Celtics pokonani w Phoenix

Boston Celtics nieudanie rozpoczynają drugą część sezonu, bowiem przegrali oni pierwszy mecz po przerwie na All-Star Weekend. 36. porażka w sezonie była jednocześnie 32. zwycięstwem Phoenix Suns, którzy wygrali u siebie 100-94. Dla Celtów był to pierwszy z czterech kolejnych meczów na wyjeździe. Kto wie, czy nie był to ostatni mecz kilku graczy w barwach C’s, gdyż był to ostatni mecz przed tegorocznym trade deadline. Najlepszym Celtem był chyba Rajon Rondo, który znów poflirtował z triple-double, a ostatecznie zanotował trzecie w sezonie double-double. Po raz kolejny z bardzo dobrej strony pokazał się solidny aż do bólu Brandon Bass. Kolejne spotkanie w piątek w Los Angeles z Lakers.

BOXSCORE | GALERIA

Słońca rozpoczęły mecz od trzech celnych rzutów z rzędu, ale pomimo początkowych problemów ze skutecznością Celtics pierwsza kwarta była całkiem wyrównana. Zachwycał przede wszystkim Rajon Rondo (7/22 FG, 0/2 3PT, 4/5 FT, 18 pkt, 10 ast, 7 zb, 3 straty, game-high +16, gdy był na parkiecie), który grając w headbandzie co chwila rozdawał efektowne asysty. Dobry start zaliczył także Jeff Green (5/12 FG, 1/5 3PT, 6/6 FT, 17 pkt, 5 zb), mający po pierwszej kwarcie osiem punktów na koncie. Słabsza końcówka Celtics sprawiła, że po 12 minutach gry to gospodarze prowadzili 29-21, wykorzystując głównie słabość Zielonych w pomalowanym. Nie przeszkodziła im też spora liczba strat, których Bostończycy po prostu nie wykorzystywali.

Suns już na początku drugiej odsłony objęli ponad 10-punktowe prowadzenie, na które jednak Celtics bardzo dobrze odpowiedzieli. Zryw 8-2 zakończony akcją 2+1 Rondo sprawił, że przewaga Słońc nie była już tak imponująca. Solidną zmianę z ławki dał Chris Johnson (2/3 FG, 8 pkt), który trafił dwie trójki, wstrzelić nie mogli się natomiast Sullinger i Humphries. Phoenix wciąż popełniali mnóstwo strat, które tym razem przełożyły się na kilka potrzebnych Celtom punktów i pozwoliły nawet w pewnym momencie osiągnąć remis. Ostatecznie do przerwy mieliśmy 50-52.

Kelly Olynyk vs Morris (Suns)

Sześć punktów Brandona Bassa (7/12 FG, 4/4 FT, 18 pkt, 8 zb, 2 blk, 3 straty) z rzędu dały Celtom pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie. Bostończycy mieli okazję odskoczyć, bo Suns odrobinę się pogubili (do strat ponownie doszło sporo przewinień), a świetnie rozgrywał Rondo. W najlepszym momencie Celtics prowadzili nawet dziesięcioma oczkami, jednakże Suns krok po kroku odrabiali straty, wykorzystując zejście Rondo i chwilowy zastój Celtów w ofensywie. Trójka Frye ponownie wyprowadziła ich na prowadzenie, a chwilę potem bardzo daleki rzut na koniec kwarty trafił Marcus Morris, pieczętując tym samym 12 punktów z rzędu bez odpowiedzi Celtics.

Prowadzący pięcioma punktami Suns przez ponad minutę rozgrywali pierwszą akcją czwartej kwarty pod koszem Celtics, wciąż i wciąż ponawiając, aż w końcu kolejną trójkę trafił Morris. Nie potrzeba było dużo czasu, aby Słońca ponownie wyszły na dziesięć punktów przewagi. Dość powiedzieć, że zawodnicy z Phonix zaliczyli run 17-0. Celtowie nie zamierzali się jednak poddać, a kilka rzutów z półdystansu trafił Rondo, który wyraźnie złapał wiatr w żagle. Po trójce Olynyka zrobiło się już tylko 86-88. Niestety dla Celtów, na nieco ponad minutę przed końcem trójkę trafił Frye i przewaga Suns urosła do bezpiecznego, 7-punktowego rozmiaru. Ostatecznie Celtics mieli jeszcze szansę na wyrównanie, ale skończyło się na sześciu oczkach na korzyść Słońc.

Pięć rzeczy, które zobaczyliśmy:

  1. Rondo w opasce. Dosłownie. To był naprawdę dobry mecz Rajona i choć skuteczność nie była najlepsza (szczególnie w okolicach obręczy, gdzie wiele rzutów po prostu nie chciało wpaść) to widać było, że gdy Rondo jest na parkiecie to drużyna gra naprawdę dobrze, czego dowodem jest choćby wskaźnik „+/-„. Rajon, który w sobotę obchodzić będzie 28. urodziny, ponownie był też bliski triple-double. Nie bał się wchodzić pod kosz i miejmy nadzieję, że w miarę czasu będzie kończył ze zdecydowanie większą skutecznością, tak samo jak przed kontuzją.
  2. Wiele, naprawdę wiele strat. Gospodarze popełnili ich aż 18 (z tym, że Celtics po tych 18 stratach zdobyli tylko 23 pnkty), z kolei goście o cztery mniej. Dodatkowo, Celtowie zdobyli tylko osiem punktów po kontrach. Suns są pod tym względem najlepsi w lidze, co tylko potwierdzili tym meczem, bo szybkie ataki przyniosły im aż 30 oczek.
  3. Słabe spotkanie Sullingera i Humphriesa. Razem trafili siedem z 29 oddanych rzutów, reprezentując tym samym skuteczność Celtics – cała drużyna rzucała na marnym poziomie 39 procent z gry i ledwie 29 procent zza łuku. Dość powiedzieć, że Słońca miały odrobinę lepszy procent zza łuku niż Celtics w ogóle.
  4. Twardą walkę na tablicach. 46-46 w zbiórkach ogółem, 13-10 w zbiórkach ofensywnych.
  5. Słabą ławkę rezerwowych. Tylko 21 punktów przy 37 ze strony drugiego unitu Słońc.