PS: Avery Bradley

Tak jak przed rokiem, tak i w tym – gdy sezon dla Celtów się skończył i zawodnicy mogą wyjeżdżać na ryby – można już krótko podsumować ich grę i to, jak spisywali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Nie były to z pewnością miesiące łatwe, bo nie dość, że wielu zawodników zmagało się z kontuzjami to jeszcze grało w zupełnie nowym dla siebie systemie oraz w zespole, którego celem było najwięcej porażek. Żeby ocenić tę kampanię trzeba więc będzie wziąć pod uwagę, jakie były oczekiwania, co do danego zawodnika przed sezonem oraz jak wypadł on w sezonie regularnym. Jako następnego podsumowujemy Avery’ego Bradleya, który ma za sobą najlepszy chyba rok w karierze, który jednak nie obył się bez kontuzji.

PRZED SEZONEM:

Bradley w końcu wchodził w sezon po normalnym i niezakłóconym okresie przygotowawczym, dlatego też spodziewaliśmy się, że będzie mógł w tym sezonie rozwinąć skrzydła, tym bardziej że decydować się miała niejako jego przyszłość. Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu nie zdołał przecież dojść do porozumienia z władzami Celtics odnośnie przedłużenia kontraktu, co miało być dla niego tylko i wyłącznie motywacją do lepszej gry i pokazania wszystkim, że jest wart sporych pieniędzy.

SEZON REGULARNY:

Bradley od samego początku sezonu pokazywał, że jego rzut rzeczywiście się poprawił, przynajmniej w stosunku do tego, co widzieliśmy w sezonie 2012/13, gdy Bradley wrócił do gry po operacjach barków. W tym sezonie oddawał on prawie 14 rzutów w każdym meczu, co było najwyższym wynikiem w jego karierze, dzięki czemu pobił rekord kariery w średniej punktów (14.9), będąc tym samym drugim strzelcem w drużynie. Niestety, kontuzje znów nieco go zahamowały, bo przez problemy z kostkami opuścił aż 22 spotkania. Zdołał jednak wrócić do gry na bardzo dobrym poziomie, kończąc sezon w świetnym stylu – w pięciu meczach w kwietniu notował średnio 22.4 punkty, trafiając przy tym 47.1 procent rzutów z gry i świetne 52.9 procent zza łuku.

OCENA: 4-

Co by nie mówić, pod wieloma względami był to najlepszy sezon w karierze wciąż bardzo młodego przecież Bradleya. Poprawie uległa przede wszystkim jego gra ofensywna, na czym ucierpiała z kolei jego defensywa (choć trzeba też powiedzieć, że cały zespół był po prostu bardzo słabym defensywnie zespołem). Minus za te wciąż dokuczające mu kontuzje, które sprawiły, że Bradley może nie dostać takich pieniędzy, jakich mógłby się spodziewać jeszcze przed sezonem, kiedy to podobno odrzucił 4-letni kontrakt wart $24 miliony dolarów.

CO DALEJ?

Bradley stanie się zastrzeżonym wolnym agentem w momencie, gdy Celtics podejmą ofertę kwalifikacyjną. Trudno teraz spekulować, gdzie Avery rozpocznie przyszły sezon – najbardziej prawdopodobne jest jednak to, że zostanie on w Bostonie, choć oczywiście nie można wykluczać tego, iż zgłosi się po niego któraś z drużyn i zaoferuje mu kontrakt nie do odrzucenia (innymi słowy: przepłaci go), przez co Celtom nie będzie opłacało się wyrównywać oferty. Tak czy siak, Bradley ma za sobą dość udany sezon, lecz jeśli zostanie w Bostonie to z pewnością będziemy oczekiwać od niego jeszcze lepszej gry, jeszcze lepszej poprawy rzutu, ale też rozwijania współpracy z Rondo, a do tego potrzebne będzie zdrowie.