C’s postarają się o kolejny pick

Ta informacja raczej nikogo nie powinna dziwić – agenci zawodników wierzą, że Danny Ainge pozyska jakiś wybór w drugiej rundzie tegorocznego, bardzo głębokiego przecież, draftu. Wskazują na to choćby workouty dla mniej znanych zawodników, odnośnie których przewiduje się, że zostaną wybrani właśnie w drugiej rundzie. Aż cztery drugorundowe wybory mają w tym roku Philadelphia 76ers. Przypomnijmy, że Celtowie oddali swój pick w zeszłym roku, wysyłając go do Dallas Mavericks, by móc pozyskać Kelly Olynyka wybranego z numerem trzynastym (Celtics mieli w poprzednim naborze wybór numer szesnaście, z którym wybrany został Lucas Nogueira z Brazylii, czyli zawodnik wciąż w NBA jeszcze niegrający).

Wśród zawodników trenujących w Bostonie w ostatnich dniach prócz zawodników przewidywanych do pierwszej rundy pojawiło się też sporo nazwisk, które eksperci widzą raczej dopiero przy dalszych numerach. Było to ośmiu graczy, których warto chyba pokrótce przedstawić, skoro mogą oni być kimś w rodzaju Coltona Iversona, pozyskanego przez Celtics właśnie w drugiej rundzie zeszłorocznego draftu od Indiana Pacers.

Nick Johnson – prawdopodobnie jeden z najbardziej atletycznych zawodników w tegorocznym drafcie, którego fani doskonale znają z notowań najlepszych akcji. To też bardzo dobry obrońca, który potrafi wykorzystać niezły zasięg ramion, jak i swoją zabójczą szybkość. Jest jednak nieco undersized jak na pozycję rzucającego obrońcy, dodatkowo jego gra w ataku nie powala – najefektywniejszy jest w szybkiej grze, a więc w kontrach i w szybkich atakach, choć ma dobry rzut, dzięki któremu obrońcy nie mogą zostawiać go na obwodzie bez krycia.

Xavier Thames – rzucający obrońca, który pokazał się z bardzo dobrej strony w czasie samego NCAA Tournament. Thames to przede wszystkim bardzo dobry obrońca, ale o wiele gorszy zawodnik ofensywny, choć w ostatnim sezonie na uczelni 23-latek notował średnio nieco ponad 18 punktów (przy prawie 37-procentowej skuteczności za trzy i 4.6 próbach zza łuku na mecz).

Semaj Christon – solidny rozgrywający, który z lepszym rzutem mógłby zapewne liczyć na zdecydowanie wcześniejszy wybór w drafcie. Ten 21-latek to też kolejny bulldog, a więc świetny obrońca na piłce. W ataku potrafi solidnie rozgrywać piłkę (w zeszłym sezonie średnio 17 punktów i 4.2 asyst na mecz), ale nie dość że nie posiada solidnego rzutu to jest jeszcze samolubny i często gra po prostu bardzo nieefektywnie.

Russ Smith – mierzący mniej niż sześć stóp bez butów rozgrywający to kolejny bardzo dobry obrońca w tym zestawieniu i zawodnik, który tryumfował w 2013 roku, a więc absolwent uczelni Louisville. 23-latek cierpi przede wszystkim na swoich słabych warunkach fizyczne, przez które kwestionowane są jego ogólne umiejętności. Eksperci mają wątpliwości co do tego, czy poradzi on sobie w NBA, ale na parkietach akademickich dał się poznać jako naprawdę solidny playmaker, który kończył uniwerek jako najlepiej przechwytujący gracz w historii. Może czasem traci głowę czy podejmuje nieprzemyślane decyzje, ale potrafi zdobywać punkty na wiele sposób (w zeszłym sezonie notował średnio 18.2 punktów, 4.6 asyst i 2.0 przechwytów w każdym meczu).

Bryce Cotton – kolejny niski rozgrywający, który najpierw będzie szukał okazji dla siebie, zanim rozważy podanie koledze. 21-letni zawodnik to w zasadzie taki combo-guard, który świetnie czuje się po atakowanej stronie parkietu (21.9 punktów i 5.9 asyst w zeszłym sezonie), ale o wiele gorzej wygląda w defensywie, gdzie słabe warunki fizyczne mogą być dla niego wielkim utrudnieniem na poziomie NBA.

Jordan Clarkson – niezbyt dobrze rzucający zawodnik (trafiający w zeszłym sezonie zaledwie 28 procent swoich rzutów za trzy przy ponad trzech próbach na mecz), ale bardzo dobry drybler z szerokim repertuarem zwodów, dzięki którym potrafi stworzyć spore zagrożenie pod koszem przeciwnika. 22-latek to również combo-guard z bardzo dobrymi warunkami fizycznymi i wysokim potencjałem, ale przed nim jeszcze sporo ciężkiej pracy jeśli chce stać się ważną częścią rotacji klubu NBA.

Deonte Burton – mało znany, choć solidny rozgrywający, który niski wzrost (183 cm bez butów) nadrabia siłą, atletyzmem oraz szerokim zasięgiem ramion (200 cm). W zeszłym sezonie był jednym z najlepiej punktujących rozgrywających w całym kraju. 23-latek posiada bardzo dobry pierwszy krok, często dostaje się na linię rzutów wolnych, jest dobrym finisherem, a do tego jest efektywny w pick-and-rollach, izolacjach oraz w kontrach. Niestety często podejmuje złe decyzje, ma dość słabą selekcję rzutów, a do tego w zeszłym sezonie trafiał ledwie 31.4 procent rzutów za trzy (przy prawie pięciu próbach na mecz).

Kendrick Perry – ostatni zawodnik w tym zestawianiu i kolejny rozgrywający. 21-latek jest ultraszybki i choć nie może pochwalić się centymetrami (182 cm w butach) to atletyzm i winda w nogach pozwalają mu nawet na efektowne kończenie akcji wsadami. Grając w NCAA był jednym z najbardziej efektywnych rozgrywających, jednak w NBA zostanie zapewne zjedzony przez większych i silniejszych zawodników. Z drugiej strony, jeśli tylko będzie potrafił się dostosować to powinien stać się bardzo dobrym energizerem z ławki, bo ze swoim poświęceniem, energią, dobrym rzutem i ogólnie twardą grą jest świetnym materiałem na solidnego zmiennika.

Łatwo zauważyć, że cała powyższa ósemka to gracze obwodowi, co każe myśleć, że Celtowie raczej na pewno pożegnają się tego lata z jednym z dwójki Avery Bradley – Jerryd Bayless. Ainge szuka najwidoczniej tańszej opcji i jest bardzo prawdopodobne, że to Bayless – który wraz z rozpoczęciem się lipca stanie się niezastrzeżonym wolnym agentem – opuści Celtics i podpisze kontrakt z innym klubem. Pozyskany w trakcie sezonu z Memphis Grizzlies w ramach transferu za Courtneya Lee zawodnik zarobił w zeszłym sezonie nieco ponad $3 miliony dolarów. Warto jeszcze dodać, że Ainge powinien bez problemu znaleźć kilka klubów, które będą skłonne do wytransferowania swojego wyboru w drugiej rundzie. Jednym z takich klubów mogą być choćby 76ers, którzy w tegorocznym naborze mają aż cztery wybory w drugiej rundzie.