Cavs zmiażdżeni przez Celtów

Zdziesiątkowani Boston Celtics odnieśli drugie z rzędu zwycięstwo, pokonując na wyjeździe Cleveland Cavaliers. Celtowie raczej nie mogli tego meczu przegrać, nawet pomimo faktu, iż Brad Stevens dysponował ledwie 8-osobową rotacją. Kawalerzyści rozegrali bowiem okropne spotkanie i gdyby nie ostatnia kwarta to spokojnie mogliby przegrać ponad 30 oczkami. Zamiast tego, przegrali „tylko” 99-111. Dobre spotkanie rozegrała cała bostońska pierwsza piątka, a w szczególności Kelly Olynyk oraz Avery Bradley – obaj zdobyli po 25 punktów. C’s przerwali więc serię 13 kolejnych porażek na wyjeździe (wyrównanie najgorszego wyniku w historii klubu), ale też spadli na piąte miejsce w tankathonie.

BOXSCORE | GALERIA

Celtowie bardzo dobrze ten mecz zaczęli, bo od prowadzenia 19-7 i bardzo fajnej gry w ataku, gdzie Bostończycy świetnie dzielili się piłką, sporo trafiali i byli agresywni. Cavs z kolei mieli ogromne problemy w ofensywie, a większość ich rzutów wyglądała po prostu żałośnie, często nie zmierzając nawet w kierunku obręczy. Nic dziwnego, że ich skuteczność z gry w pierwszej kwarcie wyniosła zaledwie 25 procent. Solidnie jako starter spisywał się Kelly Olynyk (11/23 FG, 2/5 3PT, 25 pkt, 12 zb, 3 ast, 4 straty, 6 fauli), a na linię rzutów wolnych często wędrował Jeff Green (6/18 FG, 3/9 3PT, 4/6 FT, 19 pkt, 8 zb, 2 blk), który decydował się na sporo wjazdów pod kosz Cavs. Po 12 minutach było więc 28-18 dla Celtics.

Zaraz na początku drugiej kwarty niesamowitym putback-dunkiem popisał się przecież ledwie 180-centymetrowy Phil Pressey (4/8 FG, 1/3 3PT, 9 pkt, 13 ast, 5 zb, 2 straty, 42 minuty gry).

Chwilę potem trzy punkty dołożył inny pierwszoroczniak w zespole Celtics i zawodnicy w zielonych barwach znów mieli ponad 10-punktową przewagę. To właśnie Kanadyjczyk do spółki z Averym Bradleyem (9/15 FG, 5/6 3PT, 2/2 FT, 25 pkt, 8 zb) był głównym ogniwem bostońskiej ofensywy. Zupełnie nie mógł się za to odnaleźć tegoroczny najlepszy zawodnik All-Star Game, czyli Kyrie Irving, który miał ogromne problemy z grą przeciwko Bradleyowi czy Presseyowi. Celtowie dołożyli jeszcze dwie trójki w końcówce kwarty, dzięki czemu do przerwy wygrywali aż 60-42. Jedną trzecią punktów Celtics miał sam jeden Olynyk.

Trójka Greena na początku drugiej połowy sprawiła, że Celtowie osiągnęli największe w spotkaniu, ponad 20-punktowe prowadzenie. W kolejnych akcjach nie mylili się Brandon Bass (7/11 FG, 5/5 FT, 19 pkt, 5 zb, 3 ast) oraz po raz kolejny trafiający zza łuku Bradley i mecz powoli chłodził się już w zamrażarce. Bostończycy byli po prostu przeciwieństwem Cavaliers, którzy w ataku wyglądali bezradnie i wciąż żałośnie. Ci co prawda zdołali w końcu przeprowadzić skuteczny zryw, zdobywając dziewięć punktów bez odpowiedzi przeciwnika, ale to wciąż było za mało, by zbliżyć się do Celtów. Wciąż zadziwiał Olynyk, który zaliczał prawdopodobnie najlepszą noc w karierze i popisał się nawet fade-awayem a’la Dirk Nowitzki. I tak, po trzech kwartach Celtics prowadzili… 31 punktami.

Czwarta kwarta została zagrana, bo zagrana być musiała. Obie drużyny najchętniej zrobiłyby sobie już wolne. Celtowie spokojnie przekroczyli granicę stu punktów, dwukrotnie sposteryzowany został Joel Anthony (2/5 FG, 4 pkt, 3 zb, 2 blk), a najsłabszą kwartę w meczu zaliczał Olynyk. Kawalerzystom udało się nawet złapać trochę wiatru w żagle, dzięki czemu przeprowadzili zryw 17-0, po którym przegrywali tylko… 13 punktami. Ostatecznie przewaga Celtics na koniec meczu wyniosła punktów dwanaście, gdyż Bostończycy przegrali ostatnie 12 minut stosunkiem 22-41. Jeśli więc miała być to próba tankowania to Zieloni wzięli się za tankowanie zdecydowanie za późno. I mecz wygrali.

Pięć rzeczy, które zobaczyliśmy:

  1. Świetne trzy kwarty w wykonaniu Celtics. I żałosne trzy kwarty w wykonaniu Cavaliers. Role odwróciły się nieco w ostatniej.
  2. Życiówkę Kelly Olynyka, przynajmniej przez te trzy kwarty. A także kolejny solidny mecz Phila Presseya, tak samo zresztą jak i solidną postawę Brandona Bass oraz typowego Jeffa Greena.
  3. Bardzo dobre spotkanie Avery Bradleya (pięć trójek, in yo face!), który w ostatnich meczach jest naprawdę gorący, szczególnie zza łuku.
  4. 21 pudeł duetu Irving-Waiters. Obaj oddali po piętnaście rzutów, ten pierwszy trafił ledwie trzy, ten drugi już sześć (w tym jeden na siedem za trzy). Razem zdobyli 30 punktów. O pięć mniej zdobył sam wspomniany wyżej Avery Bradley.
  5. Wygraną, która mogła Celtów kosztować lepszą pozycję w drafcie. No ale skoro nawet w ośmiu dało się wygrać z Cavaliers to to już świadczy o tym, jak żałosną w tym sezonie drużyną są Kawalerzyści.