Czwarte zwycięstwo z rzędu!

Celtowie zdecydowanie są na fali wznoszącej. Po wygranej z Utah, Magic, po emocjonującym zwycięstwie z Heat, podopieczni Brada Stevensa bez najmniejszych problemów uporali się drugi raz w tym sezonie z Magikami, 120-105. C’s mieli przewagę atletyzmu, dodatkowo cały czas wysoką formę utrzymują Jeff Green i Jordan Crawford, a przesunięcie Avery’ego Bradleya na pozycję nr 2 i wstawienie Kelly’ego Olynyka do pierwszej piątki zdaje się wychodzić wszystkim na dobre. Tej nocy mogliśmy zobaczyć starych, dobrych C’s, czyli dzielących się piłką i grających zespołowo. Czy ta mobilizacja, dobra gra i zaangażowanie oznacza, że Celtowie, przynajmniej na chwilę obecną, nie będą tankować?

BOXSCORE | GALERIA | SKRÓT

Był to mecz z najwyższą skutecznością Celtów od kwietnia 2012 roku. C’s trafili ponad 60 % swoich rzutów z gry, co sprawiało, że na mecz patrzyło się na prawde przyjemnie, podczas gdy przeciwnicy trafili „zaledwie” ponad 40 % rzutów. 7 graczy, w tym cała pierwsza piątka zanotowało dwucyfrowe zdobycze punktowe. Najwięcej oczek uzbierał Avery Bradley, który w trakcie 29 minut gry oddał 15 rzutów, trafił 10 i dodając do tego kilka osobistych zdobył łączną sumę 24 punktów i 3 przechwytów. Jordan Crawford po raz kolejny pokazał się z dobrej strony, zdobywając 16 oczek, 10 asyst i 5 zbiórek. Po tym jak C’s przegrali pierwsze cztery spotkania dokonano pewnych zmian personalnych, co wychodzi drużynie na dobre, bo od czasu przesunięcia Bradleya na pozycję rzucającego obrońcy, a Jordana Crawforda na pozycję rozgrywającego Koniczynki wygrały cztery mecze z rzędu, pokonując m. in. dwukrotnych mistrzów NBA, Miami Heat.

625x527 (1)

Bradley był dzisiaj w swoim żywiole. Obcinał się po zasłonach, szukał pozycji rzutowych, przechwytywał i kończył w kontrach i ścinał do kosza kończąc tuż przy obręczy, Zdecydowanie wychodzi mu to lepiej niż klepanie piłki na 8 metrze.

Magic jednak nie pozostawili spotkania bez walki. Na 8 minut do końca trzeciej części gry dzieliła ich różnica zaledwie jednego posiadania. W odpowiednim momencie agresywniej zaczął grać Bradley, który w dwóch kolejnych akcjach zdobył 4 punkty, notując także jeden przechwyt i jedno wybicie piłki z rąk, po którym trafiła ona do Brandona Bassa. Avery zdobył 8 oczek z rzędu, kończąc swojego runa rzutem z 7 metrów. Wsad Brandona Bassa po podaniu Geralda Wallace’a ustalił wynik na 75-64 na 5:46 do końca. C’s powiększyli przewagę do 18 punktów w ostatniej odsłonie gry.

Celtowie zanotowali także jedną z najskuteczniejszych nocy pod względem rzutów z dystansu, trafiając 5 z oddancyh 12 prób. Co warte zanotowania, C’s stracili piłkę 17 razy, jednak pozwolili Magikom na zdobycie zaledwie 15 oczek, co pokazuje jak sprawnie wracali się do defensywy i naprawiali swoje błędy. Ważne jest także, że Celtics zagrali bardzo zespołowo, rozdając 28 asyst, co do niedawna było nie do pomyślenia, gdy zawodnicy byli jeszcze „selfish”jak to mawiał Gerald Wallace (5 asyst, 2 zbiórki, 3 przechwyty, 1 punkt).

187704084.0_standard_709.0

Dobre spotkanie rozegrał także czołowy punktujący drużyny, Jeff Green, trafiając 5 na 9 oddanych rzutów i notując przyzwoitą ilość 16 punktów i 4 zbiórek. Tej nocy pozostał jednak w cieniu Kelly’ego Olynyka, który chyba postanowił włączyć się do walki o nagrodę debiutanta roku. The Klynyk rozegrał najlepsze spotkanie w trykocie Celtów, pudłując zaledwie 2 z 9 rzutów, zdobywając 16 oczek (2/3 z dystansu), 7 zbiórek, 5 asyst, 1 przechwyt i 1 blok. Nieznacznie gorzej zaprezentował się Sullinger, także 7/9 z gry, ale 14 oczek, 5 zbiórek i 3 kluczowe podania. Kibice Bostończyków mogą być dumni z coraz lepiej sobie radzącej pary młodych podkoszowych.

HOT: Jared Sullinger i Kelly Olynyk – obaj zagrali na skuteczności 7 na 9 z gry, świetnie ze sobą współpracując i zdobywając łącznie 30 punktów dla swojej drużyny.

NOT: Jameer Nelson – rozgrywający Magic zaczyna mieć chyba nawet psychiczny problem grając przeciwko Bradleyowi. To kolejne spotkanie C’s-Magic, w którym Nelson się nie popisał, trafiając zaledwie 3 z 10 prób,

Kolejne spotkanie z w nocy z środy na czwartek. Celtics podejmą wtedy Charlotte Bobcats i będzie to pierwsza okazja dla Brada Stevensa, aby osiągnąc bilans zwycięstw do porażek powyżej 0.500.

GO CELTICS!