Turner wygrywa mecz Szóstkom

Evan Turner rozweselił dziś wielu kibiców Philadelphia 76ers, trafiając game-winnera równo z końcową syreną i zapewniając tym samym swojej drużynie zwycięstwo 95-94 w TD Garden. Turner rozweselił też jednak wielu kibiców Celtics, szczególnie zwolenników tankowania, którzy nie wierzyli, że Celtowie mogą przegrać z bardzo słabymi Sixers. Mogą, bo w tym momencie są na ostatnim miejscu w dywizji, za Szóstkami właśnie.Kolejny świetny mecz zagrał Jared Sullinger, który zapisał na koncie double-double złożone z 24 punktów i 17 zbiórek. W spotkaniu nie zagrał Rajon Rondo, który odpoczywał z powodu back-to-back. Kolejny mecz już w lutym – w niedzielę Celtowie zmierzą się u siebie z Orlando Magic.

BOXSCORE | GALERIA

Gra już od pierwszej kwarty toczyła się w bardzo szybkim tempie i to pomimo błędów, jakie popełniały obie drużyny (w szczególności jednak Celtics, którzy w pierwszej kwarcie popełnili aż 7 strat). Świetnie mecz rozpoczął Jared Sullinger (9/25 FG, 6/6 FT, 24 pkt, 17 zb, 8 w ataku), który przeprowadził kilka udanych akcji, zdobywając sześć punktów z rzędu. Agresywny od początku był też Jeff Green (5/13 FG, 2/3 3PT, 6/8 FT, 18 pkt, 6 zb, 4 ast), które dobrze atakował kosz, wymuszając przy tym kilka fauli i popisując się jednym efektownym wsadem. Dobrą zmianę z ławki dał Kelly Olynyk (4/8 FG, 9 pkt, 4 zb, 3 ast, 2 blk), a Celtics po 12 minutach prowadzili 26-23. Co ciekawe, gospodarze już po pierwszej kwarcie mieli na koncie 17 zbiórek, co było owocem słabej, ledwie 30-procentowej skuteczności Sixers.

Goście rozpoczęli drugą kwartę od zdobycia dziesięciu punktów z rzędu, podczas gdy tym razem to Celtics mieli problemy z punktowaniem – dość powiedzieć, że pierwsze punkty w drugiej odsłonie dopiero po prawie trzech minutach z linii rzutów wolnych zdobył Brandon Bass (4/8 FG, 3/4 FT, 11 pkt, 5 zb, 2 blk). Sixers zaczęli za to ciskać trójkami, które o dziwo wpadały w sporej ilości. Być może był to efekt kilku efektownych bloków Celtics, trzeba też jednak przyznać, że Sixers całkiem nieźle dzielą się piłką. W pewnym momencie wyszli nawet na ponad 10-punktowe prowadzenie, głównie dzięki temu, że odwróciły się procenty skuteczności – Celtom spadły do 30, a Szóstkom wzrosły do 40 procent. Celtowie jeszcze przed przerwą odpowiedzieli jednak zrywem 11-2, dzięki czemu po 24 minutach przegrywali tylko sześcioma oczkami.

Jeff Green dunkuje vs Sixers

Trzeba pochwalić Jerryda Baylessa (4/13 FG, 2/6 3PT, 10 pkt, 4 zb, 3 stl), który nie wszedł może zbyt dobrze w mecz, ale rozkręcał się z każdą minutą i rozpoczął trzecią kwartą od pierwszej minuty. Sixers zaraz na początku drugiej połowy znów powiększyli jednak przewagę do ponad 10 punktów, stawiając Celtom nie lada wyzwanie, któremu jednak Zieloni sprostali, gdyż pod koniec kwarty Sixers prowadzili już tylko jednym punktem, a ostatecznie przed czwartą odsłoną mieliśmy 71-74. Wciąż sporym problemem były straty, których Celtics (16) po 36 minutach gry mieli dwa razy więcej od 76ers (8).

Już w pierwszej minucie ostatniej kwarty Celtowie wyszli na prowadzenie, gdy najpierw zza łuku trafił Chris Johnson (2/7 FG, 2/3 3PT, 6 pkt, 5 zb, 5 ast), a potem pierwsze w spotkaniu punkty zdobył Phil Pressey. Chwilę potem świetnie asystował on Sullingerowi, który punktował bez jednego buta, a następnie kolejną trójkę dołożył Johnson i Ogródek w końcu wybuchł z radości. To był naprawdę dobry okres solidnej gry Celtics. Goście zdołali jednak wyrównać i zapowiadało się na bardzo zaciętą końcówkę. Wolnych solidarnie nie trafili Bayless oraz Young, ale pudłowali też Carter-Williams czy Turner. Ten ostatni nie pomylił się jednak przy decydującym rzucie, trafiając równo z syreną i dając swojej drużynie jednopunktową wygraną.

Pięć rzeczy, które zobaczyliśmy:

  1. Buzzer-beater Evana Turnera. Całkiem ładny.
  2. 18 strat Celtics. O wiele za dużo. I o osiem więcej niż Sixers.
  3. Słabiutkie spotkanie Phila Presseya. Tylko dwa punkty i jeden trafiony rzut (na siedem oddanych), do tego ledwie dwie asysty przy pięciu stratach. To zdecydowanie nie był dobry mecz Presseya, który na dodatek nie miał za dużo do powiedzenia w defensywie, gdzie Sixers wykorzystywali jego słabe warunki fizyczne. Kolejny solidny mecz zaliczył za to Kris Humphries, który do 13 punktów (3/5 FG, 7/8 FT) dołożył też dziewięć zbiórek.
  4. Słabą skuteczność Celtów. Było to ledwie 36.8 procent z gry (tak samo zza łuku). Bostończycy wygrali za to na tablicach – i to jak! Zebrali aż 59 piłek przy ledwie 40 ze strony Sixers. Odwrotnie prezentuje się natomiast sytuacja punktów zdobytych z pomalowanego – 58 oczek 76ers przy ledwie 40 ze strony Celtics.
  5. Jeden punkcik Geralda Wallace’a. Powoli staje się to tradycją.