Rajon Rondo dość niespodziewanie znalazł wczoraj czas, by przez prawie dziesięć minut porozmawiać z dziennikarzami w budynkach treningowych Celtics w Waltham, gdzie 28-latek jest już od jakiegoś czasu, przygotowując się do przyszłego sezonu. Najgorętszym tematem był oczywiście Kevin Love, z którym Rajon spotkał się w niedzielę i zamienił parę słów przy okazji meczu Boston Red Sox. W bardzo swoim stylu Rondo powiedział na przykład, że ich rozmowa trwała 39 sekund. Nie zabrakło też jednak pytań o przyszłość, o trwające lato czy o zmiany. Rondo raz jeszcze powtórzył więc, że chce zostać w Bostonie i że nie lubi zmian. Dodał też, że ufa i wierzy w generalnego menedżera Celtics – Danny’ego Ainge’a.
Można przypuszczać, że ta rozmowa z dziennikarzami miała głównie na celu właśnie dotknięcie tematu Love’a i lekkie oczyszczenie gęstej atmosfery, jaka się ostatnio w Bostonie wytworzyła. Co ciekawe, samo spotkania dwóch all-starów nie było wcześniej zaplanowane, tym bardziej że obaj siedzieli w zupełnie innych miejscach na Fenway Park, a Rondo nie wiedział nawet, że Love jest na trybunach. Udało im się jednak spotkań dzięki pomocy jednego fana, który jest też autorem zdjęć, na których widać rozmawiających Rondo i Love’a. Rozgrywający Celtics zdradził, że rozmowa trwała około 39 sekund, w czasie których Rondo życzył mu powodzenia i udanego pobytu w Bostonie.
Dziennikarze spytali oczywiście o to, czy Rondo próbował jakoś zachwalać swój zespół i pokazać Celtics w jak najlepszym świetle, by zachęcić Love’a do przyjścia do Bostonu. Ten jednak zaprzeczył, używając gry słów – słowo „pitch” znaczy bowiem po angielsku „zachęcać, zachwalać” i jest też określeniem na rzut piłką w bejsbolu wykonywany nomen omen przez pitchera, czyli przez miotacza. Rondo odniósł więc do Jona Lestera – miotacza Red Sox – mówiąc, że on był jedyną osobą, która wykonywała w niedzielę jakiekolwiek rzuty (pitches). Z drugiej strony, 28-latek przyznał, że bardzo chętnie widziałby Love’a w Bostonie, a przy okazji wrzucił tam gdzieś jeszcze nazwisko innej wielkiej gwiazdy, która mogłaby potencjalnie się w Celtics znaleźć:
„Bylibyśmy o wiele lepsi, gdybyśmy mieli kogoś takiego jak Kevin. Jest silnym skrzydłowym z bardzo dobrym rzutem z daleka. Pomógłby nam na tablicach. Oczywiście w ostatnich latach nie byliśmy pod tym względem najlepsi, więc on zdecydowanie wykonałby w tym aspekcie dobrą robotę. Ale to wszystko to tylko spekulacje. Do niczego jeszcze nie doszło, nic nie jest ustalone. Moglibyśmy przez cały dzień rozmawiać o Kevinie albo moglibyśmy zastąpić go Carmelo (Anthonym) i też rozmawiać o tym cały dzień. Do niczego nie doszło. Mamy jeszcze kilka dni do draftu, dopiero wtedy mogą zadziać się jakieś przetasowania. Nigdy nie wiadomo. Przed nami jeszcze długie lato zanim dojdzie do rozpoczęcia obozu treningowego.”
No właśnie, lato jeszcze długie. Draft dopiero 26 czerwca i jeśli coś ma się zadziać to zapewne dopiero wtedy. Sam Rondo spędzi prawie calutkie lato właśnie w Bostonie i będzie to dla niego pierwsze takie lato w karierze, gdyż w poprzednich latach wracał do Kentucky. Dodał też, że bardzo podoba mu się spędzanie czasu w Beantown – kilka tygodni temu był na meczu Bruins, w niedzielę pojawił się na meczu Red Sox. Raz jeszcze dodał też, że te najbliższe tygodnie przeznaczy na wzmocnienie kolana, co może oznaczać, że on sam nie uważa jeszcze, aby był w stu procentach zdrowy. Jak do tej pory jego dzień polega na treningach wzmacniających kolano lub treningach siłowych i kondycyjnych, podczas gdy wieczory przeznacza na szlifowanie rzutów wolnych.
Zapytany, czy chce zostać w Bostonie odpowiedział:
„Tak. Nie bardzo lubię zmiany. Jestem w całkiem komfortowej sytuacji. Mam tutaj przepiękny dom. Bardzo mi się tutaj podoba. Mam świetne sąsiedztwo, najlepsze sąsiedztwo na świecie. Nie chcę opuszczać tego miejsca. To [wolna agentura] jest po prostu część procesu, o którym będę rozmawiał jak już się sezon skończy. W tym momencie jestem Celtem. Trenuje tutaj ostatnio, sztab spisuje się bardzo dobrze jeśli chodzi o moją rehabilitację. Na ten moment to jest mój dom.”
Rondo powiedział już kiedyś, że chciałby przetestować rynek wolnych agentów, gdy w 2015 roku skończy mu się kontrakt, gdyż nigdy wcześniej nie miał okazji tego zrobić. Z drugiej strony, raz jeszcze powiedział, że nie lubi zmian i chciałby w Bostonie pozostać. Jasnym jest jednak, że Rondo zarobi o wiele więcej w momencie, gdy stanie się wolnym agentem za rok niż gdyby miał podpisać przedłużenie kontraktu teraz lub w trakcie sezonu. Nawet jeśli więc nie chce odchodzić to stanie się wolnym agentem ma dla niego sens i jest dla niego samego najlepszym wyjściem. Być może są to jakieś gierki między nim a Ainge’em, ale też tego typu słowa są muzyką na uszy dla potencjalnych wolnych agentów czy celów transferowych – tym bardziej w czasach Melodramy czy Dwightmare. Rondo mógłby przecież z łatwością odstawić coś podobnego, tymczasem on akceptuje proces przebudowy i ufa zarządowi, o czym świadczą choćby te słowa:
„Koniec końców, chcę wygrywać. Chcę wygrywać teraz. I jestem pewien, że Danny sprowadzi tutaj zawodników, którzy będą w stanie rywalizować o tytuł. Nie chcę jedynie dostać się do playoffs, do pierwszej czy drugiej rundy. Gdy rywalizuję albo gdy jestem w playoffach to spodziewam się wygrywać za każdym razem.”
„Naprawdę ufam Danny’emu. Udało mu się już raz zbudować mistrzowską drużynę. Pokładam w nim nadzieję i wierzę w niego. Uważam, że potrzebujemy kolejnej wielkiej gwiazdy. Ale to wszystko to jego robota. Pracuje nad tym teraz, a ja całkowicie w niego wierzę.”
Czy właśnie Love byłby tego typu wielką gwiazdą?
„Nie muszę mówić jak dobry jest to zawodnik. Cały świat widzi to każdej nocy, cały świat widzi jego statystyki z każdego wieczora. Notuje naprawdę świetne cyferki. Uważam jednak, że on chce wygrywać już teraz.”
Rondo dodał też, że w tym momencie zespołami, na których pokonanie trzeba się przygotowywać są obecni finaliści, którzy zresztą spotykają się w wielkich finałach po raz drugi z rzędu – Miami Heat oraz San Antonio Spurs. Samo dojście Love’a do Celtics raczej nie od razu uczyniłoby z zespołu realnego contendera, ale byłoby pierwszym krokiem w tę stronę. Rondo chce wygrywać już teraz, tak samo jak i Love. A jeśli Ainge widzi Celtics w oparciu o Rondo to logicznym i jedynym rozwiązaniem jest się obudowywanie składu właśnie wokół 28-letniego rozgrywającego. Przed generalnym menedżerem Celtics sporo trudnych decyzji, ale najważniejsze jest to, że ma on pełne poparcie swojego all-stara, który na dodatek jest kimś, kto rzeczywiście może swoją osobą pomóc w sprowadzeniu kolejnych gwiazd do Bostonu – czy to 39-sekundowymi rozmowami, czy też takimi wywiadami.