PS: Kelly Olynyk

Tak jak przed rokiem, tak i w tym – gdy sezon dla Celtów się skończył i zawodnicy mogą wyjeżdżać na ryby – można już krótko podsumować ich grę i to, jak spisywali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Nie były to z pewnością miesiące łatwe, bo nie dość, że wielu zawodników zmagało się z kontuzjami to jeszcze grało w zupełnie nowym dla siebie systemie oraz w zespole, którego celem było najwięcej porażek. Żeby ocenić tę kampanię trzeba więc będzie wziąć pod uwagę, jakie były oczekiwania, co do danego zawodnika przed sezonem oraz jak wypadł on w sezonie regularnym. Jako trzeciego oceniamy Kelly Olynyka, czyli pierwszego debiutanta z zeszłego sezonu, który ma za sobą dość dobry pierwszy rok w lidze.

PRZED SEZONEM:

Olynyk rozbudził nadzieje niesamowitymi występami w Orlando, gdzie podczas Ligi Letniej dosłownie dominował. Wybrany z trzynastym numerem w zeszłorocznym naborze Kanadyjczyk pokazał się z bardzo dobrej strony i nie bez powodu został okrzyknięty jednym ze steali draftu, a wielu widziało go nawet jako najlepszego pierwszoroczniaka po zakończeniu rozgrywek. W Bostonie z kolei widziano w nim przede wszystkim projekt, który w pierwszym sezonie miał dopiero dojrzewać i oswajać się z ligą.

SEZON REGULARNY:

I co by nie mówić, Olynyk ma za sobą naprawdę udany debiutancki sezon. Nie zdobędzie co prawda statuetki dla najlepszego żółtodzioba, z pewnością znajdzie się lepiej prezentujących się zawodników z klasy 2013, jednak Olynyk zrobił dokładnie to, co do niego należało. Wykonał kilka kroków naprzód w swoim rozwoju, a jego postęp w drugiej części sezonu był po prostu fenomenalny. Po przerwie na all-star weekend (gdzie Olynyk zagrał zresztą w meczu wschodzących gwiazd) notował on średnio 11.7 punktów oraz 6.2 zbiórek na mecz, trafiając 51.1 procent rzutów z gry i świetne 42.6% zza łuku (odpowiednio 6.9 i 4.7 oraz 42.8 i 28.3 przed weekendem gwiazd). Ostatecznie zakończył sezon ze średnimi na poziomie 8.7 punktów (szóste miejsce wśród rookies) oraz 5.2 zbiórek (drugie miejsce), trafiając 46.6 procent rzutów (czwarte miejsce), w tym także 35.1 procent za trzy (szóste miejsce). Swoje najlepsze mecze zaliczył pod koniec sezonu, trzykrotnie zapisał na swoim koncie double-double. Raz udało mu się nawet zanotować 25 punktów oraz 12 zbiórek, a takie liczby w swoim debiutanckim sezonie w barwach C’s zapisał ostatnio Paul Pierce (1998/99).

OCENA: 4+

Olynyk może być zadowolony ze swojego pierwszego roku, tak samo zresztą jak i bostońscy fani. Nagrody dla najlepszego pierwszoroczniaka nie będzie, ale druga piątka rookies jest jak najbardziej możliwa i 23-latek powinien się tam znaleźć. Będzie tym samym pierwszym zawodnikiem C’s uhonorowanym w ten sposób od sezonu 2006/07, kiedy to do drugiej piątki wybrany został Rajon Rondo.

CO DALEJ?

Przed Olynykiem pracowite lato, bo wciąż ma sporo w swojej grze do poprawy. Mowa przede wszystkim o obronie, gdzie Kanadyjczyk ma wiele braków, najwięcej prawdopodobnie w grze pick-and-roll, czyli w elemencie w NBA podstawowym. Raczej na sto procent Olynyk weźmie udział w kolejnej edycji ligi letniej w Orlando, gdzie powinien szlifować swoją grę. W ofensywie to już teraz jeden z lepiej rozwiniętych (i przy okazji najmądrzejszych) młodych podkoszowych w lidze, jednak zdecydowanie musi on popracować nad obroną i wzmocnić górne partie ciała, by móc stać się przynajmniej solidnym defenderem. Na ten moment bowiem wydaje się, że jest po prostu za słaby defensywnie, by grać jako center. Niemniej jednak, przyszłość Olynyka w tej lidze rysuje się w jasnych barwach. Pytanie tylko, czy w październiku barwy jego stroju wciąż będą biało-zielone.