Tak jak przed rokiem, tak i w tym – gdy sezon dla Celtów się skończył i zawodnicy mogą wyjeżdżać na ryby – można już krótko podsumować ich grę i to, jak spisywali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Nie były to z pewnością miesiące łatwe, bo nie dość, że wielu zawodników zmagało się z kontuzjami to jeszcze grało w zupełnie nowym dla siebie systemie oraz w zespole, którego celem było najwięcej porażek. Żeby ocenić tę kampanię trzeba więc będzie wziąć pod uwagę, jakie były oczekiwania, co do danego zawodnika przed sezonem oraz jak wypadł on w sezonie regularnym. Tym razem oceniamy pierwszy na zawodowych parkietach sezon niewybranego w zeszłorocznym drafcie Phila Presseya.
PRZED SEZONEM:
Phil Pressy zdecydowanie nie był naszą ziemią obiecaną jeśli chodzi o backup na pozycji rozgrywającego. Za niski, za słaby rzut, pominięty w drafcie. W lidze letniej zaprezentował się jednak na tyle dobrze, że Celtics postanowili zaproponować mu umowę, mając nadzieję, że młody rozgrywający odwdzięczy im się solidną grą, tym bardziej w obliczu nieznanej wtedy daty powrotu do gry Rajona Rondo. Nie oczekiwaliśmy jednak cudów, choć Pressey solidnie pokazał się też w czasie preseasonu, już wtedy zaznaczając, że może być z niego trochę pożytku, w szczególności z jego wizji i umiejętności rozgrywania oraz niezłej kontroli tempa.
SEZON REGULARNY:
Pressey rozkręcał się w miarę sezonu, spisując się najlepiej w marcu i w kwietniu (a więc teoretycznie wtedy, gdy zdrowy był już Rajon Rondo, który jednak odpuszczał drugie spotkania z back-to-backs). Wcześniej Pressey ustanawiał kolejne rekordy swojej nieskuteczności, która na koniec sezonu wyniosła ledwie nieco ponad 30 procent z gry oraz 26.4 procent zza łuku. Zresztą ogólne statystyki nie wyglądają lepiej (2.8 punktów i 3.2 asysty w 15.1 minut gry), choć Presseyowi udało się zaliczyć nawet dwa double-double pod koniec rozgrywek w kwietniu. Warto odnotować, że Phil wystąpił ogółem w 75 meczach (11 razy od pierwszej minuty) i tylko czterokrotnie zdołał zdobyć więcej niż dziesięć punktów (najwięcej – bo 20 oczek – zdobył przeciwko Washington Wizards w lutym, kiedy to trafił rekordowe dla siebie pięć trójek). No i zrobił też dwa wsady, ten był pierwszy:
OCENA: 2+
Plusik za te dwa double-double, z kolei cała reszta za mocno przeciętny debiutancki sezon, choć jak na kogoś, kto nie został wybrany w drafcie i ma ledwie 180 cm wzrostu to nie było też aż tak tragicznie. Dobra kontrola gry, sporo widowiskowych asyst, nawet solidna obrona na piłce i jeden z najgorszych sezonów pod względem skuteczności w całej historii ligi (Pressey jest jednym z trzech zawodników w historii ze skutecznością z gry mniejszą od 31% i zza łuku mniejszą od 27% przy co najmniej 70 rozegranych w sezonie spotkaniach).
CO DALEJ?
Pressey ma niegwarantowaną umowę na przyszły sezon wartą nieco ponad $800 tysięcy dolarów, co oznacza że także odnośnie jego osoby Danny Ainge musi zdecydować, czy zostawić go w składzie. Ocena może tego nie odzwierciedla, ale Pressey spisał się jako backup dla Rajona Rondo, będąc rozgrywającym typu first-pass z dobrą kontrolą tempa. Warunki fizyczne cały czas są dla niego ogromną przeszkodą, tak samo jak i brak solidnego rzutu, co sprawia, że Pressey nie grozi ani pod koszem, ani na półdystansie czy za łukiem. To na pewno musi ulec zmianie, jeśli 23-latek chce zachować miejsce w składzie i grać te kilka (w porywach do paręnastu) minut za powracającym od przyszłego sezonu na pełnych obrotach Rondo.