Thunder zwycięscy w Bostonie

Oklahoma City Thunder nie potrzebowali ani Kevina Duranta (który wypadł z gry z powodu urazu ramienia), ani też Russella Westbrooka, by z łatwością pokonać Boston Celtics w bostońskiej TD Garden. Celtowie zagrali nieźle tylko i wyłącznie w pierwszej kwarcie, natomiast poczynając od drugiej zespołowo grający Thunder prowadzeni przez Lamba oraz Ibakę systematycznie powiększali swoją przewagę. Goście zmiażdżyli Celtów na tablicach oraz w pomalowanym, trafiali też na ponad 50-procentowej skuteczności, podczas gdy C’s trafili ledwie pięć z 27 oddanych trójek. Kolejny mecz w noc z niedzieli na poniedziałek – będzie to długo wyczekiwany powrót Paula Pierce’a oraz Kevina Garnetta do Ogródka.

BOXSCORE | GALERIA

Celtowie całkiem nieźle ten mecz zaczęli, bo od trafienia trzech z rzędu rzutów, przy których asystował Rajon Rondo (2/7 FG, 5 pkt, 8 ast, 3 straty). Zresztą, w przekroju całej kwarty gospodarze trafiali z fenomenalną skutecznością na poziomie 73 procent (11/15 FG), grając przy tym bardzo zespołowo, co potwierdza dziesięć asyst. Głównie dzięki temu po pierwszych 12 minutach to Bostończycy prowadzili jednym punktem.

Drugą kwartę od sześciu szybkich punktów rozpoczął gorący wtedy Jeff Green (7/17 FG, 1/8 3PT,), jednak główną historią tej części meczu były straty Celtów, które spowodowały, że Thunder najpierw wyszli na prowadzenie, a następnie zbudowali sobie kilkupunktową przewagę, głównie dzięki bardzo dobrej grze Jeremy’ego Lamba. Przewaga to wyniosła ostatecznie do przerwy cztery punkty.

Reggie Jackson (Thunder) vs Rajon Rondo

Nie trwało to jednak długo, bo już kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy goście wyszli na pierwsze w tym spotkaniu ponad 10-punktowe prowadzenie, wykorzystując proste błędy oraz nieskuteczność Celtics, a sami popisując się świetną egzekucją. Niestety, w okresie tym gra Celtów nie wyglądała dobrze, by nie powiedzieć, że wyglądała po prostu tragicznie. Brak konkretnego pomysłu w ataku, bardzo słaba postawa w obronie i nieskuteczność – nic dziwnego, że Thunder w pewnym momencie prowadzili nawet 20 oczkami, a ostatecznie – po 36 minutach gry – było 59-77.

Początek ostatniej odsłony mógł zapowiadać mały comeback w wykonaniu Celtów, ale skończyło się tylko na zapowiedzi, bo Thunder szybko odpowiedzieli i nawet powiększyli swoje prowadzenie. W końcu jednak udane wejście pod kosz zaliczył Rondo, który wcześniej trafił jedynie raz za trzy. Ogółem był to kolejny słaby pod względem skuteczności mecz Rondo. Goście, prowadzeni w czwartej kwarcie przez Ibakę, spokojnie mogli dowieźć więc zwycięstwo do końca, przekraczając granicę stu punktów w ostatniej minucie i wygrywając ostatecznie 101-83.