#3. Czterolistne 4 na 4

Po kilku tygodniach przerwy powracamy z naszym czterolistnym – jak sami pewnie zauważyliście nie daliśmy rady odpowiadać na pytania co tydzień, jednak postaramy się, aby nasz cykl zachował choć trochę formę cyklu i pojawiał się dość regularnie. W trzecim odcinku serii, której głównym założeniem jest przedstawienie czterech punktów widzenia na najgorętsze obecnie tematy w obozie Celtics, zadebiutuje redaktor Mruwka, który zastąpi – tym razem – nieobecnego redaktora KiTta, a nasza czwórka odpowie m.in. na pytania o przyszłość Paula Pierce’a, czy o rotację minut między nowymi w drużynie Crawfordem a Williamsem. Nie mogło też zabraknąć kwestii Brandona Bassa, którego wzięliśmy na pierwszy ogień.

1. Czy Brandon Bass nadal powinien być starterem?

Timi: Mimo, że Bass gra w tym sezonie bardzo słabo, to jednak wydaje się, że przesunięcie go na ławkę sprawi, że będzie jeszcze gorzej. W zasadzie się nie da, ale po prostu będzie gorzej. Poza tym Bass musi mieć przynajmniej kilkanaście minut na pokazanie się, bowiem jeśli zostanie on przesunięty do roli rezerwowego, a jego minuty ulegną redukcji, to wtedy jego kontrakt stanie się po prostu nie do ruszenia  i Brandona nie pozbędziemy się do końca – parafowanej rok temu – umowy. A na pewno będziemy chcieli się pozbyć, jeżeli Bass cały czas będzie grał taką padakę, jaką w tym sezonie gra. Doskonale pamiętamy przecież, że chwilę przed kontuzją to Jared Sullinger wychodził w pierwszej piątce. A jeśli rookie zaczyna cię zastępować, to wiedz że grasz źle. Bardzo źle. Poza tym przesunięcie Bassa na ławkę spowodowałoby zaburzenia dobrze spisującego się ostatnio drugiego garnituru Celtów, Brandon nie zapewniłby takiej energii, jak Jeff Green ostatnimi czasy. Pamiętajcie bowiem, że jeden mecz z OKC wiosny nie czyni…

Ksero: Tak. Bass powinien być starterem. Obecnie nie mamy zbyt dużego pola do popisu pod koszami. Nowi zawodnicy jak Randolph, czy White nie mieli okazji pokazać niczego. Sullinger spokojnie odpoczywa w swojej posiadłości. Jedyne opcje to Green i Wilcox. O ile uważam, że Green jest o klasę, albo i dwie lepszy od Bassa, o tyle nie wrzucałbym go na pozycję 4 do pierwszej piątki, bo ucierpi na tym ławka rezerwowych. Green jest zawodnikiem, który wnosi swoją energię z ławki i daje ten potrzebny element zaskoczenia. Opcja z Wilcoxem też nie powala na kolana – grając u boku Garnetta wymusiłby delikatne wycofanie się Kevina ze strefy podkoszowej na półdystans, na czym Celtowie ucierpieliby w znacznym stopniu. Bass jest starterem, tylko i wyłącznie z braku odpowiednich zawodników w drużynie i tak pozostać musi.

Brandon Bass

Mruwka: Tak, Brandon Bass powinien zostać starterem. Potrzebujemy energii z ławki, a gdyby tam zasiadł Brandon to zostałoby jej jak na lekarstwo. Naszą wielką siłą ostatnimi czasy był effort drugiego unitu, zawodnicy z ławki nierzadko zdobywali podobną ilość punktów co starterzy. Ten trend trzeba utrzymać. Kolejna sprawa to utrzymywanie względnie wysokiej wartości rynkowej Bassa przy potencjalnych wymianach posezonowych. Trzeba również uwzględnić fakt, że gdyby Rivers posadził Bassa na ławce, to ten raczej nie zareagowałby lepszą grą, bo nie jest to zawodnik, którego nazwiemy mocnym psychicznie. Takie podcięcie skrzydeł zadziałałoby na Brandona jeszcze gorzej, niech wie że drużyna i organizacja ciągle w niego wierzą. Póki co sprawuje się słabo (jeden mecz z OKC wiosny nie czyni, mam jednak nadzieję, że to początek jego lepszej gry), ale jakiekolwiek roszady minutowe z jego udziałem mogłyby przynieść więcej złego niż dobrego.

Szczypior: Rzecz w tym, że brakuje nam drugiego silnego skrzydłowego więc na czwórce musiałby startować albo Green albo Wilcox. Problem polega na tym, że wstawienie któregoś z tych graczy do wyjściowego składu osłabi potencjał naszej ławki. Uważam, że swoją grą Bass nie zasługuje na pierwszą piątkę, ale w tym momencie Doc nie ma za bardzo możliwości zmiany tego ustawienia. Pozostaje liczyć, że Brandon „złapie” formę na playoffy, lecz patrząc na jego sezon do tej pory jest to bardzo mało realne.

2. Czy Jordan Crawford powinien otrzymywać mniej minut kosztem Terrence’a Williamsa?

Timi: Obaj są bardzo ciekawymi zawodnikami, patrząc jednak na to, czego potrzebują Celtics, to uważam że nie. Przynajmniej na razie. Crawford ma zapewnić dobrą energię z ławki, tak jak robił to Leandro Barbosa. I wiadomo, że jeszcze trochę czasu zajmie mu przystosowanie się do systemu gry Celtics, a także do  grania pod  Riversem. Williams z kolei jest być może zawodnikiem bardziej utalentowanym, ale wymaga się od niego bycia bardziej rozgrywającym, a Bostończycy niekoniecznie tego teraz potrzebują. Poza tym nie po to Celtowie – jakkolwiek to brzmi – poświęcili Jasona Collinsa i oddali bardzo ważny głos z szatni, aby sprowadzony Crawford siedział na ławce. Wszystko natomiast uległoby zmianie, gdyby Williams spisywał się lepiej od Crawforda, wtedy ich rywalizacja mogłaby przynieść coś dobrego, a na parkiecie pojawiałby się ten, który mocniej pracowałby na treningach i lepiej prezentowałby się w spotkaniach.

Ksero: Póki nie nauczy się studzić swojej gorącej głowy – jak najbardziej. Williams dysponuje olbrzymim atletyzmem, poza tym nie jest takim ballhogiem jak Crawford – często myśli o swoich partnerach. Od razu widać, który z tych panów ma większy talent (Jordan), a który zimną głowę, boiskowe IQ oraz instynkt (Terrence). Crawford jest świetną opcją strzelecką, ale przydzielenie części jego minut Williamsowi poukładałoby grę po atakowanej stronie parkietu, czego czasem brakuje rezerwowemu unitowi, gdy Jordan ma piłkę, klapki na oczach i widzi tylko drogę do kosza.

Jordan Crawford

Mruwka: Moim zdaniem sprawa jest prosta – T-will zdecydowanie powinien otrzymać więcej minut od Riversa, kosztem Crawforda właśnie. Ten pierwszy, mimo że zakontraktowany na dłużej, gra śmieciowe minuty. Nie wpływa to dobrze na pewność siebie, nie ma też czasu aby lepiej „wejść w drużynę”. Rivers i Ainge twierdzą, że Williams ma predyspozycje do gry na PG. Nie do końca się z tym osobiście zgadzam, niemniej jednak warto tym wariantem grać więcej minut. Da nam to obraz sytuacji, jak sprawuje się w naszej drużynie PG, który nie jest „first pass” playmakerem jak Rondo. Operując Terrencem na boisku, mamy naprawdę sporo wariantów. Możemy być naprawdę „big” stawiając go na wymienionej przeze mnie wcześniej pozycji (i wypracować sobie przewagę na tablicach, bo Williams nieźle zbiera, a na pewno pod tym względem wygrywałby z większością PG w lidze), może grać również SG. Jeżeli zdecydujemy się na small-ball, sadzając Pierce’a na ławce i grając Greenem na czwórce, to Terrence poradzi sobie jako small-forward (na tej pozycji przecież zaczynał grać profesjonalnie w koszykówkę). Crawford z kolei gra słabo, forsuje strasznie ekwilibrystyczne i niepotrzebne rzuty, nie sprawdza się w obronie. Trzeba dać mu trochę oddechu i wprowadzić element współzawodnictwa. Jeżeli Williams spisze się lepiej to nie widzę powodu, dla którego „z urzędu” ma dostawać mniej minut od Crawforda. Bądźmy uczciwi wobec zawodników i ich pracy na treningach.

Szczypior: Przyjście do drużyny Williamsa bardzo mnie ucieszyło, natomiast Crawforda już niekoniecznie. Wszyscy mówili o jego wybujałym ego i skłonnościach do grania pod siebie. Dla mnie Craword jest trochę nijaki. Ani to strzelec, ani slasher a jego obrona zespołowa (bo indywidualnie nie ma tragedii) pozostawia wiele do życzenia. Williams natomiast znany jest ze swoich silnych i agresywnych wjazdów pod kosz. Myślę, że właśnie dlatego powinien dostać więcej minut aby móc skupić obronę na swoich wjazdach i ewentualnie szukać odrzuceń do Terrego, Pierce’a czy Greena. Mogłoby to pomóc szczególnie w sytuacjach zastoju na parkiecie

3. Czy kapitan Paul Pierce, przy ewentualnym renegocjowaniu kontraktu, jest wart tego, żeby od przyszłego roku nadal płacić mu więcej niż 10-11mln za sezon?

Timi: Paul być może jest tego wart, bo ze świecą szukać drugiego takiego zawodnika w całej lidze, na dodatek Pierce mimo 35 lat na karku i dokuczających mu kilku drobnych kontuzji, nadal jest bardzo ważnym ogniwem Celtics. I za to wszystko, co dla Bostonu zrobił, kontrakt na poziomie $10-$11 mln dolarów mu się należy. Poza tym jest to umowa o wiele łatwiejsza do przełknięcia niż te $15-$16 mln, które ma niegwarantowane na kolejny na sezon. Uważam jednak, że Paul powinien podpisać umowę jeszcze o połowę mniejszą i nie cenić się za wysoko, bo raz, że pomoże tym samym klubowi, nie obciążając salary cap, to dwa, że po prostu nie będzie przepłacony.

Ksero: Pierce dalej zasługuje na takie pieniądze, bez wątpienia. Potrafi wymuszać przewinienia, kolejny sezon blisko 20 punktów na mecz, pod nieobecność Rajona notuje kolejne triple-double i wygrał już kilka spotkań w tym sezonie niemalże w pojedynkę. Jego umiejętności zasługują na 10-11 milionów za sezon, jednak będąc na miejscu Danny’ego szczerze i długo porozmawiałbym z Paulem na temat zmniejszenia zarobków. C’s potrzebują przebudowy od zaraz i kapitan drużyny, który trochę pieniążków na swoim koncie zgromadził powinien to zrozumieć najlepiej.

Paul Pierce

Mruwka: Sam jestem autorem tego pytania i właśnie tą kwotę przyjąłem jako granicę opłacalności kontraktowania Pierce’a. Jest on bardzo ważnym zawodnikiem dla naszej organizacji, ale nie możemy sobie pozwolić na doszczętne zagracenie salary cap. Podobne pieniądze zarabia KG, a w moim odczuciu daje drużynie co najmniej tyle co Paul. Pójdę tym tropem jeszcze dalej. Uważam, że to w interesie samego Pierce’a jest zredukowanie swoich zarobków, jeśli chce jeszcze myśleć o walce o mistrzostwo. Więcej miejsca w salary cap daje większe możliwości kontraktowania potencjalnych celów transferowych i wzmocnienie zespołu przed „very last dance” duetu Pierce-Garnett. Sam Pierce niejednokrotnie przyznawał, że pieniądze na tym etapie kariery nie są najważniejsze. Wiadomo, że NBA to ciągle biznes i nikt tu nie będzie grał za darmo, ale okolice 9-11mln to ciągle uczciwa stawka dla naszego kapitana.

Szczypior: Według mnie wszystko będzie zależało od ruchów Dannego Ainge’a. Jeżeli od tego ile dostanie Pierce będzie zależało podpisanie wartościowego kontraktu to nasz kapitan powinien zgodzić się na mniejsze pieniądze. Czy zasługuje na 10-11mln? Dla mnie ta kwestia nie podlega dyskusji. Pierce jest wciąż jednym z najlepszych zawodników w lidze a jego umiejętność do trafiania rzutów ponad obrońcami i pewność w końcówkach jest tym czym zasługuje na Hall of Fame. Wiadomo, że Pierce już młodszy nie będzie, jest coraz wolniejszy i słabszy w obronie ale w przyszłym roku może rozgrywać bardzo dobre mecze i dać bardzo dużo swojemu zespołowi.

4. Czy Celtics powinni próbować wygrać jak najwięcej spotkań do końca sezonu regularnego i walczyć o jak najlepszą pozycję na Wschodzie, czy też odpuścić i wejść do playoffs z niższego miejsca, ale ze świeższymi nogami?

Timi: Myślę, że rozsądnie byłoby powalczyć na tyle, na ile nie zaszkodzi to Celtom w dalszej części sezonu. Skład, choć mocno przetrzebiony urazami, i tak wciąż jest głęboki, a w odwodzie są bardzo solidni zawodnicy. Dlatego na mecze ze słabszymi przeciwnikami można dać wolne weteranom, wciąż trzeba jednak walczyć z tymi mocnymi drużynami, bo na ten moment każde zwycięstwo to wielki bonus dla Celtics. Tym bardziej, że na Wschodzie wciąż nic nie jest jeszcze przesądzone, a Celtowie cały czas mają szanse na dobre miejsce na starcie fazy posezonowej. Tam dziać się mogą różne rzeczy, bowiem wszystkie zespoły startują „od zera”, a w miarę wypoczęci Celtics – bez Rondo, ale z Garnettem i Pierce’em  w składzie – wciąż są bardzo groźnym zespołem, o czym przekonują się kolejne drużyny. Brak Rondo z pewnością będzie o wiele bardziej zauważalny w playoffach, natomiast Bostończycy cały czas mogą namieszać. Dlatego moim zdaniem najlepiej byłoby spotkać się w pół drogi – próbować wygrywać jak najwięcej, ale też w miarę możliwości dawać odpocząć weteranom.

Ksero: Szczerze, wejście do finału konferencji byłoby obecnie ogromnym sukcesem. Celtowie nie mają zbyt dużych szans w starciu z Miami, ale cała reszta przy odpowiednim zaangażowaniu jest jak najbardziej do pokonania. Celtowie powinni poprawić bilans tak, aby być pewnym gry w PO, a potem lekko odpuścić i w wyjazdowych spotkaniach, czy meczach back-to-back mogliby spróbować stawiać częściej na młodzież. W takim przypadku musieliby też kontrolować, aby nie spaść na pozycję 8 i nie trafić w pierwszej rundzie na Heat, chociaż z drugiej strony przypominając sobie starą zasadę mówiącą, że jeżeli chcesz być mistrzem, musisz pokonać każdego, C’s nie powinni patrzeć na innych, a wyłącznie na siebie i na to, czy na PO pozostanie im wystarczająco dużo sił.

Kevin Garnett

Mruwka:  W moim odczuciu Celtics powinni do końca walczyć o 4 lub 5 seed w PO. Nie za wszelką cenę (granie po 40 minut Paulem i Kevinem to oczywiście przesada), ale nie powinni też przesadnie kalkulować. Los już niejednokrotnie pokazał, że można chuchać i dmuchać na zimne, a nieszczęście (odpukać!) i tak może się przytrafić. Na pewno jestem wielce przeciwny wykonywaniu planu minimum i wchodzeniu do play-offów rzutem na taśmę, żeby zachować świeże nogi. Pozornie świeże nogi. 82 spotkania sezonu zasadniczego i tak będą w tych nogach odczuwalne, zwłaszcza w pewnym wieku. Różnica kilku minut na spotkanie nie daje aż tak wielkiej różnicy w zapasie sił, żeby bawić się w szachy i kalkulować. Szansa na względnie wysoki seed jest duża. Bulls i Atlanta grają ostatnio przeciętnie, Bucks już nam nie zagrażają, a Brooklyn ma przed sobą (o ile dobrze pamiętam) wyjątkowo ciężki terminarz. Cytując klasyka: „wszystko się może zdarzyć”. A na pewno wiele dla Celtics dobrego.

Szczypior: W tym roku Celtics nie są już tak dobrze dysponowani na wyjazdach jak w ostatnich latach co doskonale odzwierciedla ich obecny bilans: mecze u siebie 22-9, wyjazdy 12-19. Patrząc na te numery nasuwa się prosty wniosek, że Celtics muszą walczyć o jak najwyższe miejsce w lidze. Doc przez cały sezon robi świetną robotę ograniczając minuty starterów, ale końcówki sezonu nie może odpuścić. To jak ważne są mecze u siebie pokazały dobitnie ostatnie rozgrywki posezonowe gdzie wciąż możemy gdybać, że wszystko mogłoby wyglądać inaczej gdyby game 7 z Heat był rozgrywany w Ogródku.