Phil Pressey nie tak dawno temu zaliczył całkiem udany marzec, o czym nie omieszkaliśmy napisać. Niewybrany w zeszłorocznym drafcie rookie otrzymał od losu niesamowitą szansę i w tym pierwszym sezonie na parkietach w barwach Celtics pokazuje się z dość dobrej strony. Doskonale zdaje sobie on sprawę, że cały czas musi być gotowy na swoją szansę i gotowy na wyzwania, które mogą się znienacka pojawić. Taka szansa i takie wyzwanie pojawiły się na kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem wczorajszego spotkania z Charlotte Bobcats, kiedy to Pressey dowiedział się, że zastąpi w pierwszej piątce Rajona Rondo, który dosłownie przed chwilą obił sobie goleń na tyle nieszczęśliwe, że przeciwko Cats nie zagra.
I jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, Pressey wykorzystał swoją szansę w możliwie jak najlepszy sposób. Godnie zastąpił bowiem swojego mentora i zanotował drugie double-double w karierze, które było jednocześnie drugim takim wyczynem w trzech ostatnich meczach. Przy okazji, Pressey pobił rekord kariery w asystach, rozdając ich trzynaście. I choć oczywiście nie obyło się bez błędów to Pressey był zdecydowanie jedną z najjaśniejszych i najpozytywniejszych historii wygranego ostatecznie przez Celtów spotkania z Bobcats, kończąc mecz z dorobkiem 10 oczek, 13 asyst, 5 zbiórek i 3 przechwytów w ponad 39 minut gry.
23-latek o tym, że zagra dowiedział się na czterdzieści minut przed rozpoczęciem spotkania, kiedy to przygotowywał się do meczu. O wszystkim oznajmił mu coach Brad Stevens, który z kolei zaraz po usłyszeniu informacji, że Rondo nie zagra musiał przekazać informację Presseyowi oraz zająć się przygotowaniem taktycznym i odprawą drużyny przed spotkaniem. Wszystko działo się bowiem dosłownie na kilka chwil przed rozpoczęciem meczu. Był to dziewiąty start w tym sezonie dla Presseya i choć nie była to dla niego pierwszyzna to jednak wymagała od niego sporego skupienia i odpowiedniego przygotowania.
Oglądając grę Presseya można było jednak z pewnością stwierdzić, że wszystko poszło zgodnie z planem i młody rozgrywający po raz kolejny w bardzo dobry sposób wykorzystuje swoją szansę. Jak zwykle imponował agresywną obroną, za którą chwalił go komentujący spotkanie Tommy Heinsohn. Dobra kontrola tempa gra, kilka szelmowskich podań, do tego dwie trafione trójki i wiele poświęcenia. Tak w skrócie można opisać występ Presseya. Wśród negatywnych aspektów na pewno trzeba zwrócić na słabą skuteczność (4/11 z gry, 2/6 zza łuku), do której Pressey na przestrzeni całego sezonu nas już przyzwyczaił oraz cztery stracone piłki.
To także do Presseya należała jedna z decydujących akcji spotkania, która w zasadzie przesądziła o wyniku. To bowiem Pressey podbił piłkę po niecelnej trójce Jareda Sullingera, dzięki czemu przejął ją Brandon Bass, a czego następstwem było zachowanie posiadania i faul na Sulingerze w kolejnej akcji. Drugoroczniak trafił dwa rzuty wolne, dając tym samym Celtom trzy punkty przewagi, a Jannero Pargo spudłował trójkę, która mogła doprowadzić do dogrywki. Podbitkę Presseya możecie zobaczyć poniżej:
Po meczu zagranie to chwalił oczywiście trener Brad Stevens, a sam zainteresowany mówił:
„To tylko jedno z wielu wygrywających zagrań, o którym mówi Coach Stevens – rzucanie się po niczyją piłkę, zastawianie przy zbiórkach, wymuszanie faulu, zbieranie w ofensywie. Są to takie zagranie, o których trener mówi w zasadzie codziennie. Byłem w dobrej pozycji, podbiłem piłkę i okazało się, że wykonałem świetną akcję.”
Tak z kolei o swoim niewiele młodszym koledze wypowiadał się Avery Bradley, który był adresatem wielu podań Presseya i skończył mecz z 22 oczkami, co było najlepszym w drużynie wynikiem:
„Był dosłownie wszędzie. Po prostu walczył i się poświęcał. Nakręcał fanów. Phil jest bardzo dobrym zawodnikiem i zagrał naprawdę dobrze po obu stronach parkietu. Nakręcał każdego z nas.”
Wiele ciepłych słów do powiedzenia o Presseyu miał także Kris Humphries, który jest jednym z największych fanów pierwszoroczniaka i który przyznaje, że uwielbia z nim grać. I rzeczywiście, Humphries jest drugi na liście najczęstszych adresatów podań Presseya – bostoński podkoszowy zamienił na punkty 29 podań Presseya, o osiem mniej niż prowadzący w tym zestawieniu Kelly Olynyk.
Warto dodać, że Presseyowi nie łatwo było się przestawić na NBA, ponieważ grając w koledżu był pewny, że co noc rozpocznie mecz jako starter, natomiast w NBA raz gra trzydzieści minut, by następnego dnia zagrać pięć, a w kolejnym meczu piętnaście, by w następnym nie zagrać wcale. Niepewność jest więc rzeczą dla niego codzienną, tak samo zresztą jak niepewne jutro – Pressey gra bowiem o pozostanie w Bostonie; jego umowa na przyszły sezon nie jest gwarantowana. Takimi meczami jak ten z Bobcats – skrót jego występu poniżej – udowadnia on jednak, że warto na niego stawiać i że może on rozwinąć się w naprawdę solidnego zmiennika.