Cavaliers pokonani!

Celtowie prowadzili nawet 22 punktami, lecz mimo to zafundowali kibicom zgromadzonym w TD Garden emocje do ostatnich sekund, wygrywając tylko 103-100. Najważniejsze zagrania w decydujących minutach spotkania zanotował Brandon Bass, który najpierw trafił dwa ważne rzuty wolne, by potem zablokować wchodzącego pod kosz Diona Waitera, który mógł dać swojej drużynie remis. Bass zaliczył zresztą bardzo solidne spotkanie, a oprócz niego dobrze zaprezentowali się też m.in. Avery Bradley oraz Jordan Crawford – para bostońskich obrońców zdobyła odpowiednio 18 oraz 19 punktów. 19 oczek dołożył też Jeff Green. Kolejny mecz Celtów będzie ich ostatnim w 2013 roku.

BOXSCORE | GALERIA

Celtics wygrali pierwszą kwartę 24-22 głównie dzięki świetnemu zamknięciu pierwszych 12 minutach. W końcówce gospodarze zdobyli dziewięć punktów z rzędu bez odpowiedzi przeciwnika. Fenomenalnie mecz rozpoczął Jeff Green, który zdobył połowę punktów Celtics w pierwszej odsłonie. Początek drugiej kwarty to kontynuacja dobrej gry – wpadło sześć z pierwszych dziewięciu rzutów, a Zieloni objęli pierwsze w spotkaniu ponad 10-punktowe prowadzenie. Świetne wejście z ławki zaliczył Courtney Lee, który właśnie w drugiej kwarcie zdobył 10 ze swoich 11 punktów. Cavaliers mieli z kolei spore problemy ze skutecznością, nie mogąc poradzić sobie z dobrze spisującą się bostońską obroną. Celtowie trafili w drugiej odsłonie 65% swoich rzutów i po pierwszej połowie prowadzili 59-44.

Kyrie Irving (Cavs) vs Jordan Crawford

O dziwo, syndrom trzeciej kwarty w tym meczu nie nastąpił. Było wręcz odwrotnie. Celtics zagrali bardzo dobrą trzecią kwartę, w której zaprezentowali bardzo zrównoważoną grę, grając świetnie w obronie i skutecznie w ataku. Drugą w karierze trójkę trafił nawet Bass, a dobra gra choćby Jordana Crawforda sprawiła, że Bostończycy osiągnęli ponad 20 punktów przewagi. Niestety, tym razem problemy pojawiły się w ostatniej odsłonie. Już sam początek (3 straty, ledwie pięć zdobytych punktów) nie napawał optymizmem, a gdy Cavs szybko odrobili 10 punktów zrobiło się niebezpiecznie. Tym bardziej, że przestał funkcjonować bostoński atak, a coraz lepiej grał Kyrie Irving. Jedynym Celtem, który wyróżniał się w czwartej kwarcie był Avery Bradley, ale nawet on nie mógł powstrzymać rozpędzonych Kawalerzystów, którzy po dwóch z rzędu trójkach Jarreta Jacka przegrywali już ledwie czterema punktami. Chwilę później przewaga stopniała do dwóch oczek, ale w decydującej akcji wielki blok zaliczył Bass, dzięki czemu Celtowie wyszli zwycięsko z potyczki z Cleveland, wygrywając 103-100.

Pięć rzeczy, które zobaczyliśmy:

  1. Bardzo słabą czwartą kwartę. Celtics przegrali ją stosunkiem 18-34, ale wcześniej wypracowana przewaga pozwoliła im jednak wygrać spotkanie.
  2. Bardzo solidną grę Brandona Bassa. No i drugą w jego karierze trójkę.
  3. Świetnego Jeffa Greena, szczególnie w pierwszej kwarcie. Potem tak dobrze już nie było, ale i tak warto pochwalić aktywnego na starcie meczu Jeffa, któremu wychodziło wtedy w zasadzie wszystko.
  4. Dobre spotkanie bostońskiego backcourtu.
  5. Pierwszy ponad 30-punktowy występ zawodnika przeciwko Celtics w tym sezonie. Mamy grudzień, ale dopiero teraz stało się, aby jakiś zawodnik rzucił Celtom 30 lub więcej punktów. Tym zawodnikiem jest oczywiście Kyrie Irving, który zdobył 32 punkty. I można się tylko zastanawiać, czemu to Dion Waiters, a nie Irving właśnie, miał doprowadzać do remisu.