednym z przeddraftowych treningów i potrzebował operacji, przez którą wybrany został dopiero z dziewiętnastym numerem, mimo że na uczelnię przystępował jako jeden z najlepiej ocenianych prospektów w całym kraju. Bostoński sztab medyczny był jednak dobrze zaznajomiony z Bradleyem, który zdążył się też pokazać na workoucie w Bostonie, dlatego też lekarze byli przekonani, że ten uraz nie będzie rzutował na dalszą karierę rzucającego obrońcy. Sullinger z kolei w Bostonie się nie pojawił, bo nikt nie sądził, że może on spaść aż tak nisko (na 21. pick) – niektórzy przepowiadali przecież wybór w top5. Celtics postanowili więc zaryzykować i w tym przypadku to ryzyko chyba się opłaciło.

Ainge zwrócił też jednak uwagę, że Celtics nie zawsze ryzykowali – bostoński sztab medyczny odradzał im na przykład wybór Grega Odena czy Brandona Roya. No i jakby nie patrzeć to pod względem długoterminowy bostoński sztab miał zdecydowaną rację. Oden nie jest tym, kim powinien być numer jeden draftu i ledwo co człapie jeszcze w barwach Miami Heat, natomiast Roy po kilku dobrych lat zmuszony był nawet do zakończenia kariery przez problemy z kolanami. Czasem decyzja zależy więc nie od skautów, ale od lekarzy. I jeśli Celtowie wylosowaliby w 2007 roku topowy pick to rzeczywiście nie popełniliby błędu Portland Trail Blazers, lecz wybrali… Kevina Duranta. Historie „co by było gdyby” należy jednak zostawić, bo do draftu pozostały już tylko cztery dni.

Bardzo możliwe, że za kilka lat będziemy mówili „co by było gdyby” właśnie w kontekście tegorocznego draftu. Kto wie, czy Embiid rzeczywiście spadnie i będzie dostępny przy wyborze Celtics, czy też któraś z drużyn z top5 zaryzykuje i wybierze Kameruńczyka. W tym wypadku Danny Ainge – który powiedział, że „najbardziej prawdopodobnym scenariuszem” jest w tym momencie zatrzymanie przez Celtów obu wyborów – będzie wybierał najprawdopodobniej z trójki Marcus Smart, Aaron Gordon oraz Noah Vonleh, przy czym ten ostatni dopiero teraz wskoczył do trójki najbardziej intrygujących zawodników dla Celtics. Wiele zależy też od tego, co stanie się w top5, czyli kto już zostanie wybrany. Pewniakami do wyboru w topowej trójce są na ten moment chyba tylko Andrew Wiggins oraz Jabari Parker. A co stanie się potem? Tego nie wie nikt. Do draftu cztery dni.