PS: Jeff Green

Sezon dla Celtów już się skończył, większość zawodników już od dawna spakowana na ryby, dlatego można krótko podsumować ich grę i to, jak spisali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Z pewnością nie był to sezon łatwy, a w większości miesięcy Celtics spotykali kolejne trudności na swojej, i tak wyboistej już, drodze. Głównie dlatego był to sezon pełen rozczarowań, który zakończył się porażką już w pierwszej rundzie. Żeby ocenić tę kampanię trzeba więc będzie wziąć pod uwagę, jakie były oczekiwania, co do danego zawodnika przed sezonem, jak spisał się on w RS, a co pokazał w fazie posezonowej. Jako ostatni – Jeff Green, który wrócił do gry po operacji serca i eksplodował w drugiej części sezonu.

PRZED SEZONEM:

Mogłoby się wydawać, że widmo pewnego zimowego transferu będzie krążyć nad Greenem do końca jego kariery. Wszystko to jednak tylko w oparciu „co by było, gdyby?”. Tak samo mógł pytać sam Green, gdy wykryto jego wadę serca. Co by było, gdyby jej nie zauważono lub wykryto za późno? Na całe szczęście, stało się inaczej, a Jeff po ciężkiej operacji i procesie rehabilitacji mógł powoli wracać na parkiet. Oczekiwania przed nim postawione nie zważały jednak na sam fakt operacji i rehabilitacji, bo wszystko przesłaniało wcześniej wspomniane widmo, a także przez kolejne, którym był spory kontrakt podpisany jeszcze przed startem sezonu. Głównie dlatego tak wielki i głośny był jęk zawodu, który dało się słyszeć w zasadzie do stycznia.

SEZON REGULARNY:

Dopiero bowiem od stycznia Jeff Green zaczął grać tak, jak potrafi. Zaczął być tą osobą, którą naprawdę jest. I mimo że nie osiągnął jeszcze swojego najlepszego poziomu, to za sam fakt powrotu na parkiet po tym wszystkim, przez co przeszedł powinien otrzymać jakąś nagrodę specjalną. Takiej nagrody specjalnej nie będzie, ale nagrodą samą w sobie dla Greena jest to, że rozegrał on wszystkie spotkania sezonu regularnego. A także to, że mniej-więcej gdzieś od stycznia wziął swoją grę na inny poziom i z każdym miesiącem grał coraz lepiej, powoli usuwając widmo transferu, ale też widmo kontraktu. Jeff w przeciągu ostatniego roku udowodnił bowiem, że jest wart tych pieniędzy. Także w sezonie regularnym, gdzie zaliczył słaby początek sezonu, ale od pewnego momentu cały czas poprawiał swoje osiągi (co zaowocowało miejscem w startującej piątce) i miewał występy fenomenalne (jak dwa game-winnery, kilka niesamowitych wsadów, czy 43 punkty w meczu z Miami Heat). Wydaje się, że to właśnie mecz z Heat był tym przełomowym, bo to od tamtego momentu Green zaczął grać o wiele lepiej (średnio 19.3 punktów, 5.7 zbiórek i 2.8 asyst w 35 minut gry), niż wskazywałyby na to ogólne statystki z całego sezonu regularnego (12.8 punktów, 3.9 zbiórek w prawie 28 minut gry).

PLAYOFFS:

Najwięcej Green udowodnił jednak w playoffs, bo to właśnie wtedy nastąpiła kulminacja jego dobrych występów i przedsmak tego, czego możemy być świadkami w kolejnych miesiącach, może nawet latach. Jeff pokazał się z bardzo dobrej strony i był liderem Celtics, co jednak nie wystarczyło na Knicks. Notował średnio trochę ponad 20 punktów, 5 zbiórek i 2 asysty, pokazując, że może być bardzo dobrą opcją w ataku i jednym z ważniejszych graczy w zespole.

OCENA: 4+

Słaby sezon regularny do pewnego momentu, a potem eksplozja trwająca aż do ostatniego meczu sezonu, którym okazał się G6 z Knicks. Tak można w skrócie opisać zeszły sezon Greena. Zrobił on wielki krok naprzód, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że jeszcze kilka miesięcy temu miewał problemy z przebiegnięciem stu metrów. W playoffach pokazał, jakim graczem jest i jakim graczem może być – za to właśnie ten plus. No i udowodnił też, że nie ma dla niego takich przeciwności, których nie mógłby pokonać. Wzór do naśladowania. Jak najbardziej. Ciężką pracą można wszystko.

CO DALEJ?

Green ma być jednym z liderów Bostonu w kolejnych latach. Prawdopodobnie nigdy nie będzie on w pierwszym szeregu gwiazd ligi, ale ma wszystko, by godnie przejąć pałeczkę po legendzie Pierce’a i samemu stworzyć swoją legendę w Bostonie. Przed nim pierwszy właściwy okres przygotowawczy w Bostonie, który ciężko przepracowany może sprawić, że w przyszłym sezonie zobaczymy kolejny poziom Jeffa. Już w zeszłym sezonie pokazał, że może być bardzo efektywnym (i przy okazji efektownym) scorerem, a także więcej niż solidnym obrońcą. Biorąc pod uwagę fakt, że najtrudniejsze momenty życia ma już za sobą to powinno być tylko lepiej. Na ten moment pozostałe trzy lata kontraktu, podczas to których Green zarobi łącznie $27 milionów dolarów, nie wyglądają wcale źle. Green ma w zasadzie wszystko, by być w tej lidze kimś, nawet jeśli będzie to ten drugi szereg. Pytanie tylko, czy będzie potrafił wydobyć z siebie najlepsze, gdy obok niego będzie Rajon Rondo. Chyba wszyscy w Bostonie mają nadzieję, że tak. To bowiem właśnie ta dwójka jest przyszłością Celtics.