Bostończycy polegli w Memphis

Kibice Celtów będą musieli jeszcze trochę poczekać na pierwsze zwycięstwo swoich pupili. Minionej nocy, C’s, w ostatnio tradycyjnie słabym stylu zostali pokonani przez ekipę Tony’ego Allena, Memphis Grizzlies, 88-95, znów mając problemy z przekroczeniem granicy 90 oczek. Jest to najgorszy start Celtów od sezonu 1969-1970, w którym to C’s zanotowali bilans 38-44, co dla wielu z Nas, sympatyków Celtics, byłoby nie lada wyczynem. Z dobrej strony pokazali się Jeff Green, Jared Sullinger, Avery Bradley i Jordan Crawford. Patrząc na grę C’s, na spuszczanie nogi z gazu przy kilkupunktowym prowadzeniu i niewykorzystywaniu całego potencjału drużyny coraz trudniej uwierzyć iż Celtowie grają „na serio” i nie tankują.

Pomimo rozegrania prawdopodobnie najlepszej połowy w sezonie, Celtowie spokojnie patrzyli jak zawodnicy Memphis odrabiają 6-punktową stratę, następnie wychodząc na 9-punktowe prowadzenie. Celtowie, tradycyjnie już, wrócili do gry, obejmując 6 oczek przewagi na niewiele ponad 7 minut do końca spotkania, jednak później, znowu zaczęli tracić piłki, faulować i nie trafiali z czystych pozycji. W międzyczasie Jarryd Bayless poczuł, że może to być jego szansa, wziął ciężar gry na siebie i samodzielnym runem 10-0 odrobił straty i dał znak do ponownego natarcia. W ostatniej części gry zdobył swoje Jeff Green zdobył 22 oczka (6-12 z gry, 9-12 z linii, 5 zbiórek), a Jared Sullinger zanotował 16 oczek z ławki, 2-krotnie trafiając z dystansu.

625x527

Bayless był niesamowity i w kapitalny sposób przejął całą czwartą kwartę. Trafił pierwszych 6 oddanych rzutów, z czego 3 rzuty z 6 metra po wysokich zasłonach Z-Bo i Gasola. Jego trójka, na 4:19 do końca dała gospodarzom prowadzenie i bez dwóch zdań wymiotła resztki chęci walki z Celtów, którzy od tej pory zdobyli zaledwie 2 punkty, dając Grizzlies możliwość zanotowania runu 11-2 na sam koniec spotkania.

Jordan Crawford był dzisiaj miejscami niezawodny, wnosząc sporo energi z ławki rezerwowych, nakręcając swoją drużynę. Trafił 4 z 7 oddanych rzutów, zdobył 12 punktów, rozdał szaloną, jak na tę drużynę, liczbę 4 asyst. Gerald Wallace nabawił się opuchlizny na kolanie w 3 kwarcie, przez co nie mógł kontynuować gry. Do tego momentu, przez 28 minut oddał 0 rzutów, co pokazuje zaangażowanie byłego All-Stara i weterana. Wallace chce jak najszybciej się stąd wydostać, krytykując swoich kolegów i przetrzymując i oddajac piłkę na parkiecie.

Vitor Faverani tym razem nie był El Hombre Indestructible, zbierając 6 piłek, ale trafiając 5 punktów w przeciągu prawie pół godziny gry. Courtney Lee odbił się od dna, notując 9 oczek, 2 asysty i 3 zbiórki, będąc +17. Jeff Green, który do 4 kwarty był Iron Manem, w ostatniej części gry zapomniał jak się trafia rzuty. Spudłował wszystkie oddane w tej ćwiartce trójki.

Nieoszlifowany diament MarShon Brooks, najlepszy playmaker w drużynie Phil Pressey i maszyna do zbiórek Kris Humphries i Keith Bogans dostali dzisiaj od trenera prezent w postaci DNP.

HOT: Jarryd Bayless. W czwartej kwarcie zdobył 15 punktów i trafił 6 z 7 rzutów, prowadząc swoją drużynę do zwycięstwa. Priceless.

NOT: Cicha noc Brandona Bassa. Do tej pory był drugim najlepszym strzelcem drużyny, notując 13 punktów w każdym spotkaniu, teraz spudłował 8 z 11 rzutów, zdobywając zaledwie 6 oczek.

Kolejne spotkanie Celtics jutro w nocy o godzinie 1:30 czasu polskiego z Utah Jazz.