Z tym, że niekoniecznie taką, o której chcielibyśmy potem pamiętać. Z drugiej strony, ewentualne mistrzostwo będzie smakowało o wiele lepiej, jeśli będzie miało się świadomość, że zostało one okupione takimi sezonami jak ten. I tak, Boston Celtics po raz pierwszy w swojej historii zaliczyli sezon, w którym nie wygrali ani jednego spotkania z drużyną z Konferencji Zachodniej grając na wyjeździe (0-15 w takich spotkaniach).Ten niechlubny rekord przypieczętowała wczorajsza porażka z Dallas Mavericks, która była jednocześnie 46. przegraną w trwającym sezonie. Jakby jednak nie patrzeć, Celtowie postarali się tak mocno jak tylko mogli, by poprzez niewygrywanie na Zachodzie mieć jak najwięcej piłeczek w loterii. Tanking!
Tego nie zrobili nawet Celtics z 1997 roku, którzy wygrali co prawda jedno z piętnastu spotkań (w Denver), ale jednak. Celtics z 2007 roku mieli z kolei bilans 4-11. Tegoroczni naprawdę się więc postarali. Co ciekawe, by przypomnieć sobie ostatnią wygraną Bostończyków na Zachodzie trzeba cofnąć się aż do lutego 2013 roku, kiedy to Paul Pierce poprowadził Zielonych do zwycięstwa po dogrywce w pamiętnym meczu z Utah Jazz. Kto by się wtedy spodziewał, że w kolejnym sezonie nie ujrzymy ani Pierce’a w barwach C’s, ani też żadnego zwycięstwa na wyjeździe z ekipą z Konferencji Zachodniej.
Na ten moment Celtics legitymują się bilansem 22-46, czyli czwartym najgorszym w lidze (wspólnie z Utah Jazz). Ścisk w dole tabeli jest jednak na tyle spory, że jeśli Celtom zdarzy się kilka wygranych to mogą łatwo uzyskać lepszy procent niż choćby Sacramento Kings, które obecnie ma siódmy najgorszy bilans w NBA (23-44), z kolei bardzo trudno będzie “wyprzedzić” Bucks (13-54) czy bijących rekordy tankowania 76ers (15-52, 21 kolejnych porażek). W chwili obecnej Celtowie mają natomiast pięć porażek z rzędu na koncie, a do rozegrania pozostało jeszcze czternaście meczów. Bardzo prawdopodobne, że w tym miesiącu C’s już nie wygrają, bowiem następne pięć spotkań to:
- 19 marca vs Miami – chyba nie trzeba mówić czemu to nie Celtics są faworytami tego meczu. Przegrana Heat będzie ogromną niespodzianką i to nawet pomimo faktu, że spotkanie rozegrane zostanie w TD Garden. Chyba, że czeka nas kolejny cud, ale te nie zdarzają się przecież tak często.
- 21 marca @Brooklyn – to już nie ci sami Nets co na początku sezonu. Teraz podopieczni Kidda są już na plusie, będąc ostatnio w bardzo dobrej formie. Biją się o jak najlepsze rozstawienie przed decydującą walką w playoffs, więc muszą wygrywać z takimi zespołami jak C’s.
- 26 marca vs Toronto – aż pięć dni odpoczynku po spotkaniu z Nets może wpłynąć albo źle, albo dobrze na Celtów, którzy tak czy siak nie będą faworytami tego spotkania, bowiem także i Raptors nie mogą sobie pozwolić na większe wpadki, gdyż także walczą o jak najlepszą pozycję na Wschodzie. A przegrana w Bostonie zdecydowanie taką większą wpadką by była.
- 28 marca @Toronto – rewanż w Toronto, gdzie Celtom będzie jeszcze trudniej o sprawienie niespodzianki, szczególnie że Raptors spisują się w tym sezonie całkiem nieźle w domowej hali.
- 30 marca vs Chicago – spotkanie z Chicago, w którym Celtics także faworytami nie będą, choć szanse na zwycięstwo będą. Bulls są ostatnio w całkiem niezłej dyspozycji, a co mecz świetnie spisuje się Noah, z którym Bostończycy zapewne będą mieli ogromne problemy, biorąc pod uwagę dziurę pod koszem.
Okazuje się więc, że Celtics w ciągu dwóch kolejnych tygodni przegrają jeszcze pięć kolejnych meczów i dobiją do dziesięciu porażek z rzędu. Byłaby to seria zdecydowanie na rękę tym wszystkim, którzy chcą mieć jak najwięcej szans na wylosowanie dobrego picku w zbliżającym się drafcie. Pokonanie Bucks czy 76ers nie jest już chyba możliwe, ale utrzymanie czwartego najgorszego bilansu już tak. Dodatkowo, liga może nie chcieć wynagradzać Kozłów czy Szóstek – szczególnie tych drugich – za bezczelne tankowanie i moim zdaniem ani jedna, ani druga drużyna nie otrzyma wyboru numer jeden w tegorocznym naborze.
Terminarz jest jednak nieco łatwiejszy w kwietniu, kiedy to Celtowie zmierzą się m.in. z Pistons, Hawks czy Cavaliers, ale także dwukrotnie z 76ers i wszystkie te mecze wydają się być w zasięgu Bostończyków. Tak czy siak, młody bostoński zespół gra w tym momencie już tylko o swoją dumę (dając trenerom dobry materiał do potrzebnej analizy) i trzeba przyznać, że nieźle im to wychodzi, co było widać w ostatnich meczach – przegrana dopiero po dogrywce z Pelicans i twarda walka do samego końca w meczu z Mavericks, który był dla Celtów piątym meczem w ostatnich siedmiu dniach. Sporo starań, sporo wysiłków, ale koniec końców przegrana i jedynie moralne zwycięstwo. Do końca sezonu jeszcze czternaście meczów. Ile z nich zakończy się tylko moralnym zwycięstwem, a ile tym rzeczywistym?