Rondo dostępny jak nigdy dotąd?

Rajon Rondo nigdy nie będzie miał łatwego życia odnośnie plotek transferowych. Ostatnio Stephen A. Smith zdradził całemu światu, że New York Knicks zlekceważyli transfer, dzięki któremu mieliby pozyskać właśnie Rondo. Chciałoby się rzec: bullshit, kolejna historyjka Smitha. Steve Bulpett z Boston Herald pisze jednak, że biorąc pod uwagę ostatnie miesiące to Rondo może być teraz dostępny jak nigdy dotąd. Czy jest to prawda? Nie wiadomo, bo generalny menedżer Danny Ainge oczywiście wszystkiemu zaprzecza, ale fakty są takie, że Rondo wchodzi w swój ostatni sezon kontraktu i w związku z tym jego odejście z drużyny rzeczywiście jest w tym momencie jedną z możliwych do spełnienia opcji.

Stephen A. Smith napisał w jednym z artykułów odnośnie Knicks i przyszłości Carmelo Anthony’ego, że nowojorska drużyna miała okazję ściągnąć LaMarcusa Aldridge’a, Kyle’a Lowry’ego oraz Rajona Rondo, jednak żaden z tych transferów nie doszedł do skutku, gdyż Knicks przez cały sezon – zgodnie z życzeniem właściciela zespołu Jamesa Dolana – nie zrobili w kontekście transferów nic. Trudno jednak brać na poważnie tego typu oświadczenia, gdyż doskonale wiemy, że Knicks bardzo mocno chcieli (i zapewne wciąż chcą) w swoim zespole Rondo i jeśli mieliby na stole ofertę to z pewnością po prostu by ją przyklepali. Sęk w tym, że jeśli już to Ainge musiałby podobną ofertę przyklepać, gdyż to Knicks byli bardziej zdeterminowani, by pozyskać Rondo niż Celtics, by go oddać. Poza tym, NYK nie mają po prostu odpowiednich środków, by móc zwrócić uwagę Ainge’a.

Sam Ainge w ten sposób odniósł się do rewelacji Smitha:

„To chyba najbardziej absurdalna rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem.”

Odnośnie przyszłości Rondo dodał też, że wszystko jest jak na razie tylko i wyłącznie spekulacją. Co by jednak nie mówić, przyszłość Rondo w Bostonie nie jest wcale taka pewna i raporty, że jest on teraz dostępny jak jeszcze nigdy wcześniej nie muszą być wcale przesadzone. Jego umowa kończy się po przyszłym sezonie, dlatego też Ainge byłby głupcem, gdyby odrzucał wszystkie oferty jak leci. W razie bowiem gdyby Rondo uznał za rok o tej porze, że przebudowa w Bostonie nie idzie zbyt dobrze to wtedy mógłby zostawić klub z niczym, podpisując po prostu kontrakt z innym zespołem, do czego będzie miał pełne prawo jako wolny agent. Ainge musi więc dokładnie zastanowić się, jakie będą szanse na przedłużenie z 28-latkiem kontraktu, ale też musi pochylić się nad tym, co mógłby za niego otrzymać jeszcze przed przyszłorocznym trade deadline.

To sprawia, że przyszłość Rondo w Bostonie wcale nie jest pewna. Oczywiście, jest on wciąż na tyle młody, że mógłby stanowić jeden z głównych filarów nowych Celtics, ale z drugiej strony on sam może nie chcieć czekać tak długo. Sporo zależy więc od tego, jak będzie wyglądał skład Celtów na starcie przyszłego sezonu i od tego, jak drużyna będzie się spisywać w trakcie sezonu, ale też od tego jak sam Rondo – będący w contract-year – będzie się spisywać. Niemniej jednak, na ten moment wszystko to jedynie – jak mówi sam Ainge – spekulacje i dlatego też do wszelkich rewelacji powinniśmy podchodzić z lekkim uprzedzeniem.