PS: Jerryd Bayless

Tak jak przed rokiem, tak i w tym – gdy sezon dla Celtów się skończył i zawodnicy mogą wyjeżdżać na ryby – można już krótko podsumować ich grę i to, jak spisywali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Nie były to z pewnością miesiące łatwe, bo nie dość, że wielu zawodników zmagało się z kontuzjami to jeszcze grało w zupełnie nowym dla siebie systemie oraz w zespole, którego celem było najwięcej porażek. Żeby ocenić tę kampanię trzeba więc będzie wziąć pod uwagę, jakie były oczekiwania, co do danego zawodnika przed sezonem oraz jak wypadł on w sezonie regularnym. Po kilku dniach przerwy wracamy z podsumowaniami, jako kolejny – Jerryd Bayless pozyskany w trakcie sezonu z Memphis Grizzlies.

PRZED SEZONEM:

Widzieliśmy jedynie, że Bayless nie całkiem spełnia się w tej lidze jako jedenasty wybór Draftu 2008 oraz że lubi grać przeciwko Celtics. Jeszcze w sezonie 2012/13 zdołał on zaaplikować Bostończykom aż 30 punktów w jednym ze spotkań sezonu regularnego, będąc tym samym o ledwie punkt od wyrównania rekordu kariery. W innym z meczów w tamtym sezonie totalnie zdominował zawody w czwartej kwarcie, dając Grizzlies zwycięstwo w TD Garden. Tylko tyle wiedzieliśmy o nim przed sezonem, który dla 25-latka miał być contract-year, gdyż Bayless zaczynał go jeszcze w barwach Grizzlies.

SEZON REGULARNY:

Zdążył rozegrać dla nich 31 spotkań, w czasie których był dość przeciętną opcją z ławki, a na dodatek miał spore problemy ze skutecznością, dlatego też szukający okazji Grizzlies zdecydowali się wymienić jego spadający kontrakt na Courtneya Lee. Obu drużynom to się opłaciło, bo Lee znacząco poprawił ofensywę Miśków, natomiast Celtics zamienili długi kontrakt Lee na spadającą umowę Baylessa. Ten jednak w czasie swojego pobytu w Bostonie udowodnił, że może być naprawdę solidnym role-playerem, niejako odbudowując się po nieudanym starcie sezonu w Memphis. Bayless znalazł sobie miejsce w rotacji Brada Stevensa i notował średnio 10.1 punktów (średnio dwa punkty więcej niż w Grizzlies), notując też przy tym 3.1 asyst (średnio o jedną więcej niż w Grizzlies). Na parkiecie spędzał średnio nieco ponad 25 minut, ale co trzeba przede wszystkim podkreślić: trafiał na niezłej skuteczności z gry (41.8 procent) oraz za trzy (39.5 procent).

OCENA: 3+

Nie był to najlepszy sezon w karierze Baylessa, dla którego Celtics są już piątym zespołem w NBA. W żadnym nie zagrzał miejsca na dłużej niż dwa sezony. Spisał się jednak dość dobrze, łatwo odnajdując się w Bostonie i zapewniając zespołowi dobre wsparcie z ławki, powodując tym samym że wielu zaczęło zastanawiać się, czy nie warto byłoby zostawić go w składzie i pozwolić mu się w końcu ustabilizować.

CO DALEJ?

Bayless wraz z dniem pierwszego lipca stanie się wolnym agentem i będzie mógł podpisać umowę, z kim tylko zechce. Za ten zeszły sezon zarobił nieco ponad $3 miliony dolarów i bardzo prawdopodobne, że teraz będzie żądał umowy o podobnej wartości rocznej. W trakcie sezonu wielokrotnie mówił, że bardzo dobrze się w Bostonie czuje i chciałby zostać tutaj na dłużej, dlatego też można sądzić, że jego priorytetem są rozmowy z Dannym Ainge’em. Pytanie tylko, czy Ainge widzi Baylessa w składzie, a jeśli tak to czy zaproponuje mu odpowiedniej wielkości kontrakt. Bayless pokazał się naprawdę solidnie na przestrzeni tych 41 spotkań w barwach Celtics, dlatego też warto jest się zastanowić, czy nie zatrzymać go w drużynie na dłużej. Ta decyzja należy jednakże do bostońskiego generalnego menedżera i jest tylko jedną z wielu, jakie Ainge będzie musiał podjąć w najbliższych tygodniach.